Szanowna Pani Krystyno,
Nie pisałam do Pani od co najmniej 1,5 roku, w Pani dzienniku również nie bywałam często, ale jedno przez ten czas pozostało niezmienne- mój szacunek dla Pani i pracy, której efektem jest tyle projektów artystycznych.
Do napisania zainspirowały mnie właściwie dwa czynniki. Pierwszy to Pani częsty widok w różnych programach w telewizji, gdzie mowa była o przedsięwzięciach obu Teatrów. Drugi, mniej trywialny, to wczorajsza rozmowa z osobą mi bliską na temat teatru. Obie odczuwamy ten sam 'głód' sztuki żywej( myślę, że mogę tak nazwać teatr, który jest zwierciadłem ludzkiego życia, problemów, emocji). W pewnym momencie padło z moich ust Pani nazwisko, w odpowiedzi usłyszałam tylko, albo aż: "Taak, Krystyna Janda. Niesamowita...Dorastałyśmy w tym samym czasie. Ma bardzo zdolną córkę Marysię Seweryn". Bezcenne było dla mnie usłyszeć ciepły ton głosu, który wyrażał tę wspólnotę pokoleniową. Tak jakby Pani i córka były kimś bliskim, dobrze znanym.
I mnie również jest Pani bliska. Dziękuję za Pani szacunek dla widza, za zmniejszanie dystansu, za to, że tak po prostu mogę do Pani napisać i przeczytać odpowiedź, a chwilę później obejrzeć film, w którym Pani zagrała, odwiedzić dwa Teatry.
Ponadto pragnę podzielić się jeszcze jednym subiektywnym wrażeniem. Kiedy patrzę na Panią ostatnio, czytam poprzednie wpisy, długie, głębokie, ciekawe, z potrzebą analizy, to odczuwam jakby był to najlepszy czas Pani życia od dawna. Wiem, że pisze Pani o problemach, które zostawia tylko dla siebie, ale mimo to widzę, że jest w Pani ta siła do życia, pracy i walki. Życzę więc wszystkiego co Pani teraz najbardziej potrzebne.
Z wyrazami szacunku
Klaudia