“Na skale”
Na skale, wątła trawa oplata skalny okruch
i wczepia się zielenią, zahacza, zakotwicza.
I martwi się: wytrzymam?
Ach, wiatr tak bardzo wieje!
Wytrzymam?
Nie wytrzymam!
Odlecę, spadnę, zlecę...
I okruch też w opałach, choć trawą otulony,
bo wisi nad przepaścią, jak lina na wisielcu.
I martwi się: wytrzymam?
Wisielec nie wytrzymał!
I wróży: ach, odpadnę! Ten wiatr... tak bardzo wieje...
Tak ja...
zapuszczam dłonie w twe włosy i jak trawa
oplatam cię palcami, bo wiatr tak bardzo wieje.
I razem się trzymamy - okruchy zawieszone w tym wietrze i w tej trawie
przepaścią
otulone...