robiłam dziś EKG.
serce mam. z lewej strony. i jeszcze bije.
pani w białym kitlu kazała mi się roznegliżować od pasa w górę, podwinęła mi spodnie, wypaćkała mnie jakimś żelem, podłączyła do klamerek i przyssawek. nie obyło się bez kwiczenia, bo mam łaskotki.
pani pielęgniarka:
- proszę teraz już nic nie mówić...
milknę.
pani pielęgniarka, po upływie może 3s:
- jak się pani nazywa?
milczę dalej, zgodnie ze wcześniejszym rozkazem.
patrzę na nią, starając się machaniem brwi wskazać na stół, gdzie leży skierowanie z moimi danymi.
pani dr patrzy na mnie z takim baranim zdumieniem, że wybucham śmiechem.
ja:
- miałam nic nie mówić. na skierowaniu, na stole są moje dane.
pani pielęgniarka rechocze ze mną:
- aha! wie pani, bo to machanie brwią przez chwilę wyglądało trochę jak niemoralna propozycja...
badanie trwa.
pani pielęgniarka:
- proszę wziąć głęboki oddech, na chwilę wstrzymać powietrze i wypuścić...
robię, co każe.
pani pielęgniarka:
- znowu nabieramy powietrza i teraz trzymamy...
trzymam.
pani pielęgniarka:
- jeszcze chwilkę proszę wytrzymać...
wytrzymuję.
w tym momencie do gabinetu wchodzi druga pielęgniarka i prosi tę mnie 'obsługującą' o jakąś kartę, jakiegoś pana X, co to wczoraj był na badaniu u pani doktor Y...
(trzymam)
...i który potem tu też robił EKG, ale nie wróciła ta karta do pani doktor Y i ten pan X teraz przyszedł, bo jeszcze ma jakieś badanie...
(trzymam)
...u innej pani doktor Z i potrzebna jest ta karta, żeby wiedzieć, jakie dokładnie badanie ma zrobić pan X. a tej karty w rejestracji nie ma, więc musi być tutaj od wczoraj...
(trzymam)
...i to raczej pilne, bo pani doktor Z za pół godziny kończy przyjmować pacjentów, bo jedzie na jakieś sympozjum do Katowic, a i ten pan X jest lekko spięty, bo przyjechał specjalnie spoza Krakowa...
(trzymam)
...i nie chce nawet słyszeć, że ta pani doktor Z go nie przyjmie i to z powodu zaginięcia karty... on to by nawet przyjechał i drugi raz, dla niego to nawet nie taki problem, ale przyjechała z nim jego żona i to ona ciska się przy rejestracji - biegając z wrzaskiem od gabinetu RTG pod punkt przyjęć kobiet do badań cytologicznych i z powrotem... a w ogóle to u tej Maryśki, koleżanki Baśki z apteki na parterze wyszły dwie choroby weneryczne z posiewów...
(puściłam...)