Dziś wracając o 17:00 z pracy powiedziałem do kogoś dobry wieczór. Chyba dlatego, że ciemno, a jak ciemno to wieczór.
Ale jak do Pani, to jednak dzień dobry! z wielkim uśmiechem:)
Czytam wszystko co znajdę, co wpadnie mi w ręce, co dotyczy Pani. Czuję, że to co Pani mówi jest mi szalenie bliskie, że myślę tak bardzo podobnie, że odczuwam w sposób niemalże tożsamy.
Próbuję analizować i choć trochę rozumieć "świat", ludzi, historię. Nie umiem nic. Jestem coraz "głupszy".
Im więcej się zastanawiam, tym większy grunt tracę pod nogami.
Wartości - jakie wartości? Moralność - jaka, czyja? Patriotyzm - Jaki? Biało czerwony? Z płonącą pochodnią? Sztandarem?
Jak strasznie czuję się zagubiony i patrzę: i ludzie zagubieni.
Jedni kompletnie niezainteresowani niczym i nikim poza sobą, inni wszystkowiedzący, wszystko ustalone, po nowemu uporządkowane, najważniejsze, proste... inni wierzący fanatycznie. Wszędobylska zawiść i złość.
I te racje. Najważniejsze. Narodowe. Dumne.
Nie mogę się dopasować. Nie chcę się dopasować. Zniewolenie nie pozwala się dopasować.
Kręcę się, wiercę, niewygodnie mi i tylko nic z tego nie wynika.
Małe ojczyzny, bliscy przyjaciele, dobra książka, teatr, film. Moje najlepsze schronienie przed politycznym "gradem" wszech mądrości, jadem, narodowym discopolo, myśliwymi...
Pani Krystyno. Niech Pani zawsze po prostu będzie. Życzę wszystkiego pięknego i przyjaznego: i Urodzinowo i Noworocznie i zwyczajnie od siebie - trzydziestodziewięcioletniego widza i wiernego fana z Poznania. Do zobaczenia:)