Droga Pani Krystyno!
Cudny był wakacyjny dziennik, piękne zdjęcia, ale nade wszystko miło było zobaczyć Panią wczoraj na scenie. Wyjdę teraz może na egoistkę, ale dobrze, że już Pani jest, stęsknilam się .
Wczorajszy Weekend z R. przezabawny. Jako że widziałam go dotąd tylko raz, a było to już jakiś czas temu, odświeżyłam sobie nieco przebieg tej "sytuacji", jak ją nazywa Clarice. Tak przy okazji świetnie się przy tym bawiąc . Wielkie brawa dla Pana Rafała Mohra, którego nie widziałam wcześniej w tej sztuce i w roli Rodneya. Fantastyczny z niego dekorator .
Teatr ma różne oblicza, różne są jego zadania, że tak to nazwę, czasami właśnie poprzez śmiech pozwala zapomnieć o naszym, nie wolnym od problemów życiu- tak jak Pani to świetnie ujęła w ostatnim wpisie w dzienniku. Można po prostu usiąść i się dobrze bawić. To było mi potrzebne. Taka odrobina radości i slońca w ten pochmurny dzień w zakorkowanej stolicy. Dziękuję. I mogę powiedzieć, że to taka podwójna radość, albo lepiej radość zwielokrotniona, bo Pani na scenie.
A ze mnie wyszła teraz zwielokrotniona wariatka . Jak to się eleganko nazywa entuzjastka Pani twórczości, talentu etc, etc. Przede mną jeszcze Biała bluzka w niedzielę, potem Shirley na wspaniałe zakończenie teatralnego lata. Aż sama sobie zazdroszczę . No a potem oczywiście zaczynam nowy sezon z Polonią i Ochem. Czekam z wielkim zaciekawieniem.
Pozdrawiam niezmiennie serdecznie i do zobaczenia
Ewa Sobkowicz