Witam, Pani Krystyno
Miło mi było dzisiaj, kiedy zobaczyłam w kalendarzu wpis, że na TVP2 będzie film "Męskie-żeńskie". Optymistyczne jest to, ze TVP2 zdecydowało się przypomnieć go po dłuższej (przynajmniej mam takie wrażenie przerwie). Szkoda tylko, że film jest nadawany o takiej porze, która niestety daje minimalną szansę, by go oglądnąć... Ja niestety takiej szansy nie mam, bo akurat o tej porze kończę pracę i jestem w drodze powrotnej.... Ale skoro dziś mamy piątek, początek weekendu, to zakończę ten wątek nieco bardziej optymistycznie stwierdzeniem, że ważne, że film "leci"... Bo jest po prostu świetny.
Pani Krystyno, jeśli można, chciałam odnieść się jeszcze do Pani dzisiejszego wpisu w Dzienniku (a właściwie wczorajszego)... Temat jest potwornie złożony i należy do niego podchodzić na wielu płaszczyznach. Bo nawet jeśli człowiek faktycznie nie jest zdolny do uczuć wyższych, automatycznie nasuwa się pytanie - dlaczego? Może ten deficyt jest u niego uwarunkowany genetyczne... A może uwarunkowania, w jakim przyszło mu żyć, czy traumatyczne doświadczenia (np. odrzucenie) spowodowały blokadę uczuć, i otacza się murem, chłodem, obojętnością żeby więcej nie bolało, żeby nie dać się więcej zranić.... A może mamusia, albo tatuś nakazali takiemu komuś się nie angażować uczuciowo, bo przecież stać go, ją na kogoś lepszego. I wówczas jest "argument": Nie stać Cię na to, by sobie znaleźć lepszą, lepszego, zdrowego, zdrową, itd....?! I jeśli taki ktoś jest pod wpływem takiego "wspaniałego" tatusia, czy mamusi i ich opinii i nie potrafi samodzielne kierować swoimi uczuciami, swoim życiem tylko zdaje się na opinię rodziny.... To co taki "bidulek" ma zrobić (Pomimo tego, że jest już dojrzałym człowiekiem - przynajmniej z metryki tak wynika...) Scenariuszy jest mnóstwo...I tyle przypadków, ile istnień ludzkich na tym ziemskim padole. A czy można się nauczyć miłości? Jeśli ma się szansę mieć przy sobie kogoś, kto naprawdę kocha, lub przynajmniej stać go na wysiłek, by spróbować pokochać, to szansa jest....
To jest temat rzeka....
Pozdrawiam serdecznie, Pani Krystyno. Życzę dużo zdrowia i uśmiechu.
Ada P.