Szanowna Pani Krystyno,
Chciałam się podzielić z Panią dzisiejszym zdarzeniem, do którego opowiedzenia upoważnił mnie mój chrześniak - Łukasz, pytając mnie, czy Pani o tym napiszę.
Zwykle w piątki Łukasz, świeżo upieczony licealista, przychodzi do mnie po szkole, rozmawiamy o szkole, komputerach, grach komputerowych, czyli ogólnie o tym, co słychać w Jego młodym świecie. Jak zwykle u mnie, w tle towarzyszyły nam piosenki w Pani wykonaniu. Przez chwilę zakończyliśmy rozmowę, zapadła krótka chwila ciszy. W tym czasie rozpoczął się utwór "I love you Cię". Kiedy pojawiła się fraza "Matko! Jak ja lubię tę piosenkę", Łukasz , pełen zdumienia, zaskoczony, spojrzał na mnie nagle z uwagą i z pełną powagą powiedział: "O kurcze! Ja cały czas myślałem, że Pani Janda śpiewa "Matko! Jak ja lubię tego Zenka" i cały czas zastanawiałem się, o co chodzi. Dopiero dzisiaj usłyszałem "Matko! Jak ja lubię tę piosenkę". Oboje wybuchnęliśmy śmiechem - ja rozbawiona Jego komentarzem, on - rozbawiony swoimi spostrzeżeniami. Po czym zaintrygowana, przesłuchując raz jeszcze "zenkowy" fragment, przyznałam Łukaszowi rację. Faktycznie, mniej wtajemniczone ucho może odnieść wrażenie, że śpiewa Pani "Matko! Jak ja lubię tego Zenka" W taki oto sposób Łukasz oswaja się z Pani twórczością... . Najważniejsze, że mimo wszystko, sam dochodzi do sedna....
Serdecznie Panią pozdrawiam.
Ada Pasiniewicz