Od Tataraku się wszystko zaczęło i Tatarakiem zatacza koło.
Siedziałam dwa lata temu w hospicyjnej sali i oglądałam ten film z innymi "świrami", którzy dobrowolnie zdecydowali się zostać wolontariuszami w hospicjum. Napisałam zresztą tego samego dnia, tutaj, do Pani po raz pierwszy.
Tatarak oglądam cyklicznie, całość - kilka razy w roku, urywki - kilka razy w miesiącu. Bo jest mi bliski w każdym stopniu - artystycznym, życiowym, umieralnym.
Dziś najpierw przeczytałam wywiady, potem sam tekst Iwaszkiewicza (ta książka tatarakowa ze zdjęciami z planu/wywiadami jest piękna), wreszcie obejrzałam film, enty raz. W pokoju obok grał telewizor i powtarzało się wciąż jedno słowo. Paryż. Tatarak jest aktualny zawsze. Dziś był jakby jeszcze aktualniejszy, w pokoju czułam zapach "po prostu błota", który "skojarzył (mi) się z obrazem gwałtownej śmierci".
Jednak przegrałam z tęsknotą i wylądowałam na chwilę w domu rodzinnym, z czego się cieszę niesamowicie, stojąc w obliczu ostatnich wydarzeń.
Mama się więc zaśmiała, że ja nigdy nie płaczę i Pani jest jedną z nielicznych, które potrafią mnie tak wzruszyć "tymi tatarakami, białymi bluzkami, uchami, gardłami i czym tam jeszcze". Potem dodała, że zdążyłam przyjechać do domu i przywiozłam z sobą Panią, bo się Jej Pani przyśniła. Śpiewająca "Wariatkę...", grająca na fortepianie.
Babcia zobaczyła Pani zdjęcie w książce, na którym rzeczywiście wygląda Pani jak nie Pani i spytała, co to za kobieta, a jak powiedziałam, że Janda dodała tylko: "piękna" i przypomniała mi, że jutro jest w telewizji spektakl z Panią. Mamy oglądać razem, przy herbacie. Bo na ten spektakl specjalnie zostaję o jeden dzień dłużej w Polsce.
Tata, dowiedziawszy się, że wyjeżdżam za tydzień do Berlina, za dwa do Wiednia chciał mnie przekupić biletami do Pani teatru, licząc, że porzucę los wędrownika.
Pies i królik zjedli mi na pół repertuar na listopad i grudzień w Pani teatrach. Przynajmniej pokojowo nastawieni, bo się podzielili.
Informacje mało przydatne, ale ja się nocami robię bardziej wylewna i (jeszcze) mniej rozsądna.
Enty raz dziękuję za Tatarak, bo to naprawdę coś więcej niż film. Chciałabym napisać coś mądrego, ale milknę, bo żadne wystarczająco mądre słowo nie przychodzi mi na myśl.