W trakcie przygotowań do powitania wyczekiwanej przez wszystkich wiosny, która wierzę, iż przyjdzie i tak powróciłem ostatnio do teatru telewizji i do „Zazdrości” według Esther Vilar, dopiero teraz odkryłem jak genialną rolę obok pani stworzyła pani Dorota Segda, zazwyczaj przeze mnie kojarzona z rolami, mocno dramatycznymi, portretami kobiet na skraju załamania nerwowego. Zresztą tam wszyscy byli fantastyczni, zdecydowanie zasłużona nagroda w Kazimierzu. Ciągle się zastanawiam, czym nas pani jeszcze zaskoczy, oczaruje? Mała Steinberg, Medea, Martha, Maggie, Dorian, Florence, Masza, Aniela, Wassa, Danuta, Shirley, Winnie, Callas, Arkadina, Agnieszka, Marta, Siostra Justyna, Lubow, Tonka, Rita, Lady Makbet, Jadwiga Stańczakowa, Antonina, Balladyna, Petra, Modjrzejewska... brak mi już tchu.
Chętnie bym przejrzał się jeszcze raz w jakimś tekście Ludmiły Ulickiej przez panią zinterpretowanym.. Odkąd nagraliśmy sobie z rodzicami dwa lata temu spektakl „Rosyjskie konfitury”, oglądamy go w domu przynajmniej kilka razy do roku. To cudowny obraz, cudownie napisane, zagrane postacie, wielcy aktorzy, dla mnie to po prostu ukochany Czechow jak żywy i ta zdechła mysz w konfiturach!!! Mój tato stwierdził nawet ostatnio, że pomimo, iż ma świadomość pani wielkich dokonań w teatrze czy we filmie, to dla niego „Rosyjskie konfitury” są pani najważniejszą wizytówką i potwierdzeniem geniuszu. Tak sobie myślę, że może to dlatego, że jako człowiek starszej daty dawniej miał częściej okazję do zachwytu i obcowania z ważnymi dziełami, a dziś teatr telewizji niestety zostaje pominięty, przez panów „decydujących” o jego istnieniu.
Właśnie rozpoczynam kolejną już przygodę z książką Ludmiły tym razem „Daniel Stein. Tłumacz”. Tak mi się marzy jakiś jej tekst na deskach w Poloni! Już nie mówiąc o tym, iż marzy mi się monodram o życiu genialnej Bette Davis w pani wykonaniu, albo ponownie panią ujrzeć w sztuce Williams’a, na przykład w „Rzymskiej Wiośnie Pani Stone”, a może choćby w „Łucji i jej dzieciach”, „Wielebnych” Mrożka, „Sunset Buldv.” czy „Jesiennej Sonacie” Bergmana. Oh nowych ról mam dla pani bez liku, i choć dziś usłyszałem w radio świąteczny szlagier „Last Christmas” to wierzę, iż wiosna przyjdzie i tak, a wraz z nią pani nowa rola...
PS. Uwielbiam oglądać teatr, który pani tworzy, pani i pani przyjaciele. Chcę jeszcze więcej i jeszcze więcej to mi naprawdę pomaga.
Pozdrawiam i podziwiam
Ukłony Jacek