Hyde Park 2006

Zapisane na zawsze wątki forum.

Postprzez Marysia Pt, 24.11.2006 09:26

¦ciana, trzeba gdzies tam w głebi duszy to jakoś sobie poukładać...inaczej, jak dalej żyć? Choć to życie po stracie kogos najbliższego NIGDY juz nie będzie takim życiem jak PRZED...
Jakże łatwiej jest żyć potem, gdy człowiek wierzy, ze gdzieś są, że nam pomagają. Ja podobnie jak moja imienniczka z Australii, wierzę w to.
Trzymajcie sie Dziewczyny!
Avatar użytkownika
Marysia
 
Posty: 3169
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 12:17
Lokalizacja: Gliwice

Postprzez M.C. Pt, 24.11.2006 14:39

Czolem HP,

Zwierze Wam sie z czegos Druhny, mam mianowicie dzien wolny, potrzebuje sie wyspac, a budze sie o czwartej rano? Czy to nie dziwne?

Po drugie to powiem tylko ze w rozmowe o smierci mnie nie wciagniecie. Nope. Czytam Was badzo uwaznie, powstrzymujac prawie oddech, bo to temat najtrudniejszy, najbardziej osobisty. Chociaz...nie, mam cos do powiedzenia od siebie. Ja to czuje wobec smierci chyba troche to co Trzynastka czuje wobec dna, pokore i strach. I wydaje mi sie, jezeli nie bede o niej mowic to ona zapomni sie ze istnieje. To chodzi o taka smierc osobista, wsrod bliskich. Bo tej ze swiata zapomniec sie nie da, wciska sie w swiadomosc na kazdym kroku. Tak zycie bylo dla mnie laskawe....wystarczy, wystarczy, wystarczy...Aaaaa, podobalo mi sie to co dzisiaj napisala w dzienniku KJ. Codzienne radosci.

Przeczytalam w skupieniu wszystkie slowa o Slasku. Dziekuje.

Sowa, usmiecham sie do wczesnego Miska i do wyjasnienia tez, hi hi. Posznupalam i znalazlam kila gitar Picassa ale tej ktora Miska zainspirowala jakos nie. Nie szkodzi i tak widac, ze ma chlopak talent i wyobraznie. Bardzo lubie gdy moim dzieciom wypsnie sie slowo "Mamusia", niekiedy J., mnie nim uraczy. Bo tak przewaznie to jestem "mom", albo najwyzej "mama".

Teremi, mnie obrazy Beksinskiego niepokoja, dotykaja roznych ukrytych strachow. Musze sie dobrze nagimnastykowac zeby dostrzec w nich ukryte jasne swiatla. I nie zawsze mi sie to udaje.
PS Jak to nie obraz? Zawiodlam sie. Czy ja nie jetem godna oryginalu, hi hi. A tak powaznie, przyjme co dajesz pod warunkiem, zeby Ci to nie sprawilo klopotu z wysylka, to jest moja prosba.
PS Hi, hi, masz zupelna racje, sorbet owocowo-ptasi!
PS Luuudzie Tobie to dogodzic! Nie chcesz gabloty, przestrzen Ci sie marzy.... w muzeum(!), hi hi. No to moze przynajmniej jakis kordon zabezpieczajacy?

Dziekuje za zyczenia. Ja najbardziej w Swiecie Dziekczynienia lubie brusznice, mniam. Pie, chcialam powiedziec ciasto dyniowe wyszlo z piekarnika bez zakalca, nawet sie lekko przypalilo na brzegach.
PS Trzynastko zyjesz po podwojnym swietowaniu?

Maszmunie, yuuuuuhooooooo! Jestes na laczach?

Pozdrawiam wszystkich porannie. PA.
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez Trzynastka Pt, 24.11.2006 15:19

Czesc Swierszczenki!

Emciu, no jakos zyje po tym zarciu przeogromnym i nawet o swicie znowu zawitalam do kuchni zrobic mini- powtorke z rozrywki. Bylo czerwone wino, a ja po nim moge jesc obiad co godzine, tak mi przyspiesza trawienie, wiec nie jest zle.
Moja mama jest 100% Matka-Kura, w moim i drugiego brata bagazniku wyladowal maly zalacznik. W nocy sie okazalo, ze to caly indyk pieczony i ogromna szarlotka. Co tu mowic, MAMUSIA ....

Emcia, a jak Ty mnie czytalas o tym denku, ze twierdzisz, ze ja czuje przed nim pokore i strach? No, nie, pieknie mnie podpuszczasz, zeby sie wypowiedziec.
Ja denka przyjmuje, jak przychodza, raczej bez pokory, szybko przerabiam i przepedzam na cztery wiatry umilowaniem zycia. Ze sie do nich nie modle ciagle powtarzanymi slowami, to juz inna sprawa. Mam taki zwyczaj, ze nie powtarzam w nieskonczonosc rzeczy, ktore mi nie ida, nie pasuja, itp. Nie przedluzam ich istnienia.

Pokore to ja mam przed zyciem i smiercia. Wielka, jak rzadko co. Pod wplywem smierci odczuwam smutek, ale sie nie buntuje. Mam niezachwiane przekonanie, ze cokolwiek mi w zyciu przychodzi przezyc, jest w tym cel, nawet jesli go dzis nie widze.
W mojej rodzinie smierc jest czyms naturalnym, naturalna kolej rzeczy.
Prababcia, ktora dokladnie pamietam obgadala ze mna moment odejscia z tego swiata, zdazyla wszystkich miec na czas przy sobie i....zasnela na zawsze.
Dziadzius podczas ostatniej mojej wizyty zegnal sie ze mna tak ostatecznie i...mial racje.
Moj tato odszedl bardzo przedwczesnie, juz 10 lat temu. Do dzis nosze jakas nostalgie w niektorych momentach, ale nie mam buntu. Moze dlatego, ze wierze, ze zycie, to zapakowanie fizycznego ciala jak samochodu w garazu. Chyba dlatego zyje pelna piersia, staram sie cieszyc w zyciu wszystkim. Wiem, ze jutro moze byc ostatnim dniem.

Opowiem Wam o S., bracie mojej babci. Urodzil sie w Stanach, wrocil do Polski z rodzicami jako male dziecko, studiowal w Krakowie, zastala go wojna, przystapil do AK, a po wojnie wrocil do USA. Bardzo lubilam z nim rozmwiac. Kiedy dowiedzial sie, ze troche mowie po angielsku, juz nigdy nie chcial mowic do mnie po polsku (bardzo tego nie lubilam). To dzieki niemu zaczelam uczyc sie wiecej, rzucilam wieczorna prace.
Laczyla nas jakas szczegolna nic porozumienia; tak samo kochalismy zycie.
S. urodzil sie rowniez 13 maja, moze to nas zblizylo, nie wiem.
Codziennie biegal 9 mil, cwiczyl, polowal; jako 70-latek poruszal sie jak mlodzieniec. Co pol roku jego syn, lekarz, kazal mu robic badania, zanim S. wyruszyl na kolejne polowania do stanu Montana. Tak bylo i tym razem, badania robione na Boze Narodzenie byly prawidlowe. Ta systematycznosc badan wynikala z przeszlosci S.- 8 lat wczesniej czerniak oka, operacja i co pol roku kontrola.
Przed swietami wielkanocnymi spotkalismy sie w restauracji na obiedzie. S. mowil o polowaniach z kolegami i podrozy na tropikalna wyspe ( prezent od syna na urodziny). Mielismy sie spotkac po jego powrocie, zeby wspolnie swietowac nasze urodziny.
Ktoregos dnia telefon do pracy; moj Szpakowaty mowi, ze mamy pojechac do S., zeby sie pozegnac, bo dzwonila jego zona, ze jest bardzo chory. Strasznie bylam niezadowolona, ze Szpakowaty ma takie glupie, czarne poczucie humoru, ale juz po chwili wiedzialam, ze to nie zart. To byl rak watroby, ktory mojego S. zabral w kilka tygodni. Nie o tym jednak chce w szczegolach, o momencie odejscia.
S. powiadomil o sytuacji wszystkich kolegow, ktorzy mieli sie z nim spotkac w Montana na polowaniu. Wszyscy przyjechali do Chicago, rozlokowali sie w hotelach i przyszli go pozegnac. Powiadomil i nas- przyjechalismy z typowym smutkiem polskim na twarzy, a on kazal nam go porzucic. Byl slaby, nie mowil do nikogo po polsku, bo go to meczylo. Zapytalam o bol: "nie mam juz nad tym kontroli", odparl, a potem dodal: "Wiesz, T., przechytrzylem ja (smierc) wola zycia o 8 lat, a teraz jestem gotowy". Jego syn pojechal po ulubione czekoladki i ulubione wino. Skosztowalismy obu, a S. dodal, ze juz niedlugo polowal bedzie na innych terenach. Byl tak spokojny, jak jego mama, a moja prababcia kiedys. Bardzo sie o nas troszczyl, jako gospodarz, a kilka godzin pozniej juz stracil przytomnosc i nigdy jej nie odzyskal. Zdazyl pozegnac sie ze wszystkimi, zupelnie pogodzony z losem. Nigdy go nie zapomne. Jego sposob reakcji jest mi bliski- umilowanie zycia i swiadomosc, ze nie ja decyduje, jak dlugo stapam tutaj. A skoro juz dreptam, to najlepiej, jak potrafie.

Pa! Milego weekendu, my swietujemy dalej. Dzis umilowanie zycia w plenerze. A Szpakowaty kochany zobaczyl wczoraj jak gapie sie podczas podrozy na przyjecie na kolorowe chmury po zachodzie slonca i od razu zaczail: "jak skrecimy tutaj na chwile, to bedziesz miala widok jak na dloni". Skrecilismy, bylo cuuudnie.
Ostatnio edytowano Pt, 24.11.2006 17:07 przez Trzynastka, łącznie edytowano 4 razy
Trzynastka
 
Posty: 1050
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 13:59
Lokalizacja: Chicago

Postprzez Małgosia Sz Pt, 24.11.2006 15:21

Tak ... ten dzisiejszy wpis KJ w dzienniku bardzo potrzebny ... przynajmniej mnie ... codzienne radości... dzisiaj rano o 9.00 po prawie nieprzespanej nocy sprawa w sądzie, taka z gatunku do przegrania, nawet próbowaliśmy odroczyć, ale surowy sąd się nie dał nabrać i nagle po przerwie na naradę... jest ... wygrana i piękne uzasadnienie, no ... chce się pracować, w takich chwilach zdecydowanie nie tylko dla pieniędzy.

Druhny wczoraj przyszła do mnie do biura nowa płyta (a w zasadzie płyty) Pana Tomka. Niestety mój ulubiony szef miał urodziny, okazało się, że lubi słuchać Pana Tomka i z płytą się pożegnałam (mam nadzieję, że to tylko tymczasowa rozłąka). Czekam na pensję, może będzie Pan Tomek w grudniu. Książeczka pełna tekstów załączona do naprawdę pięknego wydania, będzie o czym smęcić.

Wczoraj wreszcie udało mi się wyskoczyć na wystawę Waliszewskiej... normalnie mogłabym ogłosić konkurs pod tytułem "jaki obraz najbardziej podobał się Maszmunowi", ale i tak by Druhny zgadły. Nie nie Podłoga...ekhm...ekhm... ale Łóżko hihihi! W tym miejscu muszę napisać, że jestem pod wrażeniem i indyka i gitary, Małgosiu dedykacja rozczulająca... ach ten Twój Misiek, kiedy ja go wreszcie poznam, co? No i pochwalę się, że też mam nad biurkiem dwa obrazy podarowane przez dzieci... znajomych... kiedyś wkleję. Obrazów Beksińskiego się boję, zdecydowanie nie dla mnie.

A propos podłogi, to wyobraźcie sobie, że skończyli wczoraj układać, teraz przez dwa tygodnie musi się ułożyć, uklepać, dopasować... może są chętni? hihihi a potem jeszcze się ją wygładzi, położy olej i można ... się wprowadzać!

Mała wygrała fotel w Polonii, a ja wygrałam bilet na mecz Manchester - Chelsea (piłka nożna) i lecę jutro na weekend do Manchesteru. Nigdy tam nie byłam. Czasu za wiele nie będzie, no ale może coś zobaczę (poza meczem). Acha, to jest wyjazd bez T. także proszę nie liczyć na zdjęcia.

**********

¦ciana najbliższa mi osoba zmarła w poniedziałek po Niedzieli Palmowej. To były bardzo smutne ¦więta Wielkiej Nocy, ale z drugiej strony chyba tylko dzięki Zmartwychwstaniu w tamtym roku, udało mi się to w ogóle jakoś przeżyć. Bez wiary w inne życie nawet sobie tego nie próbuję wyobrazić.

**********

Małgoś dzięki za informacje gdzie wpłacać, żeby pomóc rodzinom górników. ¦wiadomość, że jest tak, jak napisała Marysia, że dzisiaj się jednoczymy, a za rok nikt już o tych ludziach nie pamięta strasznie mi doskwiera.

**********

Pozdrawiam Całe HP.
Wrócę w poniedziałek. Trzymajcie się ciepło.

Ps - dopiero teraz widzę Trzynastkę. Już czytam.
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez M.C. Pt, 24.11.2006 15:40

No i doczekalam sie Maszmuna! Moge sobie jeszcze kimnac (fajne slowo co, jakby co to go jeszcze nie bylo)....moze moje dzieci nie zauwaza ze juz pora na wstawanie.

Trzynastki, cos Ty JA bym Ciebie podpuszczala do rozmowy o dnie? Hi hi, KTOS inny sie wyzej przyznaje do podpuszczania. Nie, nie wiem, ze dna/denka Ci nie straszne. Chodzilo mi bardziej o Twoja niechec do samego slowa i walkowania tego co sie za nim kryje.

Dziekuje za opowiesci Druhny. No to dobranoc.
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez Trzynastka Pt, 24.11.2006 15:56

Emciu, bo w przeciwienstwie do ciasta, jak sie to denko walkuje, to sie nie splyca, tylko poglebia:)
Masza, Ty nie wiesz, co zrobic, zeby sie podloga szybko ulezala, khm, khm, khm?
Ten mecz to taki troche inny koncert, co? Tylko sprawdzaj, po ktorej stronie usiadlas, bo ja kiedys na meczu footballowym usiadlam nie po stronie mojego syna, tylko przeciwnika i pierwsza fala mojej radosci zostala zgromiona wzrokiem. Baw sie dobrze i czekamy na relacje sportowa.
Trzynastka
 
Posty: 1050
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 13:59
Lokalizacja: Chicago

Postprzez Małgosia Sz Pt, 24.11.2006 16:07

Trzynastko... biegam po internecie i szukam innych rozrywek poza meczem w Manchesterze...hihihi okazuje się, że jest tam największe China Town w Europie! I piękna katedra! Może jakiś aparat z pracy wezmę, w końcu to wyjazd służbowy hihihi!

Emciu niech Ci się przyśni... podłoga Maszmuna...hihihi

No spadam już, spadam
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez MarysiaB Pt, 24.11.2006 16:56

Trzynastko, piekna historia. Lubie takich ludzi z krwi i kosci.
Masza, udanego pobytu. A masz chociaz szalik kibica? Do boju, do boju...! Tylko glosu tam nie strac. No i uwazaj na angielskich kibicow.
Sciana, czy piszac Malej o butach, mialas na mysli martensy? Wyslalam Ci golebia, pewnie juz dotarl. Ide spac, niech mi sie przysni Sciana z Kangurzyca na fotelach w Polonii. Pieknie by bylo, co?
Moze mnie troche nie byc. Jakies smetki nade mna kraza, a jak wiadomo lubie sie z nimi schowac. Bywajcie!
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez Bromba Pt, 24.11.2006 18:49

Dzieńdobry wieczór. Tak przechodziłam przypadkiem. Właściwie nie mam nic takiego do powiedzenia. ¦mierć uważam za nieuniknioną i nie muszę brać na wiarę, że istnieje życie po śmierci, bo to wiem, co jednak nie ułatwia mi rozpaczy po śmierci kogoś bliskiego. Jak jednak śmierć jest częścią życia, tak i żałoba, w czasie której próbuję żyć w nowej rzeczywistości. Zajmuje mi to lata i nigdy się tak właściwie nie kończy, żeby nie było. Ale nie mówię "nie żyje", mówię "umarł". A przeżywanie bólu nie jest znakiem niewiary. Wiara jednak pomaga dostrzegać głębszy sens cierpienia. I tyle. Nie godzę się natomiast na śmierć, z przyczyn które można było uniknąć. Wtedy zamiera mi serce.

Aha, skąd wiem, że życie po śmierci zmienia się, ale nie kończy? To najtrudniejsze do wytłumaczenia. Wiem i już. "Kto przeżył, ten wie, kto nie wie, niech poczeka."

W kwestii godzenia się ze śmiercią wielkie wrażnie zrobił na mnie opis niekonwencjalnego leczenia ludzi w śpiączce, zawarty w książce o Ewie Błaszczyk. Odpowiedni człowiek stara się pobudzić świadomość do "zajęcia stanowiska" i działania - walki o życie lub zgody na śmierć. Osoby objęte tym leczeniem budziły się, ale też umierały. Jak wierzę, jedne i drugie wolne...

Uważam jeszcze, że trzeba trochę więcje mówić o śmierci oraz ułatwianiu zarówno umierającemu, jak i bliskim, momentu przejścia. Każda starożytna kultura miała jakąś swoją "Księgę umarłych". I nieprzypadkowo bardzo dużo najokazalszych budowli świata to grobowce lub świątynie...

Ech, idę sobie. ¦wiatła i ciepła życzę, pa!

PS Jak już się tak rozpisałam, to tylko dodam - (nie tylko, ale głównie) ¦ciano, nie umiem odnosić się do Twoich DEN, bo od razu mam odruch roztłumaczania konkretnych przyczyn złości, niezgody i tym podobnych. Umówmy się tak - Ty piszesz, nie podając przyczyny, ja się wcale nie pytam, tylko reaguję niepiśmiennie na linii serce-serce, dobrze? Żeby nie było:)
Avatar użytkownika
Bromba
 
Posty: 1124
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 10:12
Lokalizacja: z rowu

Postprzez teremi Pt, 24.11.2006 20:12

¦ciana czy Ty musisz już tak wcześnie ano zadawać TAKIE pytania?
tak się zdarzyło, że wczoraj czytałam artykuł zatytułowany "Odchodzą bez pożegnania" pióra Piotra Stanisławskiego ("Integracja"), który wspaniale komponuje się z tym co dzisiaj napisała/opisała Trzynastka, ale o tym za chwilę.
Ze śmiercią oswajam się od bardzo wielu lat i prawie wszyscy moi bliscy odchodzili w mojej obecności. Miałam z tym problem, aż pokazano mi inny aspekt tego faktu, czyli to że właśnie ja zostałam wybrana w tym ostatecznym momencie życia.
Nie zadaję już od wielu lat pytań, "dlaczego" bo na takie pytanie nigdy nie ma dobrej odpowiedzi.
Moim zdaniem łatwiej jest z przyjęciem śmierci bliskich i nie tylko osobom głęboko wierzącym - niezaleznie od religii; łatwiej osobom, które nie stawiają pytań o to co jest "po" a jeżeli takie pytania się stawia, to trudno nam się z tym godzić a raczej pogodzić.
Dla mnie moi bliscy nigdy nie odchodzili na zawsze, są obok mnie; w moich myślach, sercu, w drobiazgach które po nich pozostały, w zdjęciach.
Ja też nie umiałam rozmawiać z moją Mamą o śmierci, bo byłam przekonana, że kto jak kto, ale moja Mama będzie żyła dłużej niż ja i po co rozmawiać. Dzisiaj tego żałuję, wiem że popełniłam błąd, bo tym niepogodzeniem utrudniałam Jej Odchodzenie. Ona też na ten ostatni moment czekała na mój powrót z pracy.
Inaczej już zachowywałam się kiedy przed 10 laty zachorował mój brat. Podobnie jak opisała Trzynastka cała choroba trwała bardzo krótko, bo kilka miesięcy. Od wyjścia ze szpitala był pod opieką domowego hospicjum. Nigdy nie okazał jak bardzo cierpi, remontował swoje mieszkanie. Wspólnie z pozostałą częścią rodziny staraliśmy się zapamiętać każdą chwilę razem spędzoną. Nie walczylismy ze śmiercią ale pozwolilismy wspólnie z nim godnie umierać niwelując ból tak jak tylko było to możliwe. W akcję godnego umierania było włączonych też sporo obcych osób; pracownicy wspomnianego hospicjum, sąsiedzi, znajmi i przyjaciele rodziny, nawet taksówkarze.
Po przeczytaniu wczoraj artykułu, gdzie autor opisuje jak rodzina potrafi w nadgorliwości utrudnić te ostatnie dni ale tez jak potrafi zostawić chorego w samotności a przecież w tych chwilach chcą mieć obok siebie kogoś bliskiego.
Dla mnie ważne jest jak żyjemy, jak odchodzimy i jaka pamięć po nas zostanie a co jest "po"?
W czasach studiów zadalismy na filozofii pytanie o istnienie Boga - wykładowca - starszy pan profesor powiedział, "że nikt jeszcze nie udowodnił, że Bóg istnieje ale też i nie udowodnił, że go nie ma".
Łatwiej jest żyć jak się w coś wierzy o czymś marzy, ma się nadzieję ale kto powiedział, że będzie nam w życiu łatwo?
no cóż nie ma tu żadnych odpowiedzi - nie jestem geniuszem co zna wszystkie pytanie i odpowiedzi, ale jest tu troszkę moich wspomnien przemysleń - tyle ile uznałam, że mogę powiedzieć; jest tu trochę mnie, ot taka prywata w HP, gdzie przede wszystkim jest wolność.

¦ciana dzięki, że wywołałaś ten temat w takiej chwili, bo każdy z nas kiedyś musi lub musiał z tymi pytaniami się zmierzyć, przede wszystkim w realnym życiu.

& & &

Emciu no i wszystko się wydało no już miałam zapakowany jeden obraz a tu taka informacja, przecież od razu by mnie celnicy przymkneli, tak więc będzie skromniej i w określonych przez Ciebie ramach./wymogach (hi hi a gdzie słynna wolność?)
a z tym kordonem w muzeum - a czy kordon będzie miał tatuaże?
Dawaj kawałek ciasta.

Trzynastko czy ostał się jakiś kawałek szarlotki? ech wątpię niestety no cóż trudno.
a z tym wałkowaniem denka/dna to wszystko zależy z której strony wałkujesz, czasem może się "wypuczyć" a wtody hop i trampolina.
oj zazdroszczę tego świętowania napisz/cie trochę o tradycjach tego święta (ale nie o historii), tylko czy są z tym związane jakieś zwyczaje itp.

MałgosiuSz - tak Trzynastka ma rację ważne po której stronie będziesz siedziała, no możesz stanąć jeszcze np. w bramce ale uważaj. To, że T. nie jedzie to jest niesprawiedliwe no ale jak Ty zrobisz zdjęcia to może się zrehabilitujesz (tylko będą porównania - pamiętaj)

MarysiuB - to ten Twój mąż szybko się rozpędził, skoro tak szybko "załapał się" na drugi mandat. Tak powrót dzieci potrafi doprowadzić do rzeczywistości.
Coś ostatnio dapadł Cię Bułat Okudżawa - dziękuję za wszystkie jego tekst. Sprowokowałaś mnie już wczoraj i zaczęłam trochę w różnych miejscach szukać no i włączyłam sobie płyty z jego piosenkami.

Wszystkie Druhny pozdrawiam i znikam, bo życie mnie wzywa.
może jeszcze tu wpadnę?
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Postprzez Ita So, 25.11.2006 01:54

Troche mnie tu nie było ale dzisiaj odrobilam zaleglosci i poczytalam sobie posty z ostatnich dni.

Oto garsc refleksji, jakie mi się po przeczytaniu nasunely...

W K-R zaloba narodowa...
An-doro i Marysiu, Wy obie wyroslyscie, wychowalyscie się w poblizu miejsca tragicznych wydarzen w Rudzie Slaskiej.
Najlepiej wiecie i rozumiecie, co czuja rodziny gornikow, którzy zgineli...
Wam latwiej, niż nam „gorolom", którzy nigdy na Slasku nie mieszkali, wczuc się w ten dramat ale my tez go przezywamy i na swój sposób staramy się laczyc z ofiarami tej tragedii.
Przede wszystkim ... modlitwa.

Sciana, dziekuje ze zamiescilas tu Twoje rozwazania na temat godzenia się lub nie ze smiercia.
Można pogodzic się, a wlasciwie trzeba, z czyms co jest NIEUCHRONNE.
Ale w takich momentach, gdy czyjas SMIERC nas zaskakuje pojawia się BUNT i pytanie DLACZEGO ?

Jak napisala Teremi : "każdy z nas kiedyś musi lub musiał z tymi pytaniami się zmierzyć, przede wszystkim w realnym życiu."
W miare, jak czlowiekowi lat przybywa, coraz wiecej jest momentow w których musi się ze smiercia zmierzyc.
Nie potrafie pisac o odchodzeniu moich bliskich ale wiem jedno, ze smierc nie boli tych, których zabiera, a nawet często jest dla nich wybawieniem. Smierc niesie najwieksze cierpienie tym, ktorzy zostaja, za jej przyczyna, osieroceni.

Emciu, ciesze się, ze przeczytylas „emigracyjny” wiersz Stanislawa Baranczaka, który zamiescilam w srode w temacie „Niektorzy lubia poezje”. Musze się przyznac, ze mialam cicha nadzieje, ze ktos go zauwazy i ciesze się, ze to bylas Ty.
W ubiegly wtorek, 14 listopada, Stanislaw Baranczak otrzymal doktorat honoris causa Uniwersytetu Jagiellonskiego. Wreczano mu go na Harvard University w Bostonie (USA) , bo do Krakowa nie mogl przyjechac, ze względu na ciezka chorobe.

Gdy w Polsce w czwartek Prezydent ogloszal zalobe narodowa, za oceanem przygotowywano się do Swieta Dziekczynienia.
Tez mialam podobne watpliwosci, jak Teremi, czy sklada się w tym dniu zyczenia ale niezawodna Trzynastka je rozwiala, piszac by „nie zaniedbac ani chwili w zyciu, wdziecznym byc zawsze, bo jutro? Kto wie, czy nadejdzie” .

To podkusilo mnie, aby poszukac polskich stron o tym Swiecie .
Znalazlam kilka, na których sa nie tylko informacije o genezie tego swieta:
http://www.kurierplus.com/issues/2000/k324/kp324-08.htm

ale również przepisy na indyka:

http://www.kuchnia.com.pl/DiD/4lipca.html
http://www.kuchnia.bytow.pl/index.php?m ... aj&nr=4406

Podaje te linki, bo może Druhny nie mieszkajace w USA chcialyby kiedys przygotowac „indyka po amerykansku” ?

Emciu, przy okazji znalazlam tez cos, co bardzo przypomina rysuneczek Twojego J.
A znalazlam to na stronie:
http://www.miastodzieci.pl/zabawy.php/i ... at,53.html

No, to by było tyle, na dzisiaj...
Trzymajcie się Druhny !
Zycze wszystkim spokojnego weekendu.
Avatar użytkownika
Ita
 
Posty: 1302
Dołączył(a): Pt, 24.02.2006 01:07
Lokalizacja: Poznan

Postprzez M.C. So, 25.11.2006 07:22

Noc, dobra, HP.

Wklejam kilka zdjec z dzisiaj. Pojechalismy obejrzec motyle Monarch Butterflies. Przelatuja z polnocy na poludnie szukajac pozywienia dla swoich gasienic. O tej porze znajduja go w okolicy Sana Cruz. Gasienice zywia sie roslina endemiczna tym terenom, przesycona trujacym mlecznym sokiem. Wylegle z nich motyle sa ta trucizna przesycone i dlatego nie smakuja ptakom, sa bezpieczne (taka mala zdobycz ewolucyjna). Gniezdza sie wysoko na drzewach, w skupiskach przypmonajach od dolu migajace skrzydlato kiscie kwiatow. Od czasu do czasu odlatuja w powietrze i wtedy niebo sie "rozmotyla".
Ostatnio edytowano So, 25.11.2006 08:06 przez M.C., łącznie edytowano 2 razy
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez M.C. So, 25.11.2006 07:46

A w poblizu jest ciekawa plaza ze skalnymi mostami wystajacymi z wody i polkami na ktorych w malych wodnych zakolach zyja sowie morskie stworzenia.

Moj P. mowi, ze lubi Swieto Dziekczynienia bo nie stalo sie one tutaj az tak komercyjne jak Swieta Bozego Narodzenia. Jest ono dla Amerykanow bardzo rodzinne. Przebywaja setki kilometrow zeby wspolnie zasiasc przy stole. Oczywiscie rozmowy, refleksje, wspomnienia. Moje pierwsze Swieta Dziekczynienia spedzilam wlasnie z rodzina P., wiele wiele lat temu. Dobrze mi bylo wsrod nich. Bardzo dynamiczna rodzina, hi hi, poczatkowo myslalam, ze ich "rozmowa" przy stole i wokol stolu to klotnia. Milczalam wiec szeroko otwierajac oczy ze zdumienia. Teraz wiem, ze oni tak, po prostu, miedzy soba "rozmawiaja". Dla mnie Swieto Dziekczynienia to chwila wytchnienia z rodzina, kilka dni bez pracy, szkoly. W tym roku pogoda dopisala, wiec dodatkowo wyprawa "na motyle" i na plaze. Pozdrawiam Was mocno.

PS Ita, indyk sie nada do projektu! Musze tylko znalezc jakies kubeczki. Dziekuje. Za przypomnienie pana Baranczaka jeszcze raz dziekuje. Bardzo go lubie.
PS Teremi w podziekowaiu za oryginalny obraz pana Beksinskiego, hihi, przesylam telepatycznie kawalek dyniowego ciasta. Wiedzialam ze nie pojdziesz na podrobki!

No i zdjecia oceaniczne. Pieknie bylo lustrzano-migotliwie.
Ostatnio edytowano So, 25.11.2006 08:09 przez M.C., łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez M.C. So, 25.11.2006 07:51

No i zyjatka.
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez M.C. N, 26.11.2006 02:51

Hmmmmm, jest tam kto?


Cisza.


Pustka.


Ciemno.


Glucho.


Nic to zaspiewam sowie wierszTeremke, jest dobra na wszystko, phi.

"Ja sie nie przejmuje byle czym" (no prosze panstwa tytul mi sie nie podoba, hi hi, taki negatywny jest. Trzeba go zmienic i juz. Proponuje, "jak ja sie przejmuje to CZYMS". Lepiej nie ?)

Ja sie nie przejmuje byle czym (prosiMY o zdefiniowanie "byle czym", bo nie wiem jaki sowie wyrobic stosunek do tego wersu)

Gwizdze sobie na marny los (HA, wiecie ze odbywaja sie SWIATOWE, nie mylic z zaswiatowymi, chociaz te tez sie moze gdzies-tam odbywaja..., zawody w gwizdaniu?! Acha!)

Zwyklym troskom i klopotom swym (alez ja nimi zyje! To jest moja ukochana codziennosc! Czasami mam jej dosc, ale to opowiesc na inna wierszenke)

Smieje sie prosto w nos (po cos sie pracuje nad tym PH, tak czy nie?)

Mnie nie zalamie byle chwila zla (pewnie, ze nie wystarczy przybrac wlasciwa postac geometryczna, pytanie jaka bryle jest najtrudniej zlamac? Oceny wystawi Pan Fizyk.)

Pal ja szesc, co mi tam (pal ja cztery! Maszeruja oficery, tfu ulani z dokumentamy!)

Oszczedzam nerwy jak i gdzie sie da (tak to ja! Hi hi, normalnie wychodzi mi tu maly duet z panem Wojtkiem! Nerwy najlepiej jest wlozyc do swinki-skarbonki. A jak sie w nia pozniej rozwali to sie nerwy uwolni)

Jeszcze sie kiedys moga przydac (np jak beda jakies drobne potrzebne, jak zabraknie grubych)

Choc sie zycie niezle stara, bym (hi hi a dobrymi checiami to wiadomo co jest wybrukowane, phi. Zycie dalobys sowie troche luzu, ze nie wspomne o urlopie, bo wiadomo tabu w Kredensie.)

Cierpliwosci uczula kres (never! Oglaszam sie krolowa cierpliwosci. Hi hi, No dobra, czekam cierpliwie na numerek...)

Ja sie nie przejmuje byle czym (ale za to kwiatki mi sie ladnie przyjmuja, zwlaszcza paprotki)

Biore swiat jaki jest. (garsciamy! Zachlanna ze mnie panna a co, nie mozna? Hi hi)

Ja sie nie przejmuje byle czym (taaaa, czyms by sie trzeba w koncu przejac, tylko czym, zaraz cos znajde....hmmmm...)

Gwizdze sobie na marny los (fjut, fjjjjuuut, ,fiijjjuuut, tu ptasie radio, nadajemy audycje w brzozowym gaju, hi hi, to Bronka gwizdze altem wsrod Brzoz)

Zwyklym troskom i klopotom swym (a nie mowilam ze "NIE" to jest piekne slowo! Wystarczy wstawic NIE i ze zwyklych robia sie magiczne klopoty. Podpisano dobra wrozka.)

Smieje sie prosto w nos (a czy to tak wypada, w jakim to sie kraju dzieje?)

No, a juz zwlaszcza taki ktos jak ty (no nieeee, ten wers to na pewno nie o mnie)

Smieszy mnie, smieszy mnie (no i tu musialam sie rozesmiac, dziekuje Teremi za te wierszenke)

Chociaz próbujesz juz od tylu dni (Sciana, a TY sie glupia nie daj temu klubowi zdolowac. A czy Ty w ogole qurna probowalas im powiedziec ze Ciebie to nic nie obchodzi i ze Ty masz bilety i see you later boys?! Nie! Oczywiscei ze nie! Bo by Cie cholerkunia ta etyka zawodowa zzarla! Kurczenkola, zdenerwowalam sie!)

Mnie nie tak latwo zdenerwowac (kazdemu sie zdarza, phi, wsrod aniolow to moze i anielsko jest zyc ale jakos tak nudno)

Ja sie nie przejmuje byle czym (lista rzeczy ktorymi sie nie przejmujeMY, kto chce zaczac?)

Szkoda czasu, szkoda lez ("Szkoda Twoich Lez Dziewczyno?" a moze to juz bylo?)

Swiat istnieje dla mnie po tym, bym (a ja mam swoj intymny, DUZY swiat, rozmiar jest bardzo wazny to juz zostalo ustalone)

Brala go tak, jak jest (Bo mial tatuaze! PS zmienilam ten wers, dopiero teraz nadaje sie na puente.)

(Wojciech mlynarski) + (Emcia, lubie piosenki pana Wojtka! Aaaaa, bylam dzisiaj w sklepie po Pana Tomka! I wiecie co?! KTOS wykupil, wyniosl ze sklepu MOJE, ZAMOWIONE CD! Przyznawac mi sie tu KTO, bo zaczynam rzucac zgnilizna!)

Dobrej nocy, dobrych snow.
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez Ściana N, 26.11.2006 12:52

Cze. To znowu ja. Przepraszam bardzo za prywatne wyznanie, ale musze wyznac, ze ...... troche sie boje...... Wczoraj, jak weszlam na Forum, to na stronie KJ bylo 705 osob. W tej chwili wyswietla mi sie: 230. Nie wiem co tam sie wyswietla u Was, Drogie Druhny, ale mnie troche to wszystko zastanawia. No nic, macham dziarsko do tych 229 osob, ktore MOZE, (luuuuudzieeee!!!!! przeciez mowie: MO-ZE), zagladaja do HP, hi hi. Jak mnie widac? Jak mnie slychac? Tu Brzoza, tfu, Sciana. COPY.

No to wklejam wierszenke, a potem to sie zobaczy.


"Ja sie nie przejmuje byle czym" (no prosze panstwa tytul mi sie nie podoba, hi hi, taki negatywny jest. Trzeba go zmienic i juz. Proponuje, "jak ja sie przejmuje to CZYMS". Lepiej nie ?) /oj.... moj O. mowi, ze ja sie przejmuje WSZYSTKIM. A ja mu na to, jak na lato: lepiej WSZYSTKIM niz NICZYM, phi/

Ja sie nie przejmuje byle czym (prosiMY o zdefiniowanie "byle czym", bo nie wiem jaki sowie wyrobic stosunek do tego wersu) /proponuje: PRZE-RY-WA-NY, hi hi. Raz sie przejmowac, a raz NIE. PS Poprosze o odznake im. Sprosnego Mashmuna/

Gwizdze sobie na marny los (HA, wiecie ze odbywaja sie SWIATOWE, nie mylic z zaswiatowymi, chociaz te tez sie moze gdzies-tam odbywaja..., zawody w gwizdaniu?! Acha!) /i KTO wygral? Zaswiaty?/

Zwyklym troskom i klopotom swym (alez ja nimi zyje! To jest moja ukochana codziennosc! Czasami mam jej dosc, ale to opowiesc na inna wierszenke) /gdzie jest ta inna wierszenka? Teremi do piora!/

Smieje sie prosto w nos (po cos sie pracuje nad tym PH, tak czy nie?) /i to JAK sie pracuje! W pocie czola, lecac Malyszem, jako ta bidna mrowka azjatycka..../

Mnie nie zalamie byle chwila zla (pewnie, ze nie wystarczy przybrac wlasciwa postac geometryczna, pytanie jaka bryle jest najtrudniej zlamac? Oceny wystawi Pan Fizyk.) /Alberta pyta (zaznaczam, ze to pyta Alberta a nie ja!!!!) czy dno jest figura geometryczna/

Pal ja szesc, co mi tam (pal ja cztery! Maszeruja oficery, tfu ulani z dokumentamy!) /dokumenty do kontroli. PS A w sprawie ulanow, to ja mam jedno do powiedzenia. W ten weekend jade do miasta......po......takie......zolnierzyki........do......recznego.......malowania. Nie wiem o jaka bitwe chodzi, jaki rodzaj mundrow, broni.....zafascynowaly mnie kolory farb, ktore trzeba kupic. Np: earth (no co? Druhny nie widzialy ubloconych onucy ulana?), flesh (no co? Druhny nie wiedzialy, ze takie zolnierzyki to maja kolor skory)/

Oszczedzam nerwy jak i gdzie sie da (tak to ja! Hi hi, normalnie wychodzi mi tu maly duet z panem Wojtkiem! Nerwy najlepiej jest wlozyc do swinki-skarbonki. A jak sie w nia pozniej rozwali to sie nerwy uwolni) /i co? Zrobi sie z nich taka mgla, co to osiada na WSZYSTKIM? PS Teremi! Oddaje te wierszenke do reklamacji! Miala byc prosta jasna weekendowa wierszenka!/

Jeszcze sie kiedys moga przydac (np jak beda jakies drobne potrzebne, jak zabraknie grubych) /eeeee tammmm....zje sie troche koczelady i czlowiek zaraz nabierze troche kilogramow/

Choc sie zycie niezle stara, bym (hi hi a dobrymi checiami to wiadomo co jest wybrukowane, phi. Zycie dalobys sowie troche luzu, ze nie wspomne o urlopie, bo wiadomo tabu w Kredensie.) /jutro rzucam bojsom (w twarz) moja rezygnacje z urlopu. Na pismie. PS Zdecydowanie lepiej sie czuje rezygnujac z urlopu z wlasnej (tu sie usmialam) woli, niz na rozkaz szczupaka. Ma sie te zasady, co?/

Cierpliwosci uczula kres (never! Oglaszam sie krolowa cierpliwosci. Hi hi, No dobra, czekam cierpliwie na numerek...) /Oglaszam Emcie Krolowa Cierpliwosci. Luuuudzieeee, jaka ja fajna jestem! PS A to sie Druhny zdziwily, co?!/

Ja sie nie przejmuje byle czym (ale za to kwiatki mi sie ladnie przyjmuja, zwlaszcza paprotki) /Swiety Turnus jak zobaczyl moje kwiatki, to zakwilil z przerazenia i powiedzial jedno slowo: morderca. PS A to kwiatki trzeba podlewac?/

Biore swiat jaki jest. (garsciamy! Zachlanna ze mnie panna a co, nie mozna? Hi hi) /Emciu! Uwazaj na siebie! Od tej zachlannosci, to Ci moze stanac kosc w gardle. PS Patrz moj brudnopis/

Ja sie nie przejmuje byle czym (taaaa, czyms by sie trzeba w koncu przejac, tylko czym, zaraz cos znajde....hmmmm...) /no nie......nie dam sie podpuscic i nie wkleje listy spraw, ktorymi przejelam sie dzisiaj. PS Panny Nikty - szkoda Waszego Swietego Czasu na czytanie takich "bzdur"/

Gwizdze sobie na marny los (fjut, fjjjjuuut, ,fiijjjuuut, tu ptasie radio, nadajemy audycje w brzozowym gaju, hi hi, to Bronka gwizdze altem wsrod Brzoz) /oddaje moja odznake im. Sprosnego Mashmuna - Naszej Ulubionej Druhnie Emci, ekhm ekhm/

Zwyklym troskom i klopotom swym (a nie mowilam ze "NIE" to jest piekne slowo! Wystarczy wstawic NIE i ze zwyklych robia sie magiczne klopoty. Podpisano dobra wrozka.) /poprosze o przepis (Bronka! Jaki ROZMIAR lyzki tym razem?) na te magiczne klopoty/

Smieje sie prosto w nos (a czy to tak wypada, w jakim to sie kraju dzieje?) /dziekuje Emciu! W moim (?) kraju to najlepiej WSZYSTKO zrobic za plecami, cichaczem i potem udawac, z niewinna mina, "aocochodzi?"/

No, a juz zwlaszcza taki ktos jak ty (no nieeee, ten wers to na pewno nie o mnie) /czy Druhny sie daly nabrac? hi, hi/

Smieszy mnie, smieszy mnie (no i tu musialam sie rozesmiac, dziekuje Teremi za te wierszenke) /dobra, niech Wam bedzie, smieje sie w glos, az Swiete Obrazy spadaja ze Swietych Scian w Kredensie. PS Rece precz od Beksinskiego. Powiem to tylko RAZ!/

Chociaz próbujesz juz od tylu dni (Sciana, a TY sie glupia nie daj temu klubowi zdolowac. A czy Ty w ogole qurna probowalas im powiedziec ze Ciebie to nic nie obchodzi i ze Ty masz bilety i see you later boys?! Nie! Oczywiscei ze nie! Bo by Cie cholerkunia ta etyka zawodowa zzarla! Kurczenkola, zdenerwowalam sie!) /Jasne, ze nie probowalam! Bo....bo...mi to w ogole do lba nie przyszlo! A to tak mozna?/

Mnie nie tak latwo zdenerwowac (kazdemu sie zdarza, phi, wsrod aniolow to moze i anielsko jest zyc ale jakos tak nudno) /normalnie bagiennie. No dobra, jest Thanksgiving, to dziekuje za to, ze jestem diablica/

Ja sie nie przejmuje byle czym (lista rzeczy ktorymi sie nie przejmujeMY, kto chce zaczac?) /bardzo przepraszam, ale PO RAZ PIERWSZY, nie mam NIC do powiedzenia w tym temacie. A to mnie Emcia zagiela..../

Szkoda czasu, szkoda lez ("Szkoda Twoich Lez Dziewczyno?" a moze to juz bylo?) /a ja mam ochote na wklejanie takich wierszenek z archiwum z nowymi podtekstami. Potem porownac te dwie wersje, zrobic z nich transkrypt, potem analize lingwistyczna......shut up, Sciana..../

Swiat istnieje dla mnie po tym, bym (a ja mam swoj intymny, DUZY swiat, rozmiar jest bardzo wazny to juz zostalo ustalone) /poprosze o wniesienie slowa "rozmiar" na liste ponurych slow. Za bardzo kojarzy mi sie z "wymiarem kary". PS Czy mozna sie udusic ze smiechu?/

Brala go tak, jak jest (Bo mial tatuaze! PS zmienilam ten wers, dopiero teraz nadaje sie na puente.) /phi! Nie chodzi o ilosc, tylko o jakosc!!!!!! Sam je zaprojektowal? Tra la la la/

(Wojciech mlynarski) + (Emcia, lubie piosenki pana Wojtka! Aaaaa, bylam dzisiaj w sklepie po Pana Tomka! I wiecie co?! KTOS wykupil, wyniosl ze sklepu MOJE, ZAMOWIONE CD! Przyznawac mi sie tu KTO, bo zaczynam rzucac zgnilizna!) /Sciana, piosenki pana Wojtka to UWIELBIAM. PS Nie przyznawac sie KTO, bo Emcia rzuca smierdzacym zgnilym indykiem. Poprosze Wszystkich o przejscie na Wegetarianizm/

PS Teremi/Emciu - dziekuje. Czasem chwila z wierszenka potrafi uratowac WSZYSTKO. Amen.
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez Ściana N, 26.11.2006 13:19

Akurat! Mam jeszcze COS do powiedzenia. I spadam.
PS Prosze sie czestowac.

Ode mnie

Ode mnie tak mało zależy tu
I dzień po dniu mija bezradnie w bezpiecznym milczeniu.
Czemu mi brak wiary, że mogę zmienić świat wokół mnie
Gdy tylko chcę?

Pamiętaj, że dobroć nawet w najgorszy czas,
Pomoże nam, ocali nas.

Ode mnie tak wiele zależy tu.
Każdego dnia rodzi się szansa na miłość szczęśliwą.

(muzyka Anna Maria Jopek słowa Marcin Kydryński)
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez teremi N, 26.11.2006 15:59

¦ciana z Emcią na weekendowym dyżurze? tego jeszcze (chyba) HP nie widziało.

zaczę jednak w kontekście wcześniejszych pytań ¦ciany i całokształtu dyskusji. W ostatnim numerze "Sukcesu" natrafiłam na słynne cytaty wypowiedziane właściwie na łozu śmierci a oto kilka z nich:

"Niech kamień nagrobny nie przykrywa mojej mogiły, bo jeśli się obudzę, nie będę mogła wyjść" (Coco Chanel)

"Jean Antheime Brillat-Savarin, francuski prawnik, bardziej znany jako wybitny smakosz i autor słynnej "Fizjologii smaku", czując zbliżający się koniec, krzyknął podczas obiadu do lokaja: Umieram, prędzej, dawaj deser!"

"Szwedzki król Gustaw V rozpoczął testament zwrotem: Jeżeli umrę..."

"Pogodę ducha zachował do końca Georges Danton. Widok gilotyny skomentował następująco: Czy to ważne, że umrę? Podczas rewolucji doskonale się bawiłem. Wydałem sporo pieniędzy, nieźle sobie popiłem i zaznałem uciechy z niejedną dziewczyną. Teraz pora spać".
Te wszystkie cytaty zebrał Tmiasz Zbigniew Zapert.

no a teraz ciąg dalszy...

Ita dzięki za linki i (hi hi) dobrze, że nadrobiłaś zaległości w czytaniu. Czasami łapię się na tym, że jak trochę nie poczytam "od ręki" to z zaległościami mam problem - w domu też, no to zrobiłam sobie porządek w części książek.

Emciu no niezłe te święta wycieczkowe ze zdjęciową dokumentacją (wszystko w osobistym albumie). Motyle widać, ale nie wiem dlaczego wyobrażałam je sobie takie wielkością zbliżone do dinozaurów (hi hi). Czy one były bardziej kolorowe, czy tylko w odcieniach brązu (taki widzę).
"rozmotyla" - piękne słowo
Dzieki za ciasto - pierwszy raz jadłam dyniowe (marchewkowe to tak).
Czy rodzina Twojego P. nie ma przypadkiem włoskich korzeni? Płytę Pana Tomka to chyba wykupił Maszmun a Jej podkradł imieninowo szef.
Piosenka "Szkoda Twoich łez dziewczyno" jest bardzo denna i nie nadaje się na jesienne wieczory, przeciez dalej jest "wszystko ma swój kres... czar miłości sczezł, zostało tylko w szklankach wino" - no właściwie zakończenie może być. Liczy sie jednak nie tylko koniec ale to co jest między łzami dziwewczyny a winem w szklance (dlaczego w szklance? czyżby zabrakło kieliszków?)

¦ciana - "wierszenka jest dobra na wszystko, na drogę za śliską i na zły dzień i na boys'ów w C."
Dawno już pisałam, że trzeba wydać wierszenki, mogą być z analizą lingwistyczna.
Phiw k-r zwracają koszty przerwanego urlopu a Twój można uznać za przerwany bo jedną nogą już tam byłaś - żadaj zwrotu kosztów za marzenia niespełnione (może być w naturze, czyli atrakcyjna urlopowa opcja).
a ja tam nie umiem i nie lubię nic robić "za plecami", nawet jak w dzieciństwie grałam z rodzicami w karty i oszukiwałam, to musiałam wiedzieć, że oni o tych oszustwach wiedzą, bo inaczej co to za frajda? - hi hi a Mama sama podkładała mi lepsze karty tak żeby to Tata przegrał - ile to było radości z takiej wygranej.

W sprawie kwiatków i ¦więtego Turnusy - przyjeżdżaj do mnie na naukę podlewania (w paprotkach mam wprawę - przez ponad miesiąc były na odwyku od wody, tak je podlałam - widzisz jaka wygoda? raz a dobrze i masz święty spokój na długie dni pod warunkiem, że kwiat to przetrzyma).

Reklamacji w sprawie wierszenki nie przyjmuję - przeterminowana (reklamacja), ale może się zrehabilituję?
Wczoraj wg licznika Dziennik czytało ponad 700 osób...

no dobrze slę duzo słońca jesiennego na koniec i początek tygodnia a to co nabazgroliłam wysyłam żeby nie "uciekło" a za chwilę wierszenka
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Postprzez teremi N, 26.11.2006 16:11

zapowiedziana jesienna deszczenka

"Na deszczowe dni"

Na deszczowe dni trzeba też coś mieć
Może jakieś usta, co nie mówią "nie"
Na deszczowe dni trzeba też coś mieć
Może jakieś oczy, by całować je

Może kilka nut z nie deszczowych dni
Może kilka słów obiecanych mi
Może gdzieś tu są i przywołam je
Chociaż jeden ton, chociaż jeden dźwięk

Na deszczowe dni trzeba też coś mieć
Może jakiś dawno nie mówiony wiersz
Może jakieś drzwi, których adres znasz
Ale, czy to warto wracać jeszcze raz

Może kilka nut z nie deszczowych dni
Może kilka słów obiecanych mi
Chociaż parę zdjęć, chociaż jeden list
Bo już późno jest, a ja nie mam nic

Na deszczowe dni trzeba też coś mieć
Może jakieś lato, gdy nie padał deszcz
Może jakieś drzwi, których adres znasz
Ale, czy to warto wracać jeszcze raz
Ale, czy to warto...
(sł. Jerzy Miller)

no i co zrehabilitowałam się?
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Postprzez M.C. N, 26.11.2006 20:17

Czolem HP, to ja, na dyzurze dlugoweekendowym.

Teremi, podoba mi sie cytat z Gustava V. Jezeli umre...dobre...to sie nazywa miec nadzieje.
PS Motylom niestety a moze stety duzo brakuje do okropnego ROZMIARU dinozaurow. Glosuje za stety. Bo latwo dostrzec czyj rozmair przezyl, co nie?
PS Hi hi, rodzina mojego P. ma....polskie korzenie, troche tez pruskie, ale to ze zawsze czulam sie wsrod nich swojsko pomimo tego, ze nikt nie mowi po polsku, moze miec jakis tam zwiazek z polskimi atawizmami w sposobie bycia...Kto wie.
PS "Szkoda Twoich Lez...", no to teraz jak juz obwiescilas swiatu jej dennosc, to MUSI byc tekst, hi hi.
Teremi zgadnij co znalazlam wczoraj w tutejszej malej polsko-slowianskiej ksiegarni! Poezje armenska z cyklu "Poezja Zwiazku Radzieckiego"! Nie, nie kupilam bo mialam juz upatrzone cos zupelnie innego i to nie dla mnie, ale dlugo kartkowalam cienkie kremowe strony tej ksiazki.
PS Dzieki za deszczowa piosenke. Nomen-omen wlasnie zaczal padac deszcz, dzien smutnawy, MA-RZE-NIE.

Sciana, od razu Ci mowie, ze jak zaczniesz analizowac wierszenki, to bedzie KONIEC, hi hi. Wieszenki to Swieta Trampolina, a nie material dowodowy do wymiaru kary!
PS A czy bedziecie razem, Ty i O. malowac te zolnierzyki? A czy beda zdjecia z projektu?
PS Jak ja lubie AMJ! Zaraz sowie wlacze jakies stare cd. Z piosenki ktora wkleilas chodzi za mna dwa wersy o dobroci i o milosci. Tekstu nie moge zrobic, zbyt brudnopisowy material jak dla mnie...
Ale mam cos 102% autentycznego! Pan Tomek! Moje CD sie znalazlo! Odnowilo to moja zachwiana wiare w sklep muzyczny! Wiedzialam ze Pan Tomek nawet jak zboczy z trasy to i tak znajdzie droge tam gdzie go najbaredziej potrzebuja, hihi.
PS Jestem zawiedziona, ze oddalas walkowerem swoja podroz do Siamu. A o Druhnach i zdjeciach ktorych nie przyjdzie im zobaczyc i opowiesciach ktorch nie uslysza od Sciany Kapuscinskiej to sie nie pamieta, co?! Sciana, a tak powznie to fajnie, ze bedziesz na swieta w Kredensie.


On our anniversary(kurczenkola, nie lubie rocznic, juz wole urodziny)

There'll be someone else where you used to be(tego dokladnie mozna sie po panu Tomku spodziewac, przynajmniej jest szczery do bolu, auch)

The world don't care and yet it clings to me (swiata obkleja nas jak piora zanurzone w kleju-wspomnienie projektu indykowo-szyszkowego ze szkoly J. z ubieglej srody, jeszcze mam piora na sowie, hi hi)

And the moon is gold and silvery (...a wiec jednak nie norka, ani nawet podrabiany puszek...)

Who knows where the sidewalk ends(tam gdzie zaczyna sie ulica?)

Well, the road will turn and the road will bend(droga jest zrobiona z gumy? Taka przyszlosciowa, ze mozna ja sowie nagiac wg potrzeby, lepsza niz GPS jakby sie mnie ktos pytal, choc nie lubie sztucznych tworzyw)

They always say he marks the sparrow's fall(nudzi mu sie siedzi pod stara stacja benzynowa gdzies przy bocznej drodze i przyglada sie jak skowronki leca z nieba, a moze to Sowa poluje?)

How can anyone believe it all?(....heeeej ludzie wierza w rozne bzdury, sny, opowiesci, bajki, ale NIKT nie jest TAKI naiwny zeby wierzyc we wszystko)

Well, the band has stopped playing but we keep dancing(phi, wystarczy jak pan Tomek nuci, obejdzie sie bez podkladu muzycznego)

The world keeps turning, the world keeps turning(pan Tomek keeps drinking, hi hi, lubie stabilnosc)

On his hand he wore the ring of another(man? woman? Hobbit?)

And the world keeps turning, the world keeps turning(przekreci sie magiczny pierscien, swiat sie przemieni)

We broke the bank and we tore up the place(tylko i wylacznie dla DRAKI)

And we disappeared oh without a trace(mowilam! Magiczny pierscien!)

Now the sun it falls into the sea(piekny zachod slonca wczoraj widzialam, tylko hi hi, troche mi sie silnik przegrzal w samochodzie, pomyslalam sowie ze jak mi sie silnik calkiem zgrzeje to przynajmniej bedzie okazja zeby zrobic jakies zdjecia /powiedzialam pozniej o tym procesie myslowym mojemu P., a on sie mnie pyta co ja taka polpelnoszklankowa jestem, PHI/. No i cholerkunia silnik nie przegrzal sie do konca...i nici ze zdjec z zachodem slonca...)

And around the only one for me(najwazniesze zeby byl wlasciwy, dopasowany, Druhnom nie trzeba tlumaczyc o co chodzi, Alberta ma usmiech na gebie i spoglada na pana Tomka, od razu widac, ze z tego nic nie bedzie.)

I was so green and the dress you wore was yellow(hi hi, yeap, pan Tomek to byl zielony przed wytatuowaniem)

And the world keeps turning, the world keeps turning (prosze polac, tekst sie pisze)

The sun is down and the moon is in the meadow(w Manchesterze to musza byc dopiero pastwiska!)

And the world keeps turning, the world keeps turning(ludzie chodza, samoloty lataja, pociagi jezdza, komunikacja dziala, no z wyjatkiem poczty plskiej, phi)


Put a hat on your head(ale ktory? Mam ich siedem, na kazdy dzien tygodnia inny)

Will you paint the whole damned town red with me?(Co tam "whole damne town"! Pomalujemy "the whole damned world"!)

Well, the band has stopped playing but we keep dancing(dociagniemy do konca tomenki a pozniej....hi hi, znajdziemy nowy genialny tekst pana Tomka i bedziemy znowu "smecic"!)

The world keeps turning, the world keeps turning(a moze on sie odbija obrotowo? Taki nowy rodzaj trampoliny?)

On his hand he wore the ring of another(kind? Kajdankowy moze, przez ta DRAKE w banku?)

The world keeps turning, the world keeps turning(prosze odkrecic ten swiat!)


The world keeps turning, the world keeps turning (PIE-KNE, UNI-KA-TO-WE, sa nowe CD pana Tomka!!! Normalnie kreci mi sie od nich w glowie....)

The world keeps turning, the world keeps turning (no i widzialm na wlasne oczy na jednym zdjeciu z nowego albumu, ze pan Tomek ma TATUAZE, o luuuuudzie niech juz Alberta lepiej stad pojdzie w sina dal!)

(Tom Waits/ Kathleen Brennan) + (Emcia z pelna pokora dla pana Tomka)

No i spadam na projekt, jeszcze nie wiem jaki.
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Archiwum



cron