W wielkim lesie, tam gdzie kończyła się droga z dalekiego świata, stała kamienna wieża. Wkoło rosły stare, dorodne drzewa, których ciemna soczysta zieleń kontarstowała z żółto kamiennymi ścianami strzelistego budynku.
Stare konary pobliskich drzew muskały ściany z każdej strony. Jednen z nich opierał się o parapet jedynego okienka, umieszczonego wysoko ponad ziemią. W oknie tym co jakiś czas pojawiała się rdzawa główka ślicznej księżniczki.
Księżniczka była tam zamknięta od bardzo dawna, już nie pamiętała innego życia. Miała maleńki pokoik na szczycie. Dbała o swój mały światek najlepiej jak umiała. Codziennie sprzątała, wietrzyła, potem siadała w oknie i nostalgicznie spoglądała na dostępny jej kawałek świata. Podziwiała piękne rośliny, grę świateł między liśćmi w słoneczne dni, czasem zamykała oczy i słuchała jednostajnego, kojącego szumu kołyszących się na wietrze gałęzi.
„Świat jest piękny myślała, takie piękne drzewa” Często zasypiała rozmarzona i budziła się spokojna.
Pewnego dnia obudził ją nieznany dźwięk. Spojrzała w stonę dźwięku a na parapecie jej okienka stało dziwne stworzonko. Maleńkie, troszkę podobne do złożonych razem dłoni. Z małej główki wyrastał szpiczasty dziubek, który otwierając się wydawał ów nieznaną melodię. Księżniczka ostrożnie podeszła do okna, ale stworzonka odleciało.
Zdarzyło się to również następnego dnia i nstępnego i przez bardzo długi czas stworzonko budziło księżniczkę a gdy ona ruszyła się, odlatywało spłoszone. W końcu księżniczka odezwała się:
„kim jesteś?”
„jak to, nie widzisz? jestem ptakiem”
„nigdy nie widziałam ptaka, czemu cię to dziwi?”
„Jak to nigdy nie widziłaś ptaka? A co widziałś?” Zapytał drwiąco ptak.
„Widziłam wszystko, drzewa, prześwitujące przez liście promienie słońca, wiatr jak targa konarami. Wszysto oprócz ptaka”
„Bzdury gadasz!” Obraził się ptak i poleciał. „To przeciaż niemożliwe, żeby ktoś w całym swoim życiu widział tylko drzewa. Myśli sobie, że jak jestem mniejszy, to może sobie ze mnie żartować. Zarozumiała paniusia”
Ptak obraził się i już nie przylatywał. Księżniczka znów została sama z nieziemnnym widokiem z okna. Choć wszystko wróciło do dawnego stanu rzeczy, nie czuła się już tak jak kiedyś. Brakowało jej ptaszka, jego śpiewu, dynamicznych ruchów skrzydeł, rozmowy. Nagle poczuła się strszanie samotna. Od tej pory było źle i coraz gorzej, dni dłużyły się niemiłosiernie, nudziła się i często płakała. Aż pewnego wieczora zobaczyła na jednym z drzew ptaka. Nie był to ten sam ptak, mimo to, księżniczka ucieszyła się z towarzystwa.
„Hej ptaszku przyleć do mnie, porozmawiaj ze mną, jestem tu całkiem sama”
Ptak chętnie przyleciał do okna, obejrzał księżniczkę dokładnie i z zachwytem powiedział
„Jesteś pięnka i masz śliczny domek. Dlaczego jesteś sama?”
„Jestem tu zamknięta, czarownica co jakiś czas przywozi mi jedzenie i zamyka na klucz.”
„Może poproś ją o ten klucz, będziesz mogła stąd wyjść”
Ptaszek odleciał i zostawił księżniczkę w osłupieniu.
„Jak to poprosić o klucz, skoro mnie tu zamknęła to dobrowolnie mi go nie odda”
Jednak gdy następnym razem czarownica przyniosła jedzenie, dziewczyna poprosiła o klucz i... Czarownica dała klucz bez słowa sprzeciwu. Teraz wszystko się zmieniło, czarownica przestała przylatywać. Księżniczka została zupełnie sama, bez jedzenia, bez towarzystwa, miała tylko klucz i postanowiła go użyć. Otwarła drzwiczki swojego pokoiku, ostrożnie zeszła krętymi schodami i stanęła przed wielkimi drewnianymi drzwiami, wsadziła klucz, przekręciła i zobaczyła coś niesłychanego.
Przed nią rozciągała się szeroka prosta droga, na końcu której majaczyło coś, co na pewno nie było lasem. Schowała klucz do kieszeni i radośnie wyruszyła w drogę. Była zachwycona, świat okazał się wielką przestrzenią pełną różnorodnych stworzeń, częto zupełnie niepodobych do znajomych drzew, czy ptaków. Księżniczka niesiona zachwytem, zachłannie chłonęła nieznane widoki i w eufori wkroczyła do miasta. Zobaczyła mnóstwo stworzeń podobnych do niej. Robili różne miny, śmiali się płakali, krzyczeli, chodzili w różne strony.
Nagle zrozumiała, że świat jest wielki, że może żyć gdzie zechce, robić to co chce i nie musi być samotna, przecież wokół tylu ludzi z każdym można porozmawiać... Przez jedną krótką chwilę poczuła, że wszystko może. Była szczęśliwa.
Niestety w następnym momencie, przestała się uśmiechać, blask w jej oczach zgasł, jak rozrzażona zapałka zanurzona w kałurzy. Jeszcze przez moment nerwowo rozglądała się, po czym zdecydowanie odwróciła się i szybkim krokiem wróciła do wieży.
Za jakiś czas przyleciał ptaszek, który poradził jej żeby wzięła klucz od czarownicy.
„Chciałm ci bardzo podziekować” powiedziała księżniczka „teraz mam klucz i mogę wychodzić kiedy chcę”
„Dlaczego więc ciągle tu jesteś? Nie czujesz się już samotna?”
„Niestety wciąż jestem samotna, ale kiedy jest bardzo źle wychodzę z wieży i idę do miasta. Tam wszystko jest wspaniałe, ale nie ma tam miejsca dla mnie.”
„Jak to w takim wielkim mieście nie ma miejsca dla ciebie?!”
„Niestety nie znalazłam tam ani jednej wieży, w której mogłabym zamieszkać”.
„Nie martw się księżniczko, tam się miszka w domach, znajdziesz swoje miejsce”
„Ale ja - odpowiedziała stanowczo księżniczka – jestem ksieżniczką i muszę mieszkać w wieży!”
Życie można zmienić tylko trochę albo całkowicie, wszystko zależy od determinacji. Czasem poczucie bezpieczeństwa jest największym wrogiem w realizacji marzeń.