Wróciłam tu po kilku latach do Pani, znów zaczęłam czytać dziennik, znów pisać. To "dzięki" odnalezieniu zaniedbanego groby Elżbiety Czyżewskiej... I trochę też przez okres w życiu... który jest wypełniony frustracją i ogromnym lękiem przed przyszłością i życiem.
Nie byłam od 2-3 lat w Pani Teatrze, w międzyczasie otworzyła Pani Och, choć przed tymi 2-3 latami widziałam wszystko w Polonii i Shirley kilkakrotnie, tak że znałam prawie na pamięć. Czas wybrać się na Shirley, a potem na Białą B. Choć Białą B. za bardzo kocham książkowo - osieckowo, i dlatego bardzo boję się i sceptycznie podchodzę do tej Pani adaptacji, dlatego dotąd jej nie widziałam.
Czas iść na Shirley, czas wrócić na pustynię i czekać manny, wypatrywać źródła tryskającego ze skały. Drogi przebytej się już nie zmieni, ale ze źródła trzeba czerpać na dalszą drogę, skoro teraz wszystko źle i nie tak jak miało być.
no to po co nam było w to gnać,
tamto rwać,
iść pod prąd, pod wiatr,
gniazdo wić
niby ptak,
no - jeżeli ma być
nie tak?
Słowa jak sztuczny miód,
ersatz, cholera, nie życie,
miał być raj, miał być cud
i ćwiartka na popicie,
a to wszystko nie tak, nie tak,
nie to,
a jeżeli, a jeśli - nie to,
no to o co, u diabła, nam szło?
Pozdrawiam P. Krystyno