Droga Pani Krystyno!
Dziękuję za tę kocio-ludzką historię, tyle w niej ciepła, serca, miłości, troski, szacunku.
Ja zawsze dziękuję, choć sama nie wiem, komu, że zostałam wyposażona w umiejętność kochania zwierząt, dawania i czerpania z możliwości obcowania z nimi.
Czasami jak słyszę : „ nienawidzę zwierząt, psy szczekają, śmierdzą, koty są fałszywe i wredne, wszędzie sierść…” to w głębi serca sobie myślę : „ach człowieku nie wiesz co tracisz” . Mam koty wyciągnięte z opresji, dałam im dom i w zamian za ten ciepły kąt, miejsce na poduszce, pełną miskę, rękę, która głaszcze i gotowość przytulenia gdy kocię tego zapragnie, dostaję tyle w zamian, że czasami aż myślę, że za dużo.
Pozwolę sobie "przekleić" pewien wpis z innego, pro-kociego forum.
„Olinuś umarł 20 października, w sobotę.
Następnego dnia, w niedzielę, kotuś pożegnał się z nami, już stamtąd...
na jego ulubionym miejscu na kanapie zobaczyliśmy to, czego nigdy nie widziałam tam wcześniej, ani potem. Nawet TŻ, zawsze taki racjonalny, tylko przez chwilę mówił coś o kącie padania promieni słonecznych, o małej kropelce wody na szybie akwarium, w której rozszczepiły się promienie słoneczne... potem gapiliśmy się na kanapę przez kilkanaście minut dopóki obraz nie zniknął. Mimo smutnych okoliczności te wesołe kolorki, wprost ze słońca wlaly mi otuchę w serce”
Niezwykłe…
Pozdrawiam serdecznie
Karolina