Hyde Park 2006

Zapisane na zawsze wątki forum.

Postprzez teremi Pt, 18.08.2006 08:52

witaj HP
u mnie znowu doba ma mało godzin - goście, rodzina a od dzisiaj jeszcze dwa domy, praca i dyżur u kota (Emcia czy to oznacza, że zdobywam kwalifikacje niani - kota a nia kury?).
wczoraj obserwowałam nawiązywanie kontaktów towarzyskich na linii kot (gospodarz/gospodyni raczej) - pies (jamnik - gość) - zwierzaki zaprzyjaźniają się ze sobą od 5 dni. Kot wcześniej nie widział psa; początkowo chował się a teraz prowokuje i zaczepia a następnie chowa się wskakując do dość wysokiej szafy i z lekceważeniem patrzy na pętającego się jamnika. Ten z kolei usiłuje sprowokować kota do ucieczki, by wtedy mógłby go poganiać po mieszkaniu - przede mną tylko jedna noc z tym zwierzyńcem i pozostanę tylko z kotem. Lubię obserwować zwierzaki.

¦ciana Ty to masz sny ale teraz uważaj bo jak zaczną latać bumerangi, to zobaczysz aż iskry będą szły - jak się cieszę na te bumerangowe loty.

Emcia jak tam pierwszy dzień Pana J. - zaakceptował to wszystko? wiesz, że pierwsze wrażenie jest bardzo ważne. Niedługo okaże się, że wszystkie dobre nianie to Polki i wcale mnie to nie zdziwi. Generalnie jesteśmy wychowywani bardzo rodzinnie no ale jeżeli to będzie ¦ciana nr 2 to dopiero... a może to sama ¦ciana (ta pierwsza - nasza) w wolnych chwilach wpada tam do dzieci? sprawdź to.

Kangurzyco mam nadzieję, że zapas bumerangów gotowy. List oczywiście od ręki przeczytany i przemyślany a odpowiedź też już pofrunęła. Słowa "rząd był..." to jak dobrze pamiętam są z programu Jana Pietrzaka.
Wierszenka już prawie wyjaśniona no i czekam na tasiemkę.

Trzynastko piękny ten "kwiat" na zdjęciu - zastanawia mnie skąd ten kolor, ta niebieska poświata... nieważne skąd - ważne, że piękna.
Też jestem za łapaniem momentów tu i teraz - na to co było już nie mamy wpływu a to co przyniesie nam życie?

pozdrawiam wszystkich no i ze słowami będę jak będę znikam
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Postprzez Bromba Pt, 18.08.2006 13:10

¦ciana, nie mogłam czekać...


ALBERTYNA (czili Alberta w przebraniu) #koreańska maska nr 4?#

¦wieże koleiny poorały śnieg do krwi (czerwona glina, czili redstone, ktos maluje pejzaz) #jak maluje, to na pewno nie ja, art teacher , odbiór!#

nie ma Albertyny, zostawiła tylko list (list pisany niebieskim atramentem na czerpanym papierze, Albertyna ma swoj styl...) #a Kangurzyca jest, zostawiła list, hura!#

i w przedpokoju, w półmroku (tuz obok sekretarzyka, Sciana, ja mam tylko takie male praktyczne pytanie, jak Ty ten sekretarzyk wsadzisz pozniej do plecaka?) #o to bym się nie martwiła, ale dlaczego taki ładny sekretarzyk stawiać w półmroku?#

gdzie lustro patrzy mi w twarz (phi, w lustrach to my mamy swoje Druhny od lustracji, podpisano Sekta!) #a które to te Druhny? Chętne jakieś były?#

z koperty wypadł na podłogę (uwaga to moze byc material dowodowy!) #a w jakiej sprawie? klomba jest niewinna!#

żółty płatek głogu (bo to byla jesien) #Emcia, cieszę się, że myślisz przyszłościowo, ale to był dopiero koniec lata#

suchy płatek głogu (Albertyna suszyla rozne chabezie w przedpokoju, jeden sie ulamal z tej suchosci i splynal na podloge) #jakie chabazie? To były romantyczne liście zasuszone w listach i książkach#

kruchy płatek głogu (do czytania listow najlepsze sa kruche ciasteczka i herbata) #Emcia, czy ja dobrze rozumiem - czytasz listy ciasteczkami i herbatą?#

Gdy zakwitną głogi i nie będzie innych spraw (hi hi hi hi.....to smiech pani Bozi) #a dzisiaj TEN piątek, ¦ciana, żyjesz?#

gdy zakwitną głogi Albertyna stanie w drzwiach (Albertyna lubi lezec na progu i NIC ja nie rusza tylko kwitnace glogi, takie glogowe uzaleznienie) #z głogu robi się nalewkę, prawda?#

zabierze z rąk mych kieliszek (pusty kieliszek, przyniesie nowy z wodka IDEA, winem z glogow) #ręce precz od kieliszka, chyba żeby napełnić#

i zaprowadzi mnie tam (ekhm ekhm, Maszmunie GDZIE Albertyna zaprowadzi pana ?) #ekhm, ekhm, a do kuchni, gary kupery już rdzewieją#

gdzie za parkanem (to mi pachnie zabita prowincja, moja ulubiona, rodzima, nie jakies tam Jackson!) #a Jackson to co, metropolia?#

w sennej ciszy (znaczy sie lezymy pod znajoma grusza) #beżowy bledzik, czek#

głogi się kołyszą (grusza, glogi, maliny, wiadomo jaki klimat-wakacyjny) #a jak to się ma do wieczności?#

Lata, dni, godziny w supeł mi zawiązał czas (no i mamy przepis na zatrzymanie czasu, czy ktos wie jak ten supel wiazac?) #Alberta na pewno wie!#

nie ma Albertyny, nigdy już nie stanie w drzwiach (no pewnie wyrwala sie z szuflady do gaju tfu raju to po co bedzie w drzwiach wystawac?) #gdzie ta siostra Amnezja, nie stanie w drzwiach, bo ją na nich noszą#

zakwitające dziewczyny (czym Druhny lubia zakwitac?) #Emcia, ekhm ekhm#

po chwili mają sto lat (cholera, mowilam ze trzeba uwazac z tymi suplami!) #sto lat, sto lat, ...nigdy nieeee zgaśnie#

ich cienie tańczą tam (taniec cieni na scianie.....to mi nie wyglada na taniec derwisza) #to są cienie Druhen dręczących Albertę#

gdzie w ciszy (taniec bez muzyki?! I to ma byc Block #10 Party?!) #a co to za znaczek zmyłkowy w środku? ¦cianie zakręci się w głowie#

głogi się kołyszą (cierpia na Vertigo) #a to sen tylko#

głogi się kołyszą (od tej IDEI) #dużo pijemy w HP, nie?#

głogi się kołyszą (leca jesienne liscie) #i po co komu puenta?#

(Asja Łamtiugina, śpiew Michał Bajor) + (Emcia na glogu) + #Bronka#
Avatar użytkownika
Bromba
 
Posty: 1124
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 10:12
Lokalizacja: z rowu

Postprzez Bromba Pt, 18.08.2006 14:51

Dzień piątek! A to jeszcze raz ja.

Znalazłam pierwszy historyczny podtekst HP-owski, który napisała ¦ciana. Wcześniej Emcia nieśmiało coś dopisywała, ale zaraz ją Grejs gromiła, że gada w trakcie śpiewania. ¦ciana przed Japonią, voila:

„Na łąkach kaczeńce, (albo galazki wisni)
a na niebie wiatr, (albo kolory oceanu)
a my na wojence (no przeciez "Grejs i Sciana na wojennej sciezce")
oglądamy świat. (czyt. Japonie)
Na łąki wrócimy, (Kredens Gardens)
tylko załatwimy (hi hi)
parę ważnych spraw. (w 80, czyt. 8, dni dookola Japan)
Może nie ci sami, (nie bojcie sciany, te same)
wrócimy do mamy (moze do Matek-Wariatek)
i do szkolnych ław. (zarabiac na ryz)

Deszcze niespokojne (zeby tylko Motylki nie szalaly)
potargały sad, (sad wisniowy, moze byc?)
a my na tej wojnie (Grejs: rekawice bokserskie w plecaku?)
ładnych parę lat. (PEACE, Grejs, PEACE!!!)
Do domu wrócimy, (Dom=Kredens=HP)
w piecu napalimy, (mamy ogrzewana podloge)
nakarmimy psa. (PSA? A tego z rysunkow znad maasu....Pies wegeta ma sie rozumiec)
Przed nocą zdążymy, (pewnie ze tak!!! Porzadne babki jestesmy)
tylko zwyciężymy, (tzn. Sciana zwyciezy)
a to ważna gra! (oj tak!!!)

Na niebie obłoki, (czyt. Baranki o twarzy Tygrysa)
po wsiach pełno bzu, (bzu? Przeciez tluke: galazka wisni niech mi sie przysni)
gdzież ten świat daleki, (przeciez na wyciagniecie reki)
pełen dobrych snów! (oj jakie cudne mi sie ostatnio snia)
Powrócimy wierni (zawsze wierni!)
my czterej pancerni, (jacy czterej? Grejs? KOGO Ty spakowalas do plecaka?)
"Rudy" i nasz pies. (Ruda to jest Grejs, czy to oznacza ze ja to pies?)
My czterej pancerni (Niech Ci bedzie Grejs, "cztery" tak dla zmylki)
powrócimy wierni, (powrocimy Grejs?)
po wiosenny bez!" (wiosenny bez! YES!!!)

Wzruszyłam się, też nad rozmyślaniami MarysiB o refleksjach nad udanym małżeństwem, w sam raz zgrało się z tematem listów. Kangurzyco, cieszę się, że nic nie edytowałaś i Twoje posty spokojnie trwają, wystarczy tylko cierpliwie je wyłapywać.

Cały poprzedni tydzień przetrwałam bez służbowego komputera – kilka razy wyłączył się bez powodu, więc zarchiwizowałam wszystko i zgłosiłam informatykom. Miałam szczęście, płyta główna do wymiany, ale przed katastrofą, a nie po. Wniosek – archiwizujcie Wasze dane, bo niebezpieczeństwo czyha. A nie muszę Wam tłumaczyć, jak to jest pracować na cudzym komputerze albo bez.

EMCIU, zastanawiam się, nad filmem, „który wystarczy obejrzeć, żeby zrozumieć sytuację w Polsce” – ale o jaką sytuację Ci chodzi – polityczną, społeczną, obyczajową? A WESELE Wojtka Smarzowskiego widziałaś? Grubą kreską, ale to jest bardzo polski film. I jeszcze są takie ciekawe krótkie filmy różnych reżyserów z cyklu ¦WIęTA POLSKIE, ale nie będę Was denerwować, bo to filmy telewizyjne, nie wydane na DVD.

Lecę dalej, jeśli nie odezwę się w poniedziałek, to znaczy, że zginęłam śmiercią kierowcy. Rodzice mi dają na dobicie malucha czili fiata 126p (jednoosobowego, dwudrzwiowego, sześciokrotnie przepłaconego:)) i muszę go przyprowadzić. Szanowna Emigracja pamięta takie pojazdy (nie chcę powiedzieć - samochody)? Mój jest niebieski i jest nasz od początku. Uwaga na drogach, konkretnie na E-7! Bronka, spokojna i ugodowa, kierując czymkolwiek, szaleje, to jest fakt. Powstrzymuje mnie tylko odpowiedzialność za bezpieczeństwo współużytkowników dróg. Coś tam mówiłam ostatnio o posiadaniu samochodu, cóż – burka do szuflady, taki lajf.

Pozdrawiam Was serdecznie, dobrego weekendu!
B.
Avatar użytkownika
Bromba
 
Posty: 1124
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 10:12
Lokalizacja: z rowu

Postprzez Małgosia Sz Pt, 18.08.2006 16:24

Dzień dobry Stare Dobre HP!

Powoli ogarnia mnie szał mieszkaniowy. Tysiące telefonów, ustaleń typu: czy po przyklejeniu glazury do ściany ma zostać 10 mm półeczka, czy dać gładź gipsową, czy wkleić tam specjalną płytę, żeby glazura była na równi ze ścianą (hi hi hi głupawka, zdaje się, że teraz ściana będzie u mnie na tapecie) i żeby kurz się na tej półeczce nie gromadził. O matko! W tym wszystkim dobre jest to, że mam wokół samych ekspertów budowlanych (naprawdę) i zawsze mogę liczyć na ich pomoc (żebyście zobaczyły naszego kierownika budowy!). Ta firma budowlana na którą chyba się zdecyduję jest przez nich wszystkich polecana, więc powinno być dobrze, tfu tfu żeby nie zapeszyć. Także Teremi zadanie wykonane – najpierw zebrałam opinie, a potem dopiero spotkałam się z fachowcem i wtedy okazało się, że jest to dodatkowo bardzo miły i kulturalny człowiek.
Marysiu z polskimi fachowcami teraz jest taki problem, że większość z nich układa kafelki w Anglii, Irlandii, Hiszpanii, ci którzy zostali w Polsce są dosłownie rozrywani (boom budowlany) i trudno znaleźć kogoś kto ma czas (najlepsze opiekunki też wyjechały – czek). Wczoraj dzwoniłam do stolarza. Ten pyta co jest do zrobienia. Więc zaczynam wymieniać: trzy szafy, półki na książki, szafka do łazienki, blat do kuchni, szafka wisząca do pokoju. Moim zdaniem – straaaasznie dużo. Na to on głosem mało zachęcającym mówi: aaa tylko tyle? A kuchni Pani nie będzie robić? I dalej: to niech Pani do mnie zadzwoni w połowie września, przypomni się, to zobaczymy. Może przyjadę do Warszawy, żeby wszystko zmierzyć. Może przyjedzie, dobre co? No i szukam teraz nowego stolarza (byle nie z Azji, co Marysiu?). Oj Marysiu, fajnie, że jesteś ... już czekam na ...no wiadomo na co ... hi hi hi.
Trzynastko – nie wiem, kiedy rozmawiałaś z tubylcami, ale mam wrażenie, że w Sandomierzu nie jest tak źle. Ja robię co mogę, żeby zarażać ludzi takimi miejscami i wśród moich znajomych już panuje „moda” na Sandomierz, na Roztocze, na Bug, na parki narodowe itp. (że nie wspomnę, z innej beczki, ile osób słucha Grażyny Auguścik). Ale i tak mam nadzieję, że takich tłumów jak w Kazimierzu tam nie będzie. Zresztą zaraz wkleję jakieś zdjęcie z Kazimierza to sama zobaczysz. Trzynastko, wysyłaj na skrzynkę grafik swojej jesiennej podróży do KR, żebym mogła z fachowcami odpowiednio terminy ustalić!
Bronka – też miałam polecić Emci Wesele, wiesz? Bardzo dobry film. No i Golasy (hi hi hi ...ekhm...ekhm...) ... a swoją drogą ktoś widział oprócz mnie?
¦ciana – jak Ty to robisz, że jesz tyle ciasta i jesteś taka chuda? Co to za sernik? Albo coś ściemniasz... swoją drogą Emciu motyw sernika dobry do T&T, co? ¦ciana rozpoczęłam poszukiwania chińskiej antycznej komody z mnóstwem szuflad na elfy, burki, Alberty i te sprawy... poinformuję o wynikach poszukiwań, ale proszę mnie nie śledzić.
Wkleję kilka zdjęć i spadam na weekend. Zgodnie z obietnicą będzie trochę zdjęć chmurzastych, bo to teraz przerabiamy.
Czytam dziennik KJ ... ten fragment „gdybym Wam opisała procedury i wymieniła etapy i ilość papierów i umów, zezwoleń i ekspertyz potrzebnych do położenia kabla w ziemi do nowego, silniejszego niż dotąd przyłącza prądu to byście oszaleli i chcieli uciekać w siną dal”. Ja jeszcze nie oszalałam, może dlatego, że znalazłam swoją siną dal.
U&U
Ps – w sprawie dywanu jeszcze nic nie wiem.
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez Małgosia Sz Pt, 18.08.2006 16:54

Stolik u Dziwisza czekał.
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez Małgosia Sz Pt, 18.08.2006 16:55

Baranów Sandomierski. Zamek.
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez Małgosia Sz Pt, 18.08.2006 16:57

Też Zamek.
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez Małgosia Sz Pt, 18.08.2006 17:02

No to teraz będą chmury.
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez Małgosia Sz Pt, 18.08.2006 17:04

Chmury. Też nad Wisłą.
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez Małgosia Sz Pt, 18.08.2006 17:04

Chmury bliżej.
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez M.C. Pt, 18.08.2006 17:28

Dzien bardzo obiecujacy HP.

Po pierwsze wypowiem sie w sprawie niebieskiego slonecznika na zdejciu Trzynastki. A o BLUE MOON oswietlajacym w nocy ogrody to Druhny nie slyszaly?!

Teremi, zaluje ze nie liczylam Twoich wszystkich kocio-mieszkaniowo-psich dyzurow. Mam wrazenie troche juz ich bylo, co? Niania-Kota, hi hi, moze byc, gdy bylam calkiem mala wolali na mnie Kocia Mama, powaznie, mialm lekkiego kota na punkcie kotow.
Moje dzieci prosza o psa, odwlekam decyzje, ale jestem pewna ze kiedys im ulegne...Wiem ze Jimmy (nasz kot) nie bedzie zachwycony.

PS. Pan J. w porzadku Krolowa Matka tez. J. bardzo przejety, duzo pytan o sprawy szkolne. Bardzo lubie i mam zaufanie do pani z Kindergarten (znamy ja od czasow W.). Chyba bedzie O.K.

PS. Polki sa bardzo rodzinne, wczoraj na basenie zanim zdazylam zagadnac Ninie-Kure, podeszla do mnie inna Mama-Kura, ktora rowniez dostrzegla grupe polska poprzedniego dnia, tzn., moje dzieci z dziadkami (zastanawia mnie nieco, co oni na tym basenie robili ze wszyscy ich dostrzegli...). No i zaczela sie rozmowa o rodzinnosci Polakow wlasnie, i ze jej tesciowie z Indii dostrzegli podczas swojego niedawnego pobytu w Polsce duze podobienstwo pod tym wzgedem do ich wlasnej tradycji. Gadu gadu, rozmowa zeszla na podroze z dziecmi, na terrozyzm w Indiach, nie chcialam byc nieuprzejma, wiec dopiero pod koniec lekcji dorwalam sie do polskiej niani. Przygladnelam sie jej uwaznie ale to zdecydowanie nie jest N.U. Sciana...tynk sie nie sypnal, ceglowki nie polecialy nic z tych rzeczy. Szkoda. Mila jednak dziewczyna, jest tutaj od dwoch lat, zaczela dopiero chodzic do junior college i smutna bo w rodzinie w Polsce powazna choroba....

Bronka, pamietam te piosenke! Moze Sowa sie skusi...
PS Sama nie wiem o jaka sytuacje mi chodzi. Chyba takie ogolne zrozumienie. Posluchalam pan Trelinskiego, to o czym mowi az tak bardzo mnie nie zdziwilo, U nas niedawno zupelnie cos podobnego sie dzialo. A jakby w temacie obejrzalam "Peronel" Kieslowskiego. Zaskakuje mnie czasami ta przypadkowa zbieznosc miedzy tym o czym tu czasami piszemy a tym co znajduje na polkach w bibliotece...Sprobuje znalezc "Wesele". Dochodze jednak do wnisku, ze im wiecej slucham, czytam, i sie staram sie o jakies obiektywne spojrzenia na Polske (jezeli to w ogole jest mozliwe z oddali i po tylu latach nieobecnosci) tym mniej rozumiem...
PS Bronka, mnie na tej drodze E-7 na pewno nie bedzie!

Maszmunie, hihi, ja glosuje za 10 mm poleczka, w razie gdybys nie znalazla stolarza bedziesz miala poleczke minaturke na...bibeloty powiedzmy! Tylko spokoj i determinacja moze Cie teraz uratowac!
PS Golasy, hi hi, zdecydowani postaram sie znalezc!
PS Uwazam, ze azjatycki sernik jest metaforyczny. Przeciez w Azji nie ma serow, phi. Czegos sie przeciez o Azji nauczylam! A poza tym pozyczylam sobie dla referencji koreanska ksiazke kucharska, sprawdze jak wroce do domu, o! Moze to sa takie serniki ale inaczej?
PS Aaaaaa, te kwiaty u Dziwisza to lakowe!
PS Chmury fascynujace!

Pozdrawiam Was z usmiechem PA.
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez gocha Pt, 18.08.2006 19:21

Lubie piatki. W robocie cisza i spokoj, ponad polowy ludzi nie ma (mojego szefa tez), mozna sobie sluchac RMF Classic nieco glosniej i robic swoje bez koniecznosci odrywania sie do roznych innych zajec. Wlasnie mi leci symulacja w Excelu, potrwa to z 10 min., wiec ja, hyc, do HP.

Kangurzyco, bardzo sie ciesze, ze jestes. Badz, dobrze? Ja tez mam spory pakiet listow, ktore krazyly przez ocean przez poltora roku. Nie kwalifikuja sie do ujawniania, bo zawieraja wszystkie nasze rozterki duchowe, szarpanine, ale tyle w nich milosci. A przed trzydziestu plus laty, kiedy bylismy z O. bardzo mlodzi i bardzo, bardzo glupi, nie pisalismy do siebie listow. Moze, gdybysmy pisali, wszystko potoczyloby sie inaczej. Kiedys sie nad tym zastanawialismy, teraz juz nie, po prostu cieszymy sie z bycia razem.

MaSza, a taki "swir mieszkaniowy" to fajny jest. Mnie jeszcze nie przeszedl, ale na razie zbieramy sily (i fundusze). Bo jak sie zaczelismy zastanawiac, na jaki kolor pomalowac sciany w lazience po zerwaniu tapety, to sie okazalo, ze najchetniej bysmy cala lazienke rozwalili i wybudowali na nowo, hi, hi. Wiec na razie ogladamy tapete w rozyczki na pomaranczowym tle (poprzednia wlasciciele mieli chyba hopla na punkcie tapet w rozyczki, musielismy sie ich pozbywac z jadalni, kuchni i przedpokoju) i zaczynamy sie przyzwyczajac. Fachowcy z Polski powyjezdzali nie tylko do Europy, tutaj inne nacje knoca robote, ze hej (przykladow wsrod znajomych na peczki). Najlepiej wynajac Polakow lub Rosjan, trzeba sie tylko upewnic, ze nie maja zalewanej imprezki przed sama robota. Bo jak maja, to moze byc jak z takim jednym naszym malarzem pokojowym, ktory pomylil sobote z niedziela (czyli zamiast w sobote zjawil sie w niedziele) i pomalowanie jednego pokoju zajelo mu caly dzien (niedzielny zreszta), bo mial ciezkiego kaca. Ale pomalowal pieknie, trzeba mu oddac sprawiedliwosc.

Bronka, w naszych czasach w k-r, to wlasnie czyms takim sie jezdzilo. I nawet toto bylo czteroosobowe, a w porywach piecio. Uwazaj na siebie na tej E-7 (nie lubie tej drogi).

Wkleje jeszcze deszczowa chmure znad Smoky i juz mnie nie ma. Czeka mnie weekend nad jeziorem w Michigan, jak nie bedzie padac. Sciskam wszystkie druhny weekendowo.
Avatar użytkownika
gocha
 
Posty: 474
Dołączył(a): Pn, 18.07.2005 20:40
Lokalizacja: arlington hts, IL

Postprzez Ściana So, 19.08.2006 01:58

Dzien dobry. Przezylam, ale nie mam sil na nic wiecej. Powracam do zycia. Z wierszenka w tynku. Prosze sie czestowac. Voila.

ALBERTYNA (czili Alberta w przebraniu) #koreańska maska nr 4?# /nie, to Alberta w Burce/

¦wieże koleiny poorały śnieg do krwi (czerwona glina, czili redstone, ktos maluje pejzaz) #jak maluje, to na pewno nie ja, art teacher , odbiór!# /give me a break!/

nie ma Albertyny, zostawiła tylko list (list pisany niebieskim atramentem na czerpanym papierze, Albertyna ma swoj styl...) #a Kangurzyca jest, zostawiła list, hura!# /normalnie oczy mi sie spocily, a Wam? Przyznac sie bez p(b)icia/

i w przedpokoju, w półmroku (tuz obok sekretarzyka, Sciana, ja mam tylko takie male praktyczne pytanie, jak Ty ten sekretarzyk wsadzisz pozniej do plecaka?) #o to bym się nie martwiła, ale dlaczego taki ładny sekretarzyk stawiać w półmroku?# /Emciu! A na cholere mi sekretarzyk w plecaku? Wysle go na drzwiach z Titanica, to moze doplynie do tej bezludnej wyspy na Pacifiku. Bronka - dlaczego w polmroku? A co Ty bys chciala, zeby slonce wypalilo oczodoly sekretarzyka?/

gdzie lustro patrzy mi w twarz (phi, w lustrach to my mamy swoje Druhny od lustracji, podpisano Sekta!) #a które to te Druhny? Chętne jakieś były?# /a jak nie ma chetnych Druhen, to sie zlustruje Strzyge, hi hi/

z koperty wypadł na podłogę (uwaga to moze byc material dowodowy!) #a w jakiej sprawie? klomba jest niewinna!# /cyt! Mashmun czuwa z etyka zawodowa/

żółty płatek głogu (bo to byla jesien) #Emcia, cieszę się, że myślisz przyszłościowo, ale to był dopiero koniec lata# /koniec lata to jest wlasnie poczatek jesieni, phi!/

suchy płatek głogu (Albertyna suszyla rozne chabezie w przedpokoju, jeden sie ulamal z tej suchosci i splynal na podloge) #jakie chabazie? To były romantyczne liście zasuszone w listach i książkach# /a mnie sie podoba, ze ten platek SPLYNAL na podologe. Powierzal sie?/

kruchy płatek głogu (do czytania listow najlepsze sa kruche ciasteczka i herbata) #Emcia, czy ja dobrze rozumiem - czytasz listy ciasteczkami i herbatą?# /a czy herbata jest zielona, organiczna? Czepiam sie szczegolow, ale chce miec clear picture/

Gdy zakwitną głogi i nie będzie innych spraw (hi hi hi hi.....to smiech pani Bozi) #a dzisiaj TEN piątek, ¦ciana, żyjesz?# /aha - czek. Przeciez pisze wierszenke. Troche mnie globus dzisiaj boli, ale raz sie zyje, co nie?/

gdy zakwitną głogi Albertyna stanie w drzwiach (Albertyna lubi lezec na progu i NIC ja nie rusza tylko kwitnace glogi, takie glogowe uzaleznienie) #z głogu robi się nalewkę, prawda?# /Kredens=rehab center, czek/

zabierze z rąk mych kieliszek (pusty kieliszek, przyniesie nowy z wodka IDEA, winem z glogow) #ręce precz od kieliszka, chyba żeby napełnić# /Druhny zdecydowanie za duzo pijecie. Podpisano: Dr Frojd/

i zaprowadzi mnie tam (ekhm ekhm, Maszmunie GDZIE Albertyna zaprowadzi pana ?) #ekhm, ekhm, a do kuchni, gary kupery już rdzewieją# /on bedzie zmywal, a ona bedzie wydawac rozkazy. Burki na chlopow/

gdzie za parkanem (to mi pachnie zabita prowincja, moja ulubiona, rodzima, nie jakies tam Jackson!) #a Jackson to co, metropolia?# /Emciu! Nie lubie slowa "prowincja". Jak spojrzec z lotu ptaka, moze byc sowy, to cala Europa wyglada jak Jackson/

w sennej ciszy (znaczy sie lezymy pod znajoma grusza) #beżowy bledzik, czek# /tylko uwazajcie na spadajace gruszki. Leca jak bumerangi/

głogi się kołyszą (grusza, glogi, maliny, wiadomo jaki klimat-wakacyjny) #a jak to się ma do wieczności?# /cala wiecznosc to wakacje. Jest HOPE/

Lata, dni, godziny w supeł mi zawiązał czas (no i mamy przepis na zatrzymanie czasu, czy ktos wie jak ten supel wiazac?) #Alberta na pewno wie!# /Sciana tez wie, ale nie powie/

nie ma Albertyny, nigdy już nie stanie w drzwiach (no pewnie wyrwala sie z szuflady do gaju tfu raju to po co bedzie w drzwiach wystawac?) #gdzie ta siostra Amnezja, nie stanie w drzwiach, bo ją na nich noszą# /za duzo zjadla sernika to i w drzwach sie nie miesci/

zakwitające dziewczyny (czym Druhny lubia zakwitac?) #Emcia, ekhm ekhm# /Druhny lubia zakwitac kobiecoscia.. Co Wy takie jakies niesmiale jestescie?/

po chwili mają sto lat (cholera, mowilam ze trzeba uwazac z tymi suplami!) #sto lat, sto lat, ...nigdy nieeee zgaśnie# /zAgasnie - Bronka, hi hi, zlapalam Cie, Druhno Rado Jezyka Polskiego/

ich cienie tańczą tam (taniec cieni na scianie.....to mi nie wyglada na taniec derwisza) #to są cienie Druhen dręczących Albertę# /a nie mowilam, ze konkubiny sa okrutne?/

gdzie w ciszy (taniec bez muzyki?! I to ma byc Block #10 Party?!) #a co to za znaczek zmyłkowy w środku? ¦cianie zakręci się w głowie# /prosze sowie sciana geby nie wycierac. Troche szacunku, Druhny/

głogi się kołyszą (cierpia na Vertigo) #a to sen tylko# /cos ta wierszenka jakas taka kolyszaca. Prosze zatrzymac karuzele/

głogi się kołyszą (od tej IDEI) #dużo pijemy w HP, nie?# /dopiero sie obudzilam, Bronka, zaczynam dzien od kawy/

głogi się kołyszą (leca jesienne liscie) #i po co komu puenta?# /jak to po co? Bez puenty to w ogole nie opyla sie wklejac wierszenki/

(Asja Łamtiugina, śpiew Michał Bajor) + (Emcia na glogu) + #Bronka# + /Sciana/
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez Magnolia So, 19.08.2006 10:18

pozdrawiam i ściskam
Avatar użytkownika
Magnolia
 
Posty: 3722
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 17:25
Lokalizacja: Mio Destino

Postprzez GrejSowa So, 19.08.2006 14:10

Cześć, to ja! Phi, co nie?

Dopiero dzisiaj rano mogłam na spokojnie nadrobić zaległości w HP z całego tygodnia, przeczytałam tyle, na ile mi sił starczyło, starałam się ze zrozumieniem, choć mam dzisiaj globus, padam ze zmęczenia, a może bardziej z nerwów. Mam ostatnio młyn w pracy, poważne problemy w życiu, stresy, wariackie tempo, lęki, niedojadanie, niedosypianie...no, jednym słowem DNO. A od września zanussi się na jeszcze więcej roboty...ale muszę...nie mam wyjścia...Nie mam też siły na warczenie, choć byle głupota potrafi wytrącić mnie z równowagi...Bez sensu...Nie najlepiej się dzisiaj czuję, więc na razie tylko krótki meldunek, a potem, jeśli dam radę to się trochę poodnoszę. Może w międzyczasie skoczy mi trochę PH to i się poczepiam nawet...Ale w zasadzie, skoro jest już wreszcie Kangurzyca, to ja mogę sowie pójść na czepialski urlop, a co! Tylko co ja wtedy będę robić na tym urlopie? Głaskać ¦cianę? Mam być dla Niej dobra? Nuuuda....

Chwilowo jakaś taka klapnięta jestem i próbuję się rozruszać...Więc lepiej, żebym wątki poważne, smutne, polityczne, l-k omijała z daleka...Co zresztą staram się robić zawsze, żeby chronić ten mój azyl, za który uważam HP. Boję się włączyć telewizor na wiadomości, boję się zajrzeć na pierwsze strony gazet...

Dziękuję za wszystkie posty, teksty, wierszenki, zdjęcia...za wszystkie słowa do mnie i o mnie...te w HP oraz te przekazane prywatnie na wszystkie możliwe sposoby, które mi bardzo pomagają przetrwać każdy kolejny dzień.

Jednak osobno chcę podziękować Maszmunowi, bez którego wczorajszej pomocy, tu na miejscu, to nie wiem co bym teraz zrobiła i gdzie była...No, na pewno nie tutaj...i tak nie uwierzyłybyście...Kamień spadł mi z serca...Maszmun zdecydowanie reprezentuje taki gatunek ludzi, który jest aktualnie na wymarciu: nie pyta tylko działa...A to bardzo ułatwia życie jak się jest w potrzebie...Wiem, co mówię!!!

Nigdzie w końcu nie pojechałam na ten długi weekend...Najpierw miałam mieć lekcje w piątek wieczorem, więc wyjazd przełożyłam na sobotę rano. Ale lekcje zostały w ostatniej chwili odwołane, za późno jednak już było jechać, a na dodatek prawie w tym samym czasie dowiedziałam się, że mam być w pracy w poniedziałek. Zostałam więc w domu. W piątek po powrocie z pracy zasnęłam i obudziłam się wraz z końcem filmu, który oglądał Misiek. Usiadłam i zaczęłam się zastanawiać co zrobić z tak wspaniale rozpoczętym wieczorem...poszłam się umyć a jak wróciłam, to znowu chciało mi się spać. Obudziłam się w sobotę przed południem. Boję się podliczać ile w sumie spałam...Tak się zmęczyłam tym spaniem, że całą sobotę po tym odpoczywałam. W niedzielę mi się znudziło i postanowiłam wysprzątać gałąź. Niestety jestem na to zbyt dokładna, i jak mnie zastała noc, to stwierdziłam, że nawet nie jestem w połowie...No, ale co ja mogę jak nie lubię sprzątać "po łebkach"...Dla mnie każde sprzątanie jest przedświąteczne...Koszmar...Dlatego między innymi nie sprzątam..Robi to Misiek, pomaga Mama a ja wolę zarabiać i odkładać do skarpety...To sprzątanie mnie wykończyło...Nawyku człowiek nie ma...W poniedziałek rano, po obudzeniu mogłam ruszać jedynie powiekami, a i to ledwo ledwo. Dwie godziny leżałam, zanim się zwlokłam na robotę. W robocie młyn, więc po powrocie znów padłam, a we wtorek odpoczywałam. Takie miałam atrakcje. Wczoraj mówię do Miśka: "Koniec, ruszam wreszcie dupę z chałupy i idziemy w miasto!". No, to dzisiaj mam globus...i jak ruszę dupę jutro to będzie sukces...A tu ktoś mi mówi, że jeśli ja nie chcę się ruszać w ogóle z domu, to może być początek depresji...No, wielkie dzięki...Ale fakt, że apatia szaleje...marazm totalny...Może by faktycznie usmażyć wreszcie te naleśniki...? Ale tak mi się nie chce...

A dzisiaj śniło mi się, że zaglądam do HP, a tam post (zdaje mi się Maszmunowy), że za mną tęsknicie. Zaglądam - nikt nie tęskni. No i się obraziłam...na ten sen oczywiście...

Przepraszam, że tak chaotycznie tasiemczę, ale ta tasiemka była nieplanowana...Piszę na czysto...No, i co by tu jeszcze, bo już zaraz muszę spadać i zająć się domostwem...Aha, ten torcik bezowy...Kurczę, no, trudno, Maszmun mnie wkopał, ale będzie w telegraficznym skrócie...Macie tak czasem, że poznajecie kogoś interesującego, od razu chcecie o tym komuś powiedzieć, ale zanim to się stanie, to już jest jakby trochę za późno, jakoś tak zbyt prywatnie i nie wiadomo jak się do tego zabrać..? No, właśnie...dlatego będzie krótko...A więc tak...Jakieś trzy tygodnie temu koleżanka lektorka poprosiła mnie, abym ją zastąpiła w czasie jej urlopu. Zaznaczam, że ja uczę tylko albo w szkołach albo w firmach i nie mam zwyczaju łazić "po domach", zwłaszcza do samotnie mieszkających mężczyzn. Ale ona nalegała, a ja pomyślałam o tej pustej skarpecie i zbliżającej się zimie..No i się zgodziłam. A co tam - pomyślałam - raptem 2 tygodnie..zleci...Zadzwoniłam do niejakiego pana A., żeby się umówić, a tu się nagle okazuje, że się znamy, czujecie to..? Z widzenia wprawdzie, stare dzieje, ale jednak..No, to ulżyło mi. Poszłam. ¦rodek miasta, boczna ulica na tyłach Marszałkowskiej, czas zatrzymał się chyba sto lat temu, piękna kamienica, stare, drewniane skrzypiące schody, ostatnie piętro (CZWARTE!!), język na brodzie po jego zdobyciu...wchodzę, a w środku jak w galerii antyków...inny czas, inny wymiar...zamurowało mnie...Zdecydowanie moje klimaty...No i tak z biegu jakby trochę i lekkiego zdenerwowania uczymy się aż się kurzy, A. ledwo żyje...ale dowiaduję się, że... pięknie mówię, akcent i te sprawy (a już się bałam, że może pięknie wyglądam, czy coś w tym stylu i to by była dopiero nuuuuda)..Za to A. mówi pięknie po polsku...co w połączeniu z doskonałymi manierami sprawia, że mam wrażenie, jakbym miała przed sobą kogoś nie z tej epoki....Wreszcie koniec lekcji...ufff, bo jak tu się skupić siedząc przy TAKIM stole, na TAKIM krześle...Ja tylko myślałam o tym, kto w przeszłości siedział przy tym stole, jakie padły słowa, w jakich okolicznościach...To mieszkanie to po prostu żywa historia...W ogóle stół uważam za jeden z najpiękniejszych wynalazków...(a propos, kto wynalazł stół?)...Wspólne rozmowy, posiłki, patrzenie na siebie...Oj...No i zaczęliśmy rozmawiać o muzyce...poszły w ruch płyty...przeglądając je miałam wrażenie, że należą do mnie...Wiecie o czym mówię...? Pokaż mi swoje płyty, a powiem Ci kim jesteś...Kolejna lekcja w ogóle nie doszła do skutku, bo ją w całości przegadaliśmy popijając zimne piwo i słuchając muzyki...Ale potem pomyślałam o skarpecie i jakoś wzięłam się w garść...;-))) No i tak się uczymy, rozmawiamy, słuchamy muzyki...a wraz z nami meble, obrazy, figurki, zegary...Kurczę...Ale wiecie co..? Koleżanka wróciła z urlopu...a A. chce, żebym ja go nadal uczyła...Nie wiem, może jakoś na zmianę z koleżanką, czy jak...Mam nadzieję, że koleżanka tu nie zajrzy...boję się jej telefonów i sms-ów...No, to się tu schowałam na chwilę...żeby Wam opowiedzieć tę historię...Jaki ten świat mały...jak dziwnie wszystko się plecie...Wczoraj po lekcji słuchaliśmy Marii Callas... a wraz z nami cała kamienica...Normalnie aż bałam się wyjść...Aha, a słuchałyście może kiedyś klawesynu w połączeniu z kaskanietami...? Kiedyś nie lubiłam klawesynu...ale do wczoraj...Aaa, prawda, a co ma do tego torcik bezowy...? No, po prostu zostałam na niego zaproszona, jeśli znajdę czas....Tak po prostu...Niby nic, prawda...? Ale skąd do cholery ktoś może wiedzieć, że ja po prostu kocham bezy...? Aż się trochę boję...No, bo czy każdy kocha bezy...? Wy też kochacie bezy..? Koczeladowe, śmietankowe, kawowe, owocowe...Emcia, ile jest rodzajów bez/bezów...?

No, to jeszcze naleśniki i jesteśmy kwita! ¦ciskam Was w pasie i życzę miłego weekendu!
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez M.C. So, 19.08.2006 17:04

O pomidor! Jak Sowa daje lekcje to sa przeboje przebojow! Sowa, wg mnie sa dwa rodzaje bezow. Takie ktore Ci smakuja ekhm..., ekhmmm....No i cala reszta. Sowa, ja Ci zycze smacznych bezow! I Ty mi sie nie rozlatuj! Jesien idzie! Chrysantemy! Wez sie w garsc Sowa!
PS Alez Sowa, Ty sie Sciany czepiasz ZUPELNIE inaczej niz Kangurzyca! Knagurzyca prostuje koci ogon, a Ty go jeszcze bardziej zakrecasz! hi hi.

Magnolia! Swietnie ze sie odezwalas magnoliowo, ale jakos tak monozdaniowo.

Sciana, sekretarzyk wysylaMY na bezludna wyspe....Ouuukeeej. Znaczy sie kotwica? No i cale szczescie, ze przezylas, uffff.

Ja dzisiaj tylko na chwile bo mielismy "sleepover", kolega W., szal do poznej nocy. Teraz idziemy lapac chwile ostatniego wakacyjnego weekendu. Plus odebrac wlasnorecznie malowane kubki! HA, dumna z nich jestem jak paw! Plus targ, plus fryzjer bo dzieci zarosniete jak jaskiniowcy, a pozniej to jeszcze nie wiem co.

U&U Paaaaaaa........
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez M.C. So, 19.08.2006 17:20

No i obiecane drzewa pieprzowe. Uwielbiam drzewa pieprzowe. Pochodza z Brazylii.
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez GrejSowa So, 19.08.2006 23:01

Dobry wieczór...Jest tam w ogóle kto…? Kurczę…jak ja mam to rozumieć…? Wracam na łono po ponad tygodniu nieobecności i od razu wszystkich wymiata…Mam się do siebie samej odnosić, czy jak…? Emcia, popraw tam sowie opaskę dyżurnej i wracaj, dobra…? Szczekam tu na Ciebie, zaraz wysznupię jakąś wierszenkę, bo wiem, że jesteś wierszenkoholiczką…

No, dobra…domostwo jako tako ogarnięte w sensie zakupowym, obiad zapewniło nam dzisiaj KFC, z domu się nie ruszałam jak przystało na porządną pełnoobjawową deprechę…Paradoksalnie jednak PH trochę się podniosło…wystarczyło usłyszeć w słuchawce głos kilku oszalałych forumowiczek, łyknąć co nieco i pooooszłooooo….jest lepiej czili będę żyć!!! A zatem otwieram dziennik i lecę ponaddźwiękową Sową..

Najsamprzód to chcę Wam powiedzieć, że ze środy na czwartek śniło mi się, że Kangurzyca napisała do KJ. Serio!!! Wstaję rano, zaglądam do Korespondencji – JEST!!! Wcale się nie zdziwiłam, nic a nic!!! No, bo przecież skoro to mi się śniło, to znaczy, że tak musiało być!!! Więc nawet mi się oczy nie zdążyły spocić, ale jak przeczytałam list – to się spociły…Kurczę...Mam listy…takie prawdziwe…Najstarsze mają prawie 30 lat!!! Po polsku, angielsku, francusku…Posegregowane, popakowane...skarby…Eh…Ale nie jestem głupia…i wcale nie pognałam do szuflady tak jak ostatnim razem, bo wtedy to nie wiem kiedy byście mnie znowu zobaczyły! A potem to miałam takie widzenie, że Kangurzyca da głos w HP i nie będzie się szlajać po innych tematach, tylko prościuchno do Kredensu!!! Zaglądam do Kredensu – JEST!!! ¦ciana, ja Cię nie chcę martwić, ale normalnie na gałęzi rośnie Ci konkurencja…Jak chcesz, to Ci mogę przepowiedzieć dokąd pojedziesz we wrześniu na urlop, chcesz…? No problem czili pikuś…moja Ty Cesarzowo…

A w cholerę, poodnoszę się trochę bo nu-dno w kredensie…trochę „czepków” sowie wypisałam dla porządku…

Emcia – oczywiście, że ja naprawdę nie śpię w nocy, a co Ty sowie myślałaś, że ja jakaś atrapa sowy jestem.?! Dżizys, Emcia…..
Hi hi, Twoje pitanie już jakby nieaktualne: „Gdzie jest Kangurzyca?”. No, wtedy, jak to pisałaś, to była w moim gołębniku…później w Korespondencji, a jeszcze później w HP…a teraz to nie wiem…Pod skudłaczonym bledzikiem…?
Jak odpoczywają sowy…No, normalnie – siedzą sowie na gałęzi…gapią się na świat jak sowa w szkło…jak się zmęczą tym siedzeniem i gapieniem, to się na tej gałęzi troszkę rozwalają…a jak się zmęczą tym rozwalaniem to sowie troszkę pośpią…a rano uprawiają jogging na gałęzi…czili taki aktywny styl gałęziowania…no, i jakoś leci…może być…?
Emcia – a skąd Ty wiesz o sowim hazardzie, jeśli można spytać..? Nieśmiało, oczywiście…
No, i tylko na koniec to Ci powiem, że uważaj z tymi literówkami, bo nagle wyszła ci KNAgurzyca…i boję się, że pewnego dnia może Ci wyjść MANgolia…

Masza – jak to odbiór mieszkania bez przebojów??!! Oczywiście, że jest przebój! No, jeśli Ty zaliczasz PODŁOGę do „ostanich zakupów”…No, patrz, a ja dotąd myślałam, że podłoga to jeden z pierwszych zakupów, jeśli w ogóle nie pierwszy…A czy Twój T. robi może dokumentację fotograficzną i mogę zobaczyć jak wygląda mieszkanie bez podłogi..? Ot, taka sowia ciekawość…Dzięki…A Twoja odpustowa opowieść to mnie rozkleiła…no, przecież, że pamiętam…buuuu…ja się wykończę przez tę nostalgię…
No i co z tym dywanem na klatce koleżanki? A wiesz, że w moim bloku obserwuję czasem coś podobnego…głównie w windach albo przy wyjściowych schodach, ale od razu robimy awanturę gospodarzowi…Ostanio wkurza nas, jak ktoś pozbywa się starych mebli, i zamiast je po prostu wyrzucić to część zostawia na parterze, przy kanciapie ochrony…Głównie „siedziska”…Dżizys…czego ja się już nie naoglądałam…foteli, fotelików, krzesełek z epoki „wczesny Gierek”…Do wyboru, do koloru…A na cholerę to komuś, ja się pytam? No, ile można szczekać na windę, jedną z dwu, żeby aż trzeba było przysiąść…? I żeby do tego od razu w taki nostalgiczny ton uderzać…?

¦cianulka – Twój O. zmusza Cię do oglądania filmów..? To Ciebie w ogóle można do czegokolwiek zmusić…? A tuś mi niespodzianko…a nawet zaskoczonko…Aha, każda wierszenka i każda tasiemka jest o Twojej robocie, znaczy się neuroticzne są….ale może idzie ku lepszemu, skoro przeżyłaś…Mam taką hope…A u nasz, w K-R to się ściska kamyk zielony…a nie jakieś tam kulki…wiesz…? Teraz tak…na zimę sowy nie odlatują do ciepłych krajów, tylko po prostu odlatują, dobre…? Taki sowie miejscowy czili lokalny odlot…Oczywiście w ciepłych skarpetach! A tak w ogóle, to ja się nigdzie nie szlajam tylko ciężko zapierniczam…z sępami się nie zadaję…o powierzaniu nie ma mowy…a co to ja jakaś stjuardessa jestem z konkorda, czy co…? I przyłaź już wreszcie, bo mi się chce zakręcać koci ogon, a jak Ty nie tasiemczysz, to ja nie mam co zakręcać…KaPeWu..?

Monika – ja piszę bezwzrokowo wszystkimi paluchami, nauczyłam się tej sztuki w ciągu 2 lat nauki w Państwowym Studium Stenotypii i Języków Obcych na ul. Ogrodowej w Warszawie - 20 lat temu! Ale jak się okazuje z tą umiejętnością jest jak z jazdą na rowerze. Zostaje na całe życie. I teraz, gdy piszę ten post, to patrzę wyłącznie na ekran…nawet jak zrobię błąd, to poprawiam wciąż patrząc na ekran…Każdemu palcu/palcowi odpowiadają określone klawisze. Jak dłonie niechcący „przesuną” się o jeden klawisz w lewo albo w prawo to mogą wyjść bardzo zabawne rzeczy:” lsxfr,i [s;vi [s;vpeo pf[peosfsks pltr”…etc..Właśnie zaczęłam pisać poprzednie zdanie przesuwając dłonie o jeden klawisz w prawo…Fajne, co nie…? Wyobraź sowie, że jeśli w trakcie jakiegoś sprawdzianu bądź egzaminu zdarzyło się coś takiego, to egzamin był zaliczony, a wprawne oko egzaminatora potrafiło wychwycić, czy i jakie błędy popełniono nie licząc tego „przesunięcia”. Obłęd, prawda…? Popatrz wyżej na ten mój bełkot…Jesteś w stanie powiedzieć, czy napisałam to bezbłędnie, jeśli nie „przesunęły” by mi się palce…? No, toż mówię, że obłęd…Ale uwielbiam pisać bezwzrokowo…Aaaaa – T&T to czytam z zamkniętymi oczami dlatego, że został napisany z zamkniętymi oczami, tak napisała Izabella, więc dostosowałam tylko odbiór do nadania…a nie, żebym była taka niesamowita ;-))) Ahaa…ja myślę, że 17 września trzeba wpierniczać wyłącznie kukurydzę i buraki, tak to rozumiem…Jak święto to święto, kurna, co nie…?

Teremi – oczywiście, że pieniądze same przychodzą do człowieka!! Nie wiem, czy o tym pisałam, ale jakiś czas temu Misiek poszedł wyjąć sowie pieniądze ze ściany. Wystukał 100 zł chiba, a bankomat czili ściana dała mu całe sześćset złotych! Ogłupiały ze szczęścia Misiek bez mrugnięcia okiem wziął kasę i kwitek, z którego wynikało, że z jego konta zniknęło tylko 100 zł i wrócił do domu. 500 zł samo przyszło do Miśka, jak nic!!!
Teremi – jak to..? Ty prowadziłaś ciężarówkę..???!!! O dżizys…normalnie jak w hamerykańskim filmie…No, ma się rozumieć, że bez skrótów = bez przygód! Notuję w brudnopisie i jak mi kiedyś przypomnisz, to będzie historia z życia wzięta pt. „ Jak wracałam autostopem z Moorgate do Londynu…oczywiście na skróty, bo to była niedziela i trzeba było omijać korki, o czym nie wiedziałam…

Trzynastko – bardzo mi się spodobało Twoje „pierdaczyć”…Mogę sowie nawet wyhaftować na złoto i powiesić na gałęzi: „PALENIE ORAZ PIERDACZENIE SUROWO WZBRONIONE!!!” Uśmiałaś się? Bo ja jak cholera jasna!!!
A jeśli chodzi o kłębiące się myśli, to ja uważam, że przez głowę ¦ciany przechodzi ich CZTERY razy tyle, a nie dwa…phi….

Gocha – z Twojej opowieści spływowej, to mi się spodobało jak „sterczące kamienie wysadziły kilka osób z pontonu”. Całkiem niedawno wysadziła mnie z autobusu klimatyzacja…chyba nawet o tym pisałam…;-)
Winda w brzuchu skały…? A czy w oceanie też jest może winda…? To by było fajne…Ale nie tylko Hamerykanie są wygodni…W Jastrzębiej Górze jest strome urwisko nad plażą, z którego przed wojną woziła plażowiczów na dół winda…Dziżys, ile razy ja tam na dole marzyłam, żeby mnie wciągnęła na górę…Wąwóz w Jastrzębiej Górze jest cudowny…strasznie drażni sowią wyobraźnię….Posznupam i może coś wkleję…
A w kwestii małego fiata, to chcę powiedzieć, że ja przeżyłam w życiu kilka przeprowadzek i jedna z nich dokonała się dzięki temu wspaniałemu pojazdowi. I to obróciwszy jeden, jedyny raz!!!

Bromba – czy ja dobrze rozumiem, że u Ciebie dno…? Uffff, no, to znaczy, że jesteś prawdziwą Hapówką, bo Hapówka MUSI przejść przez dno…to tak trochę jak chrzest bojowy czy coś w tym rodzaju…

No, dobra…i to by było na tyle…Jak pisałam, to Misiek przez moment, „przerzucając kanały” zerknął na transmisję Miss Polonia i zdaje mi się, że w pewnym momencie mruknął pod nosem „numer cztery”…ale to tak na marginesie…Ja tam tej pani nie widziałam…I nie wiem jaki z niej numer…Takie konkursy to dla mnie żenadeeee…Miss Mokrych Majtek – to rozumiem!!! A potem, jak znowu przeskakiwał po kanałach, to na którymś tam usłyszałam, że skoro jest „lekarz pierwszego kontaktu” to musi tez być „ksiądz ostatniego kontaktu”, ale bliższych szczegółów nie znam…tiwi jest do bani…warto mieć chociażby po to, żeby się o tym przekonać. Przypomina mi się jak kiedyś Stanisław Tym, w jednym ze swoich felietonów w Rzeczpospolitej napisał, że on ogląda telewizję wyłącznie po to, żeby się utwierdzić w przekonaniu, że dobrze robi, że nie płaci abonamentu.

P.S. Wczoraj wracając z pracy zerknęłam na przydrożny billboard reklamowy w ramach zboczenia zawodowego. Na tablicy był fragment domu, a dokładniej jego dach, a obok blondina w budowlanym kasku na głowie, z dużym...sorry, z dużymi, błękitnymi oczami…ekhm, ekhm…A pod spodem wymyślne hasło reklamowe: KAŻDY CHCIAŁBY JĄ MIEć…NA DACHU…

Dobranoc HP!!! Będę jak będę…Czymajcie się!

Wasza Sowa, bynajmniej nie kotka-dachówka…
---------------------------------------------------------------------------------------------------
TANGO Z PISTOLETEM

Nie ma co spać
Wszystkie sny są o tobie
Nie ma co pić
Bo za mało ma wina świat
Nie ma już nas
Jestem wolna jak ptak
A spadam ciśnięta skulona
Jak kamień jak głaz

Nie ma co śnić
Wszystkie sny to koszmary
Nie ma gdzie być
Przecież byłam już wszędzie by
Cofnąć ten dzień choć do wczoraj
Lecz nie...

Nie ma gorszych słów
Od zostańmy przyjaciółmi
I nie ma gorszych przekleństw
Od zapewnień: lubię cię
Padam ścięta z nóg
Twoje słowa tną jak kosa
Ma nie zmienić się nic
Przyjacielem chcesz być
W ofercie mam tylko
Nienawiść lub miłość
A ty?

(Wierz mi - lubię cię...
Naprawdę lubię cię... )

Wczoraj to raj
Dzisiaj piekło a jutro
Jutro to co?
Niby co ma się jutro stać?
Nie ma co spać
Nie da cofnąć się dat...

(Wierz mi... lubię cię...
Naprawdę... lubię cię... )

Nie ma gorszych słów
Od: zostańmy przyjaciółmi
I nie ma gorszych przekleństw
Od zapewnień: lubię cię
Padłam ścięta z nóg
Twoje słowa tną jak kosa
Ma nie zmienić się nic
Przyjacielem chcesz być
Dla ciebie mam tylko
Nienawiść lub miłość
Więc... śpij

Z repertuaru Kasi Groniec
Słowa i muzyka: Grzegorz Ciechowski
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez GrejSowa So, 19.08.2006 23:20

Aaaaa, Emcia, czy Ty wiesz, że pod Twoim wpływem, to i ja zaczęłam się rozglądać w Empiku za kartkami "hapowskimi"...? No, i nabyłam ostatnio kilka...Oto jedna z nich...Jak mi się będzie chciało, to może nawet ją wyślę, ale jeszcze nie wiem do kogo...
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez M.C. So, 19.08.2006 23:46

Sowa, no ile mozna czekac na zeby ci to PH skoczylo?! Caly dzien?! No ale najwazniejsze, ze skoczylo. Sowa ja Ci tylko powiem, ze jak latasz po Empiku to moze jeszcze z Toba nie jest tak calkiem zle, co? Sowa, ale to na kartce z Empiku to jest zdecydowanie kanapa do kanapowania, a nie kozetka do kozetkowania, to sie widzi na pierwszy rzut oka przeciez! Ale z tej kanapy to musi byc ladny "widok" skoro delikwentka ma taki monalisowski usmiech na twarzy, ekhm, ekhm....

A teraz slysze glosy, ze trzerba cos przesadzic i jakis stolik w garazu i co na obiad robimy... I to nie sa glosy w mojej glowie, o nie! Ludzie sa tacy niesamodzielni w dzisiejszych czasach...

No i to by byl chwilowo koniec dyzuru.

Bywajcie zdrowo!!!!
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Archiwum



cron