Pani Krystyno,
Zauważyłam, że zawsze, gdy jadę do Pani, to spotyka mnie seria niefortunnych zdarzeń - a to akurat otarły mnie dzień wcześniej buty i ledwo chodzę, to znów zaśpię na tramwaj albo zapomnę czegoś ważnego... i koniecznie towarzyszy mi w tym galimatiasie deszczowa/mroźna pogoda, choć w sercu zawsze pożar i upór. Jakby los celowo rzucał mi te kłody i sprawdzał, jak sobie z nimi poradzę. Wczoraj akurat okazało się, że byłam JEDYNĄ na 50 osób, której rezerwację z Wrocławia zgubili, nie zapisali, nie wiem... Ja w nerwy, oni w nerwy, ja im bilet pokazuję, oni mówią, że im bardzo przykro - na co ja wybucham płaczem, ż:" ALE JA MUSZĘ BYĆ DZISIAJ W WARSZAWIE, BO KRYSTYNA JANDA MA TAM KONCERT" - na co oni w śmiech, bo stoi sierota i ryczy, ludzie zmieszani tą sceną, ktoś w końcu:" Pan ją wpuści, przecież jest dużo miejsc, bilet dziewczyna ma...i ta Janda jej przepadnie". Wpakowałam się szybko do autokaru i z czułością wyciągnęlam bilet do Teatru, nie zdejmując go z kolan do końca podróży...Gdy teraz o tym myślę, to się serdecznie śmieję, ale wczoraj osiągalam stan takiej rozpaczy, że byłam gotowa oddać wszystkie pieniądze albo przyjechać nawet autostopem! Wiedziałam, że muszę być.. na szczęście wszystko się udało,a wieczór był fantastyczny. Poddałam się całkowicie Pani nastrojom i jak Pani śpiewała, opowiadała, tak wzruszona i rozbawiona byłam ja. Mimo ze znałam już te anegdotki z poprzednich Piosenek, to i tak Pani magia sprawia, że ciągle słyszy się je i przeżywa "na nowo". Miała Pani tyle energii, że zastanawiałam się, czy w ogóle są Pani potrzebne te światła na scenie... I ten pistolet na wodę - moja Babcia śmiala się, że teraz już przepadlam na amen, bo to przecież jak woda święcona!
Uśmiecham się z ciepłem w sercu.
Dziękuję. Dzisiaj właśnie za ten upór, którego się od Pani uczę i przekładam na życie i za to, że głód wiedzy po spektaklach jest tak wielki, że pochłaniam później kilka książek, filmów od razu. Czas, jaki mi Pani poświęca - odbierając go personalnie - nigdy nie jest zmarnowany i wrecz przeciwnie - przekłada się na setki godzin, podczas których zgłębiam temat... Nie wiem, ile razy to słowo już tutaj napisałam, ale zawsze jest ono prawdziwe i świeże, jednak powtórzę - dziękuję. Piszę to ogromnym porywem serca - nie spałam już ponad 36 godzin i pewnie to już bełkot ( przepraszam), więc na koniec tylko - Sztuko trwaj, trwaj jak najdłużej. Potrzebujemy Pani uśmiechu, Pani słów, wzruszeń i uniesień. Jesteśmy.
Cudowności przesyłam
~ Monika Babińska