Nie wiem, czy to, co piszę będzie czytelne, ponieważ jest wiele aluzji do Mrożkowej 'Miłości na Krymie"
"Wariacje na temat Miłości na Krymie"
Sjejskin (prawie cały czas w pozie Stańczyka, flegmatyczny dekadent) - Maciek
Tatiana (rzadko wtrąca się do rozmowy, mało wypiekniona, prosta o szaro-rozmywającym się charakterze) - Pukosik
Lila (wypiękniona, krzykliwa) - Mider
Czelcowa (prawie wypiękniona i bardzo krzykliwa, niemal o skrzeczącym usposobieniu) - Agata
Czelcow (nowobogadzki chłop a jednak "inteligent" i pijaczynka) - Marek
Zachedrynski (niedoceniony poeta, gardzony przez wszytskich) - Maksio
Wolf (inżynier, formalista ) - Koniu
Aleksandra (młoda dziewoja na pensji, kuzynka Czelcowów) - ¦cibol
Lenin - Kozi
Salon. Trwa burza. Zebrani siedzą na kanapach i na sofach, słuchając objazdowego chóru, śpiewającego ludowe pieśni rosyjskie. (Kalinka)
Po występie rozlegają się brawa, po czym wszyscy zaczynają między sobą rozmawiać.
Sjejskin siedzi w pozie Stańczyka na krześle. Zachedrynski spaceruje po salonie, ogądając koplet filiżanek na komodzie. Czelcowa z Lilą siedzą wyprostowane na sofie, znajdującej się z prawej strony, i zawzięcie o czymś dyskutują. Konkretnie o głupotach, z których znana jest płeć wypiękniona.
Tatiana siedzi na krześle i notuje przy biurku zastawoinym ksiązkami. Ma okulary na nosie. Aleksandra siedzi obok Lily i czelcowej, jednak troszkę z boku i wodzi smietanowymi oczyma za Zachedrynskim.
Czelcow znajduje się w pozycji na wpół powalonego misia na kanapie, obok niego Wolf - nieco grzeczniej siedzący.
Czelcow - Jak to jest proszę państwa, że nic się nie dzieje, a wszystko się zdarza.
Zachedrynski - Co ma pan na mysli, panie Czelcow?
Czelcow - Życie. Ot, siedzimy sobie, siedzimy, herbatkę pijemy, a włosy nam rosną. Czy to coś sensacyjnego? Nie. Nawet nie zauważamy...A jednak wyrosną, przerosną i ani się spostrzeżemy, jaktzrbe będzie pójść do fryzjera.
Wolf - A łysy?
Czelcow - Co łysy?
Wolf - No, jak ktoś jest łysy. Jemu włosy nie rosną.
Zachedrynski - Wstydziłby się pan, panie Wolf.
Wolf (po chwili ciszy) - Ale to nie jest odpowiedź.
Zachedrynski - Z panem beznadziejna sprawa...
Czelcow - Jak mu nie rosną włosy, to mu rośnie co innego. I wszystko swoją drogą idzie.
Wolf - A, teraz rozumiem, postęp!
Zachedrynski (z politowaniem) - Niech już pan lepiej przestanie budować te koleje. One tylko panu szkodzą.
Wolf - Koleje szkodzą?!
Zachedrynski - W głowie panu zaciemniają...
Wolf - Bo jest burza - ciemność!
Zachedryński (porywa się i wskakuje na stolik, deklamując) - Racja! Jak u Mickiewicza:
"Nagle wichry zwarły się, porwały się w poły,
Borykają się, kręcą, świszczącymi koły
Krążą po stawach, mącą do dna wody w stawach,
Wpadły na łąki, świszczą po łozach i trawach,
Pryskają łóz gałęzie, lecą traw przekosy
Na wiatr, jako garściami wyrywane włosy,
Zmieszane z kędziorami snopów; wiatry wyją,
Upadają na rolę, tarzają się, ryją,
Rwą skiby, robią otwór wichrowi trzeciemu,
Który wydarł się z roli jak słup czarnoziemu,
Wznosi się, jak ruchoma piramida toczy,
Łbem grunt wierci, z nóg piasek sypie gwiazdom w oczy,
Co krok wszerz wydyma się, roztwiera ku górze
I ogromną swą trąbą otrębuje burzę.
Aż z całym tym chaosem wody i kurzawy,
Słomy, liścia, gałęzi, wydartej murawy,
Wichry w las uderzyły i po głębiach puszczy
Ryknęły jak niedźwiedzie..."
Aleksandra - (wstając z sofy wraz ze swym wzrastającym zachwytem) Ależ to piękne!
(niemal w jednym momencie)
Czelcowa - Panie Zachedrynski, proszę się uspokoić!
(Aleksandra opadła na sofę wraz z potęgującym się na jej szczerej twarzy buraczanym rumieńcu, Czelcowa również zaskoczona wylewnością młodej osóbki, nieco oschle:)
Mamy ważniejsze teamaty do omówienia... KULTURA na przykład...
Tatiana -(zza sterty papierów) Albo o ciemnocie w społeczeństwie...
Czelcowa - Ciemny bardzo modny w tym sezonie. Ostatnio widziałam u ZNANEJ GWIAZDY taką czarną toaletę...
cudo, cudo... Mnie by było w niej wyśmienicie... (dotyka swoje ciało)
Lila - Z pewnością, ale czarny pogrubia...
(Aleksandra skrobie oparcie sofy)
Czelcowa - Pogrubia?! Myślałam, że wyszczupla...
(Aleksandra drapie oparcie sofy)
Lila - Zależy kogo...(natychmiast próbuje ją wytrzeć chusteczką) Och, słodziutka, wymazała się pani konfiturą!
Czelcowa - Och! Gdzie, nie widzę, nie widzę!
(strąca chusteczkę, którą z nadmiernym zdenerwowaniem podnosi Aleksandra)
Sjejskin -(wzdycha) Ogarnia nas zbiorowa ciemność...to wszystko przez to...
Wolf - To dlatego ten statek utonął...
Wszyscy - Jaki statek?!
Wolf - Ten, co to płynął i stał i nie był ani od nich, ani od nas.
Czelcow - Kiedy utonął?!
Wolf - Nie wiem! (pauza) A widzicie panowie filozofowie?! Chcieliście mnie nabrać! Że statek niby nie ma celu, że nas nie lubi!
A tu wystarczała LOGIKA!! Stał na mieliznie i utonął!!
Zachedrynski - Wnoszę kategoryczny sprzeciw! Właśnie dlatego, że nas nie lubił, ba! nawet nienawidził, nie mógł postąpić inaczej, jak utonąć!
Czelcowa - Bardzo ładnie z jego strony, to tak bohatersko...
Zachedrynski - Żeby nie zdradzić samego siebie!
Lila - Tak, tak!
Wolf - Był na mieliźnie!!
Zachedrynski - Mówiłem - szyny panu szkodzą! Wszędzie ta logika! Za pozwoleniem - brak panu zmysłu metafizycznego...
Wolf - Za pozwoleniem - nic metafizycznego w tym nie widzę...
Zachedrynski - Za pozwoleniem - właśnie dlatego, że pan nie posiada tego zmysłu. nic pan nie widzi...
Wolf - Przecież widzę!
Zachedrynski - Ale nie dostrzega pan tego aspektu!!
Wolf - Dostrzegam wszystkie aspekty!
Zachedrynski - To, czym według pana jest statek?!
Wolf - Łódką...
Zachedrynski - Jezus Maria... To symbol, który utonął, bo...
Sjejskin (przerywając)- Utonął, bo nie znalazł siły do walki z żywiołami.(nagle ożywa) Czy możecie sobie to wyobrazić?! Burza:
"Nagle wichry zwarły się, porwały się w poły,
Borykają się, kręcą, świszczącymi koły
Krążą po stawach, mącą do dna wody w stawach,
Wpadły na łąki, świszczą po łozach i trawach,
Pryskają łóz gałęzie, lecą traw przekosy
Na wiatr, jako garściami wyrywane włosy,
Zmieszane z kędziorami snopów; wiatry wyją,
Upadają na rolę, tarzają się, ryją,
Rwą skiby, robią otwór wichrowi trzeciemu,
Który wydarł się z roli jak słup czarnoziemu,
Wznosi się, jak ruchoma piramida toczy,
Łbem grunt wierci, z nóg piasek sypie gwiazdom w oczy,
Co krok wszerz wydyma się, roztwiera ku górze
I ogromną swą trąbą otrębuje burzę.
Aż z całym tym chaosem wody i kurzawy,
Słomy, liścia, gałęzi, wydartej murawy,
Wichry w las uderzyły i po głębiach puszczy
Ryknęły jak niedźwiedzie..."
Lila - (wstaje i bije brawo) Cudownie! Pan, panie poruczniku, powinien być poetą! Aktorem nawet!
(Aleksandra wstaje oburzona)
Zachedrynski - Toż to skandal! To MÓJ wiersz!
Tatiana - Nie, to wiersz nas wszystkich...
Sjejskin (poza dialogiem, próbuje się wytłumaczyć, lecz cóż z tego, oprawcy już się dobierają do Zachedrynskiego)- Ale...
Zachedrynski - Ale to moje! Ja to pierwszy powiedziałem!!
Czelcowa - Pan jest egoista! To co, że pan to napisał?!! Czy kogoś to obchodzi?!!
Sjejskin (didaskalia jak wyżej)- No, bo...
Czelcowa - Pan nie ma do tego prawa!
Aleksandra (biedactwo chciało coś powiedzieć, ale Lila jej przerwała)- Ale...
Lila - Tak! To nie jest pana własność, to nasze! możemy nawet powiedzieć, że to MY napisaliśmy!
Czelcow - Przecież te siedem i pół środkowych wersów ja panu podyktowałem! Pamiętam jako żywo - wczoraj przy podwieczorku!
Czelcowa - Racja. mąż ma absolutną rację. Sama z nim o tym rozmawiałam.... O kędziorach snopów! O wiatrach... Ach....
(Sjejskin wstaje, podchodzi do drepczącego nerwowo Zachederynskiego i klepie go nieśmiało po plecach, w geście poczucia winy)
Tatiana -(z wyrzutem) I do tego jeszcze taki temat! Burza! Plagiat i przeżytek!
Zachedrynski - Żaden plagiat - MOJE własnoręczne dzieło!!
(Odskakuje nieświadomie od Sjejskina, który wycofuje się na swoje uprzednie miejsce)
Tatiana - Temat wysoce niestosowny, pobudzający zmysły i pragnienia prostego chłopstwa! W dodatku niezdarne kopiowanie niemieckich pisarzy klasycznych!
Aleksandra (zupełnie zignorowana)- To romantyzm...!
Zachedrynski - Niezdrane?! Gdyby panie wiedziała, kto to napisał?!!
Tatiana - Kto?
Zachedrynski (po chwili milczenia) - Ja! Własną krwią na białym prześcieradle!
Lila -( z jadowitym oburzeniem) Brutal i fetyszysta! (patrząc na wzruszoną i oburzoną Aleksandrę) Kto spał na tym prześcieradle?!
Wolf - (szybko, jakby mimochodem) A tak właściwie to ja nie wiem, czy ten statek utonął....
Wszyscy - Co??!!
Aleksandra (szybko, ciesząc się ze zminy toru niewygodnej dla niej rozmowy)- Pan skłamał?!
Tatiana - Pan - wykształcony, oświecony nauczyciel ludzi?!
Czelcow - To wina Zachedrynskiego!
Wszyscy poza Zachedrynskim i Aleksandrą (bez zastanowienia)- Tak! Winien!
Zachedrynski - Jak to?!!
Wszyscy - Winien!
(Aleksandra dyskretnie ukrywa twarz w chusteczkę)
Zachedrynski - Ja?! Państwo oszaleli! Zupełnie!
Wolf - To pana wina! Gdyby pan nie opowiadał o tej burzy z takim smętnym i samobójczym namaszczeniem, nie skłamałbym!
Czelcow - Popieram! I co to w ogóle za wiersz?!
Wolf (rozkręcając się i nie słuchając innych) - Działałem pod presją! Byłem zmuszony, zastraszany!
Zachedrynski - Przecież pan większej połowy z tego nie zrozumiał!
Wolf - Ale ta mniejsza połowa była straszniejsza!
Czelcow - I pan to specjalnie tak mówił, tę mniejszą połowę, żeby pan inżynier się przestraszył!
Lila - A widzieliście, jak on wskoczył bezczelnie na ten stolik?! Prawie zemdlałam!
Czelcowa - A ja dostałam palpitacji serca!
Lila - A ja zawału!
Czelcowa - A ja wylewu!
Czelcow - Ja się zmoczyłem....
Wszyscy - Panie Czelcow, fuj!
Czelcow - No, co...?
Wolf - Zdecydowanie! Pan uwłoczył dobremu imieniu przedstawiciela carskich linii kolejowych! Pan nie wie, z kim zadarł! Przez pana są krzywe szyny!
Czelcow - Kto? Ja? Ja tylko się zmoczyłem...
Wolf - Ech, z panem to... Do Zachedrynskiego mówię!
Czelcow - To co pan się wcinasz?!
Wolf - Ja się wcinam?! To pan się wcina!
Czelcow - Ja?! Pan!
Wolf - Pan!
Czelcow - Kłamaca!
Wolf - Nie!
Czelcow - Wcale, że tak!
Zachedrynski - Ludzie, czyście oszaleli?! Ja nic nie zrobiłem!!
Czelcow - Nie wcinaj się pan, przecież ja się wcinam!
Wolf - Tak, ja też, a teraz się bronimy i oskarżamy! Pan, panie poeto, niech się lepiej nie wcina!
Zachedrynski - Ja nic nie zrobiłem, ja się nie wcinam i nie zatapiam statków i nie krzywię szyn, i się nie ubieram...
Aleksandra (przerywa z zainteresowaniem) - Naprawdę...??
Zachedrynski (wyprowadzony z równowagi) - NA CIEMNO!!!
Tatiana (krzycząc) - To pan jest zdecydowanie ciemny i w dodatku się pan wydziera na mnie! Ja nie mogę się skupić! Ja pracuję dla mas!
Zachedrynski (krzycąc)- Ale ja na panią się nie wydzieram! Ja się wydzieram na nich! (po chwili) Nie, ja się na nikogo nie wydzieram!
Czelcowa - Pan jest zmienny! I mnie to ubodło!
Zachedrynski - Co??!!
Czelcowa - Bo to aluzja do mnie, że niby ja jestem zmienna!
Lila - Tak! Pan jest męskim szowinistą z poplątaną szyną!!
Zachedrynski - Ja nie mam szyny!
Aleksandra -(do siebie z żalem jak stara panna, która w swojej naiwnej nieświadomej dziecięcości, dowiedziała się, że istnieją mężczyżni) Nie ma.... (?) (wybiega ze sceny)
Czelcowa - (ze współczuciem) O! To dlatego pan taki nie wyżyty i dziwnie kobiecy...
Zachedrynski - A co tu ma do tego moja szyna!
Lila - No, właśnie skoro jej nie ma?
Czelcowa (dumnie) - Szyna jest szczytem męskości!
Tatiana (powoli, głośno, lecz do siebie)- "Szyna jako szczytowy miernik potencji...alnej siły mężczyzn"! (wykrzykując z radością) Idealny tytuł na książkę dla niedoświadczonych, ciemnych kobiet! (wybiega ze sceny)
Wolf - Proszę się odczepić od MOICH carskich szyn!
Czelcowa ( z wyraźnym zainteresowaniem)- To pan ma kilka?!
Lila (oburzona) - Ależ nikt się ich nie czepia znowu tak bardzo, pan ma za wysokie mniemanie o sobie!
Wolf - Każda szyna w tym kraju została przeze mnie dokładnie obrobiona i odmierzona. Każda jest prosta jak.... jak... ( z dumą) szyna!
Lila - Pan jest obleśny!
Czelcowa - Fuj!
(Czelcowa patrzy wymownie na Wolfa)
Wolf - Kuj!
(Wolf patrzy wymownie na Lilę)
Lila - Wój!
(Lila patrzy wymownie na Zachedrynskiego)
Zachedrynski - Mój!
(Zachedrynski patrzy wymownie na milczącego Sjesjkina)
Sjejskin - Bój!
(Wszyscy patrzą wymownie na Czelcowa)
(pauza)
Czelcow - Szyna!!!
(Wpada Lenin z obstawą)
Lenin - Dobrze, żeście mnie wołali - rewolucję czas zacząć!!
(Wszyscy zrywają się pod wpływem sowieckiego powiewu równości, wolności, braterstwa i czystek i słuchają w skupieniu radzieckiego hymnu)
KONIEC