Pani Krystyno,
nie znam Pana Andrzeja Wajdy osobiście, ale myślę sobie, że to musi być wyjątkowo uroczy człowiek. Miałam kiedyś przyjemność spotkać go w kolejce do kasy kinowej. Powiedziałam mu wtedy, że dla Niego (oczywiście wraz z żoną) bilety do wszystkich kin w Polsce powinny być darmowe. W zamian otrzymałam miłe słowo i uśmiech.
Ale przyszła mi do głowy inna rzecz. Czy padła Pani może kiedyś ofiarą psikusa Marka Kondrata, który GENIALNIE potrafi udawać Pana Wajdę? Przez telefon chyba nie da się ich odróżnić! Pan Kondrat opowiadał kiedyś (chyba na swoim benefisie w Trójce) jak podczas zdjęć do "Pana Tadeusza" zadzwonił o 6 rano (!!!) do Bogusława Lindy, oczywiście jako Wajda. Rozmowa wyglądała (mniej więcej) tak:
Po piątym czy szóstym sygnale Linda odbiera wściekłym: Halo!!
A p. Kondrat: Dzień dobry Bogusiu, Andrzej mówi. Przepraszam, nie uwzględniliśmy cię w dzisiejszym planie. Ale nie szkodzi, zjedz sobie śniadanko, a my przyślemy po ciebie samochodzik.
B. Linda: Nie, nie trzeba, sam dojadę.
M. Kondrat: A wiesz Bogusiu, mam problem z Mareczkiem. Nie wiem czy go dobrze obsadziłem w tym Hrabim...
B. Linda: Nie, dlaczego, dobrze sobie radzi.
M. Kondrat: To dobrze. No to pośpij sobie jeszcze troszkę.
I w tym momencie już się "ugotował".
Pozdrawiam serdecznie, Dorota