Szanowna Pani Krystyno,
Znalazłam jak najbardziej realne odniesienie do snu o którym Pani wspomniałam i ma dużo szlachetniejsze znaczenie niż powiązanie go ze spotkaniem pana "pod wpływem." Uświadomiłam to sobie, dopiero po napisaniu poprzedniego posta do Pani. Skupiając się na "promilowej opowieści", zapomniałam o jednej niezwykle istotnej rzeczy. Właśnie dzisiaj w drodze powrotnej z pracy, jadąc autobusem, pomyślałam sobie, że zadzwonię do księgarni i zapytam o "Marzenia i tajemnice" I.... Udało się. Dowiedziałam się, że są. Wysiadłam więc na przystanku blisko księgarni i kupiłam. Udało mi się wreszcie po dwóch wcześniejszych, nieudanych podejściach, kiedy to usłyszałam, że WŁAŚNIE wykupiono dwa ostatnie egzemplarze. Wprawdzie mam tą książkę w postaci audiobook'u, ale to nie to samo, co trzymać w ręku prawdziwą książkę, czuć zapach kartek, druku, szelest przewracanych kartek. Tradycyjna, poczciwa książka ma po prostu DUSZĘ i bardziej odbieram ją emocjonalnie czytając, niż słuchając.
Muszę przyznać, że z natury jestem dość sceptyczna, jeśli chodzi o sny, dlatego ten dzisiejszy tak bardzo mnie zastanowił. Tylko nadal próbuję odgadnąć, jakie znaczenie ma, i czy w ogóle ma, ten ołówek/długopis z wyrytym adresem... Zobaczymy. Może Opatrzność uchyli rąbka tajemnicy i pozwoli rozwiązać tą metafizyczną łamigłówkę...A jeśli nie, będzie to intrygująca zagadka...
Wszystkiego dobrego, Pani Krystyno
Ada Pasiniewicz