Dzień dobry,
Pani Krystyno, pozwoliłam sobie napisać do Pani troszkę więcej, niż zwykle, ale chciałam podzielić się z Panią moimi spostrzeżeniami, odczuciami i wrażeniami z pobytu w Och-teatrze w Sylwestra, a wiem, że lubi Pani czytać, więc mam nadzieję, że nie pogardzi Pani moimi przemyśleniami .
Tak na początek to życzę Pani wszystkiego dobrego w nowym 2014 roku – roku, aby spełniły się wszystkie Pani plany zawodowe i życiowe oraz dużo zdrowia, zdrowia i zdrowia i może troszkę wytchnienia, czasami dla złapania tchu.
Serdecznie dziękujemy za przepiękną aurę w Och-teatrze w tę cudną sylwestrową noc. Aurę takiej tajemniczości, spokoju, ciszy i zadumy przed tym Nowym, odurzeni nieco małą lampką szampana. Było nam bardzo miło i przyjemnie spędzać ten wieczór w Pani teatrze.
Sztuka jak najbardziej pasująca do obecnego klimatu świąt i nowego roku. Święta minęły, a nowy rok tuż, tuż. Tempo, tempo i jeszcze raz olbrzymie tempo było punktem odniesienia tego spektaklu, co przy bardzo zagmatwanej treści dawało niezłą zabawę i niezły komizm sytuacyjny. Późna pora, pomieszanie z poplątaniem, wariackie tempo to coś idealnie pasujące do upływającego czasu starego roku, tak jakby aktorzy ścigali z czasem aby tylko zdążyć przed wybiciem magicznej godziny 24.00. Udało się, zdążyli, uśmiechnięci i zadowoleni, zadyszani ale szczęśliwi. Super, pięknie, to jest to co lubię najbardziej. Tempo, tempo, nie ma czasu na nudę.
Pani była także, złożyła nam piękne noworoczne życzenia, spełnią się na pewno. Pięknie Pani wyglądała, taka wypoczęta, wesoła, radosna no i ten makijaż na twarzy, bardzo ładny. Zachwycam się Pani makijażem po raz kolejny, bo on bardzo Panią odmienia, jest wtedy Pani taka piękna, inna, odmieniona, po prostu gwiazda .
Obsada przedstawienia doborowa, bardzo, bardzo niezła śmietanka towarzyska. Idealna do tego spektaklu. Nigdy nie widziałam gry aktorskiej Pani Bożeny Stachury i nie mogłam ocenić jej aktorstwa, gdyż znałam ją tylko i wyłącznie z serialu M jak Miłość, gdzie grała rolę nie bardzo mnie zadowalającą. W tym spektaklu pokazała w czym jest dobra, po prostu jest we wszystkim dobra , bardzo profesjonalna aktorka, piękna i ta rola jakby dla niej. Bardzo mi się podobała. Daje się odczuć, że bardzo lubi swój zawód. Pozostali aktorzy, panowie: Żak, Machalica, Perchuć bardzo wyraziści na scenie. Jeszcze parę słów o starszych aktorach na scenie: Pan Warchoł i Pani Górska nadali temu przedstawieniu komiczny nastrój. Zainteresowania chorego i wiekowego pacjenta na wózku głównie atrybutami kobiecości pań, przekonany o już dawnym odejściu swojej żony od niego, fascynuje się coraz to młodszymi kobietami odwiedzającymi gabinet neurochirurga aż w końcu ostateczny skok na babci atrybuty w szpitalnej toalecie. Świetna scena, zabawna do granic możliwości, ubaw po pachy. Do tego całego komizmu doszedł jeszcze temat jeszcze choroby pacjenta, u którego zdiagnozowano podagrę, a zoperowano hemoroidy, to już totalne szaleństwo. Temat choroby jest mi dobrze znany ze względu na to, że moja mama często zapada na podagrę więc moje rozbawienie było podwójne. Słysząc na scenie słowo podagra dostałam jakiejś dzikiej głupawki śmiechowej, że nie mogłam się opanować. Hm……..Pani Krystyno, to gdzie znajduje się ten szpital św. Andrzeja????? W Och-u…..Pani Krystyno…..gdzie mam przywieźć moją mamę z podagrą????? No cóż…… Pozostaje szpital a’la przychodnia miejska w Milanówku .
Jeszcze słów kilka o Pani ostatnim przedświątecznym wywiadzie w gazecie wyborczej. Pani Krystyno, bardzo mi się podobał ten wywiad. Opowiadała Pani jak będzie spędzać tegoroczne święta, o gościach, dzieciach. Lubi Pani tradycyjne święta, w gronie rodzinnym, ale świat się zmienia, dzisiejsza młodzież i nie tylko i niekoniecznie chce te tradycje kontynuować. Wiele ludzi wyjeżdża na święta z domu, na narty, na plażę, być może dlatego, by ich nie przygotowywać lub zapomnieć o smutnych przeżyciach z nimi związanych, utratą kogoś bliskiego. Nie wiem dlaczego. Ja wiem tylko, że nie wyobrażam sobie świąt poza domem, poza rodziną, gośćmi, przyjaciółmi. To takie constans mojego życia. Bardzo było mi bliskie co Pani opowiedziała w tym wywiadzie, poczułam się jakbym była w Pani domu, w świecie, które bardzo mi odpowiada i pasuje, pasuje do mojego wzorca życiowego. Jeszcze jedna kwestia odnośnie teatru poruszona w wywiadzie: „ Do teatru chodzi w Warszawie określona liczba osób, wciąż ci sami w zasadzie. Trzeba ich „zaspokoić”, żeby ich nie stracić”. To bardzo prawdziwe stwierdzenie. Wg mojej oceny, to Pani teatry są najciekawszymi i najbardziej obleganymi teatrami nie tylko w Warszawie ale odważyłabym się powiedzieć, że także i w Polsce. To do Pani teatrów przyjeżdżają z różnych stron Polski widzowie, by obejrzeć daną sztukę, bilety często wszystkie wyprzedane, z wejściówkami czasami różnie bywa, może także ich zabraknąć, a to świadczy o tym, że jest Pani najlepsza. Ja osobiście chodzę tylko do Pani teatrów i to nie ze względu na to, że Panią bardzo lubię personalnie, ale po prostu temat wystawianych sztuk, a już szczególnie w Pani reżyserii bardzo mi odpowiada. Temat i klimat wystawianych sztuk bardzo odpowiadają mojej osobowości, moim zainteresowaniom, temperamentowi, mojemu poczuciu humoru. Lubię także klimat Pani teatrów, coś jest w nich takiego magicznego, tajemniczego, pachnącego, że mogłabym się zaszyć gdzieś cichutko w kąciku i tak przesiedzieć całą noc, marząc i rozkoszując się tym klimatem teatralnym. Cudowne.
Jeszcze ostatnia rzecz, o której chciałbym wspomnieć. Napisała Pani o planach premierowych na 2014 rok. Ciekawe tytuły, bardzo ciekawe, nazwiska także: G. Zapolska, Gray, W. Allen, M. Forman, więc sądzę, że będą udane wszystkie premiery. Super, już się cieszę. Póki co zobaczymy się dopiero na Panu Jowialskim w lutym, i może na Morderstwie starszej Pani .
Pozdrawiam bardzo serdecznie i noworocznie, jeszcze raz wszystkiego dobrego, Ewa.