Szanowna Pani Krystyno,
Tak sobie czytam, czytam Pani refleksje na temat życia ogólnie i Pani życia artystycznego...I tak sobie myślę, że bardzo mi odpowiada jego nienormalność.... Mam na myśli życie twórcze, oczywiście. Jest ono dla mnie jak opatrunek na zadrapania, rany i blizny tego życia prawdziwego (też nie do końca logicznie ułożonego, pełnego absurdów). Kiedy jest potrzeba, robię sobie opatrunek z Pani dorobku: naklejam plasterek na ranę w jednym miejscu, na bliznę w drugim miejscu, na liczne zadrapania też sobie robię opatrunek, i od razu przychodzi ulga...
Pani Krystyno, życzę Pani i sobie, aby tej twórczej, artystycznej nienormalności, której możemy dzięki Pani doświadczać, i która jest tak kojąca, było jak najwięcej. By zawsze, w razie potrzeby, można było sięgnąć do apteczki po świeży zapas z plasterkami.
Serdecznie Panią pozdrawiam i zdrowia życzę.
Ada Pasiniewicz