Cytując zapis z dzisiejszego Pani dziennika: „Podobno oboje umierali w ciężkiej, przerażającej depresji”.
To prawda. Pochodzę z kotliny Kłodzkiej i jest mi dobrze znana sytuacja p.Violetty Villas, otóż kilka lat wstecz (bodajże 2007) wylądowała w wojewódzkim szpitalu psychiatrycznym w Stroniu Śląskim. Nikt z jej branży oraz przyjaciół, rodziny niestety nie zainteresował się jej losem. Miała wspaniale warunki głosowe, jednakże zabrakło chyba siły przebicia, jakiegoś zewnętrznego zainteresowania aby utrwalić i rozwijać jej talent. Nie były to też najlepsze czasy na ową karierę w Polsce – komunizm. jednakże jak dziś czytam w gazecie jak wypowiadają się o niej artyści z jej branży, mówiąc oczywiście same superlatywny: jaką była gwiazdą jaka to wielka strata, że jej już z nami nie ma, zastanawia mnie jedno: gdzie ci wszyscy ludzie wcześniej byli ?? Kiedy potrzebowała wsparcia i pomocy…
„Zmarnowany talent” cóż… jest w tym niestety prawda.
Kłaniam się.