Mogą Druhny się ze mnie śmiać, ale dla mnie najbardziej wzruszającym momentem Oskarów, chociaż medialnie zmarginalizowanym, jest obecność na gali Dolores Hart, czyli Matki Dolores. W tym roku przysłoniło mi to całą resztę, którą "dobrze znam i już kiedyś widziałam". Kiedy wstałam rano w poniedziałek i włączyłam telewizor na wiadomości, szukałam przede wszystkim informacji o Oskarze dla filmu "God is the bigger Elvis". Informacje o tym, jaki film został filmem roku, jaka aktorka najlepszą, jaki aktor najlepszym przesuwały się na pasku nie wywołując u mnie żadnego zaskoczenia czy egzaltacji. Odpaliłam komputer i dopiero wtedy się dowiedziałam, że "God.." przegrał jednak z "Saving Face". Szkoda. Śmiem twierdzić, że na kolejną TAKĄ historię Hollywood będzie musiał trochę poczekać, o ile w ogóle się doczeka. Wraz z powrotem Dolores Hart na czerwony dywan po blisko pięćdziesięciu latach i to prosto z zamkniętego klasztoru, historia zatoczyła koło. Scenariusz na pełnometrażowy, fabularny, biograficzny film o niej sam się napisał i bardzo chętnie bym go kiedyś obejrzała.
Poniżej zamieszczam kilka zdjęć, które udało mi się znaleźć przeczesując internet:
Źródło: internet
Ponadto link do klipu z Czerwonego Dywanu, w którym przez pierwszą minutę widać (nieco w tyle) Matkę Dolores wraz z reżyserką i producentką filmu:
Oskary 2012 Czerwony DywanI jeszcze krótki klip z materiałem o niej i jej udziale w gali Oskarowej, wyemitowanym w poniedziałek w jednej z amerykańskich stacji (po reklamie):
Nun returns to Hollywood for date with OscarNa stronie klasztoru jest też specjalna część poświęcona nominacji filmu do Oskara oraz udziale Matki Dolores w gali (trzeba kliknąć na dole, z lewej strony i skrolować w dół):
http://www.abbeyofreginalaudis.com/sitelive/index.htm