...przypomniala mi Pani Krystyno moje mysli po wprowadzeniu stanu wojennego. Widzac jak nagle zgaszono entuzjazm Polakow, ktory wybuchl za czasow pierwszej SOLIDARNOSCI, jak zdmuchnieto powiew wolnosci w gazetach, pismach a nawet tv, jak miesiacami nie chodzilam do pracy, jedynie raz w tygodniu trzeba bylo sie meldowac ze sie jest na miejscu. Strach i niepewnosc. I zal, ze zdlawiono tak piekny okres w zyciu narodu, ze cos moglo sie zmienic, juz wtedy... Spotykalismy sie w sasiedniej kawiarni, gdzie poczta pantoflowa dowiadywalam sie, ze ten juz wrocil do pracy, tamten, a my czekamy... Czy w ogole nas wezwa? Myslalam wtedy: dobrze, ze Walesa ma tylu synow, pewnie dopiero oni znowu zawalcza o wolnosc dla Polski! Nasze pokolenie wydawalo mi sie juz pokoleniem straconym, bo w internowaniu, rozpedzonym, na emigracji...
Teraz po lekturze ksiazki pani Danuty zobaczylam, ze ich dzieci izolowane byly od polityki w domu. I dobrze, takie jest prawo dzieci: miec szczesliwe dziecinstwo. Pani Walesowa po matczynemu chronila je, sama zreszta tez nie byla wprowadzona w sprawy jakie dzialy sie wokol jej meza, przywodcy SOLIDARNOSCI.
Jakze sie mylilam, jak my wszyscy sie mylilismy myslac, ze wolnosc oddalila sie na czas nieokreslony! Bo jednak Lech Walesa swym politycznym instynktem i dzialaniem doprowadzil Polske do wolnosci znacznie wczeniej niz przypuszczalismy. Oczywiscie nie sam, ale to na nim spoczywala najwieksza odpowiedzialnosc, on wybieral kierunek, on w koncu decydowal. I trzeba o tym pamietac i doceniac jego wysilki, a najwazniejsze: ich efekt. A co pozniej Polacy robia z ta zdobyta przebiegle przez Lecha wolnoscia to inna sprawa...
Chcialabym, aby w calym medialnym szumie wokol spektaklu "Danuta W." i niewatpliwie zasluzonej chwaly zony przywodcy Solidarnosci, dopiero teraz podkreslanej, po tak wielu latach - jednak nie zapomniec o Lechu. By nie czul sie zepchniety na margines przy tej okazji. Bo zawdzieczamy mu tak wiele!
Pozdrawiam serdecznie i zycze udanej premiery, Brzoza.
P.S.
Podoba mi sie to Pani stwierdzenie:
"Nie ma to jak brzezina poza tym. To chyba najbardziej teatralne drzewo, no i wiśnia, choć jeszcze jemioła ( już nie drzewo) mogłaby z brzozą konkurować w tej dziedzinie". Tez tak uwazam, dlatego wybralam sobie za nicka wlasnie brzoze