Sonet I
Stary poeta
O Muzo piękna, pani myśli mojej
Ty, co z Parnasu zsyłasz natchnienia potoki
Bądź mi życzliwą w swej łaskawości
I oddaj w posługę zastępy swoje
Łatwo wszak pisać w kwiecie młodości
Gdy lok jeszcze ciemny nad jasnym czołem
Lecz przyszła starość i zgrzybiałe dłonie
Nie mają ni pióra ni ręki lekkości
Nie mi składać tercyny, eposy, dialogi
To rzecz młodzieńca, nie moja o Pani
Zwłaszcza, że pióro podniówszy by skreślić
Wnet zapominam pisma kręte drogi
Nie męcz mnie, więc Muzo łaskawa
I bacz na mnie zatroskanym okiem
Bo jestem poetą i za nic mi sława
Nie prześcignę Homera gęsim lotem