przez M.C. Śr, 30.01.2008 20:19
Dzien dobry dla odmiany sloneczny.
I rowniez dla odmiany od troczkow wklejam wierszenke.
KONIEC MŁODOŚCI(no tak, Bronia jasnowidzka wkleila wierszenke emerytalnaO czili emerytenke)
Śmieszne miłości, flirty naiwne,(ale jak taka Briony podgladnie to moze z tego wyjsc nie byle jakie "zuzu-frufru")
gorzkie rozstania, słodkie powroty,(albo i slodkie rozstania gorzkie powroty)
włosy zwyczajne, oczy piwne,(wlosy pod w-czapka oczy za okularamY,znaczi si film wojenny, nieprzyjaciel czai sie za rogiem. PS Bronia ta wojenna wedrowka w Atonement to wg mnie jest symboliczna.../a co tylko Druhna Sciana, moze wyczuc filmowy symbolizm, hihi?!/. To jest powrot...Te slowa wracajace jak echo "come back to me".... PS Scianu, Druhna da swoj tytul! Odkupienie tez mi tak do konca nie lezy...PS Sowus zdjecia przecudne! Przecudne! Dziekuje!!! A ta scena z maszyno do pisania, to dorbaldie ARCYDZIELO, ne? PS I jakby Druhny chcialy taki angielski ogrod to ja moge no...podsunac jakies pomysly...)
strach niepotrzebny, znów brak ochoty.(taaaa, pan Kasprzycki to nigdy w liceum nie przerabial ewolucji, co? Otoz, strach drogi panie, to jest zdobycz EWO-lu-cyj-na, prawie jak rewol-cujna, nie mylic z rewolwerem. Bez strachu to by czlek wlazil za wlasnO wolo w samO oko hurraganu a tak....i to jest piekne! Tez wlazi! PS Uciecho...., znam uczucie wiszenia na sznurku az za dobrze..., ale czasami te pajecze sznurki sO silniejsze nizby sie pierwej zdawalo...U&U. J. pyta czy istniejO podwodne tygrysy?)
Głupie przyjaźnie, kunsztowne zdrady,(kunsztowne przyjaznie, glupie zdrady)
ktoś z drzwi odkręca swą wizytówkę,(aaaaa, no to mam mala opowiesc...Poniewaz nie mam na drzwach napisu "no solicitors", czili "domokrazcy nie sO mile widziani", to od czasu do czasu pukaja do naszych drwi rozni tacy, i chcO cos sprzedac,... gazete codziennO,uskugi ogrodnicze...,albo kupic, glos w miejskich wyborach na ten przyklad...Ostatnio to sie wkurczenkowilam na MAKSA! A to nie jest AZ TAKIE latwe....Zapukali bowiem do naszych drzwi chlopcy, na moj oczodol niewiele starsi od W., moze mieli gora 13 lat, z prosba zeby wesprzec ich oszczednosci na college i wykupic jakies czasopismo...Dodajmy do tego, ze byl BARDZO POZNY, ZIMNY I DESZCZOWY STYCZNIOWY WIECZOR, srodek tygodnia. Psa bym z domu nie wypuscila a co dopiero dziecko! I jeszcze mi oni, ci chlopcy znaczi si, mowiO, ze nikt ich nie chce wesprzec i we mnie ostatnia nadzieja. A we mnie az sie wzburzyla zlosc na opiekunow/rodzicow/sponsorow tych dzieci! Zeby w taka pogode ganiac dzieci od domu do domu po te kilkanascie doclow, zamiast dac im ksiazke do reki i cieple kakao! CHOLERA JASNA. Rozdarlam sie na calO ulice! Zeby wracli kurnaola do domu i rzucili w pierony sprzedawnie gazet, bo jak bedO mieli dobre stopnie to dostanO stypendium! A za te groszki ktore im zaplaci gazeta od kazdego zgloszenia, to sowie mogO kupic worek czekoladek! BUM! Moi domownicy oniemieli z wrazenia, hihi, bo ja dorbaldie to raczej milo ludzi odprawiam spod drzwi. Ale nie wytrzymalam! I NIKT mnie nie przekona, ze nie mialam racji! Ja czulam, ze Ci chlopcy sO wy-ko-rzys-ty-wani! BUM!)
płaskie dowcipy, zimne okłady,(plaski to jest Flat Stanley, czili Plaski Stasiek, wkleic? Ulubiona postac ksiazkowa pierwszoklasitow! Hihi, przygniotla go tablica na marker zresztO i dlatego sie splaszczyl byl...)
miłość za litość i za gotówkę.(nawet Albercia wzruszyla ramionami na ten wers, PHI. I usmiechnela sie ladnie do pana Fizyka)
Koniec młodości, początek końca,(eee tam, zacznie sie cos nowego, hihi, WOGOLE mi nie straszno! Nie takich rzeczy sie czlowiek nie bal, ne?)
z prysznica słońca wprost w smugę cienia.(ze smugi slonca wprost w przysznic cienia, mmmmm......, jak przyjemnie! Druhny tez lubia znalezc ozywczy cien po uplanym sloncu?)
Pierwsze zawały, cisza dzwoniąca,(cholera,musze isc do lekarza, hihi, cisza mi dzwoni w uszach...)
cisza na schodach, chęć zrozumienia.(a po jakiego rozumiec? czy nie przyjemniej sie przejsc po skrzypiacych schodach?)
Puste pokoje, brudna kuchenka,(przepraszam w niedziele wypucowalam kuchenke! NO! MartaS, dorbaldie!)
w kącie sufitu - dziś już za późno-(jakie pozno, przeciez dopiero dzien i do tego jeszcze mlody, ne?)
cień pajęczyny to, czy sarenka(oczywiscie, ze sarenka! Wskoczyla na sufit i zejsc teraz nie moze!)
wybiegła z lasu, dłoń zwisła luźno.(im mniej lasu tym mniej drzew i reka juz nie obmacuje brzoz)
Umarł samotny, nikt nie pozostał(a jak mu spiewali? PS A za scene umierania James Mc Avoy powinien dostac Oskara! BUM!)
przy nim do końca, cienie się kłębią.(nawinac cienie na klebuszek welny!)
Chciał zostać z Bogiem, ale nie sprostał.(znaczy sie poszedl z Bogiem w swiat?)
Świat po nim płacze ciszą gołębią.(no golebie to raczej gruchajO dosyc doniosle...)
Śmieszne miłości, kunsztowne zdrady,(KUNSZTOWNE ZD-RADY WYKUWAMY W METALU. HOBBITU.)
z prysznica słońca wprost w smugę cienia,(jak prysznic ma dostep do internetu to niech sie smuga cienia schowa w te oskarowO noc!)
pierwsze zawały, cisza dzwoniąca,(pachnie szpitalem, no to siu do nastepnego wersu! PS Maszmunu, hmmmmm...ja sowie tez obejrzalam wczoraj Tulipany /Sowus, nawet nie wiedzialam ze to mam! Ale milo sie zdziwilam!/, i....no jakos mnie nie wziely..., muzyka fajna...Cos mi zdecydowanie umyka...)
cisza na schodach, chęć zrozumienia,(KOREPETYCJE ZE ZROZUMIENIA CISZY NA SCHODACH. ALBERTA.)
cienie się kłębią cisza gołębią,(Hobbitu uczestnicza w eksperymencie pana Fizyka pt."PRZEMIANA HOBBITU W CICHE GOLEBICE")
cienie się kłębią ciszą…(no to cichutko wychodze z wierszenki...dobrego wszystkim...)
ROBERT KASPRZYCKI+ (Emcia)
PS Teremi, czy Druhna chce mi powiedziec, ze jutro ostatki?! A ja jeszcze chrustu nie zrobilam! Za to pranie owszem! Dobrego!