Ostatnio "wpadłam" w jakiś dziwny stan, nie wiem jak to się dzieje, ale mam wrażenie, że jestem zawiedziona wszystkimi ludźmi dookoła mnie. Nie wynika to z tego, że mam jakąś strasznie wysoką samoocenę, czy coś w tym guście, ale po prostu oczekuję od drugiej osoby pewniej prostoty w relacji. Nie chcę, żeby tak było, ale co raz częściej jestem rozczarowana ludźmi, i boję się, że stracę wiarę w człowieka, a w coś przecież wierzyc trzeba... Co robić...?
Z wyrazami szacunku i pozdrowieniami
A.