Obudziłam się rano, otworzyłam komórkę, czytania, poczta, dwójka, w dwójce Pani z Białoszewskim, włączyłam. Jasiek, mój mąż, powiedział, co to jest? To przejmujące, musimy na to pojechać. Niesamowite. Słuchaliśmy urzeczeni, poruszeni tymi kilkoma zdaniami, fragmentami. Z tego, co wiem, może się mylę, to przedstawienie jest grane chyba przez pięć dni, a poza tym ja nie jestem taka prędka w podróżowaniu, jak Jasiek w mówieniu o tym, ale chciałam Pani o tym powiedzieć. Poraziło nas od kilku słów. Prostota, Pani głos, pewność decyzji, opowieść o muzykach. Kiedyś na studiach ułożyłam muzykę do wiersza Poświatowskiej na studencki konkurs. Brzmiało bardzo podobnie. Ten sam "trudny" styl.
Nie czytałam Pamiętnika, nie czytałam Wańkowicza, jestem z pokolenia, które nie czytało tych książek, jako lektury szkolne. Nie miałam nikogo, kto zginął, był zaangażowany. "Tylko" szmugiel. Mieszkamy 40 km od Łodzi, była granica, babcia, ludzie chodzili pieszo po cukier. Chyba. nie jestem pewna. Tylko tyle. Ale słucham, czytam, jestem ciekawa. Czekam na jakiś moment. Jest dla mnie pewne, że przeczytam. Tym bardziej.
Dziękuję.
Ania