Pani Krystyno kochana,
Mogłabym pisać, że uwielbiam, cenię, uśmiecham się na te wszystkie życiowe przygody, podobnie odczuwam i myślę, ale zbyt wiele emocji we mnie w stosunku do Pani osoby, aby cokolwiek sensownego przekazać.
Przejdę zatem do konkretów i powiem tylko tyle, że mieszkając we Wrocławiu, mamy zaplanowany weekend w Warszawie we wrześniu – ja, mój mąż i dwójka wyrośniętych dzieci – 10 i 13 lat. Przy okazji tej wizyty koniecznie chciałam zabrać ich do prawdziwego teatru, już takiego bardziej dorosłego, bo do tej pory mieli do czynienia ze szkolnymi przedstawieniami typu Jaś i Małgosia. No jak teatr w Warszawie to koniecznie Och albo Polonia na początek, dlatego swego czasu zadzwoniłam i poprosiłam o rekomendację. Padła propozycja Prapremiery Dreszczowca jako lekkiej sztuki, co to ich nie przytłoczy i nie znudzi. Odpadły inne tytuły jako "za dorosłe".
Dzisiaj przy okazji przymiarki do zakupu biletów Pan, który odebrał telefon w kasie uznał jednak, że to zbyt odważne wybierać się z dziećmi, jeszcze z podstawówki, na ten spektakl. I mam zgryz. Nie chcę wzbudzać sensacji przyprowadzając dzieci w nieodpowiednim wieku na sztukę. Oczywiście nie chcę też ich narazić na niewłaściwe treści, ale żal rezygnować z miłej perspektywy. Pierwotna rekomendacja cieszyła mnie, bo pozwalała znaleźć kompromis i spędzić rodzinnie przyjemny wieczór.
Proszę poradzić iść, czy skorzystać z lepiej dobranego repertuaru?
Jakkolwiek potoczą się nasze plany rodzinne, z całą pewnością przyjedziemy z mężem na Callas
Przyjemnego dnia życzę i przesyłam niezmierzone wyrazy sympatii.
Sylwia