"Weekend z R." w reż. Krystyny Jandy w Och-Teatrze w Warszawie.
Pisze Agnieszka Michalak w Polsce Dzienniku Prawnym - dodatku Kultura.
Krystyna Janda jest w tym przedstawieniu królową sceny nie tylko jako aktorka. "Weekend z R." w Och-Teatrze to również dowód, że po mistrzowsku reżyseruje - przy tym przerysowuje, tworzy karykatury.
Krystyna Janda dobrze wie, jak reżyserować farsy. Przede wszystkim kpina, ale nie wyłącznie gorzka,
a budząca dużo śmiechu.
- Zrobiliśmy ten spektakl dla wszystkich, których dopadała zimowa chandra - mówiła Janda po premierze "Weekendu z R". Oglądając to przedstawienie, nie sposób myśleć o niczym innym, jak tylko o zabawnej bandzie nieszczęśników na scenie. Kłamią, kuglują, knują, szydzą z siebie nawzajem. Z takim urokiem,
że właśnie dlatego można ich lubić, nie za to, że są sympatyczni, wzruszający albo pozytywni.
Fabuła z minuty na minutę staje się coraz bardziej zagęszczona i zaplątana. Jednak da się za tym szaleństwem nadążyć, bawiąc się przy tym świetnie.
To historia o związkach damsko-męskich, intrygach, skokach w bok. Rzecz dzieje się w kiczowato urządzonym mieszkaniu - kanapy i tapety w kwiaty. To mieszczański salon Clarice [Krystyna Janda) i jej męża Rogera (Cezary Żak/Lech Łotocki). Roger ma wyjechać na weekend w interesach, a pani domu tymczasem ma chytry plan, by sprowadzić do posiadłości dwóch panów R. Pierwszym jest dekorator wnętrz Rodney (Jacek Poniedziałek na zmianę gra ł Rafałem Mohrem). Drugim - Roberto (Piotr Borowski), kochanek, który na jej salony jedzie prosto z Rzymu. Sprawy się komplikują, bo mąż musi zostać jednak
w domu, w którym pojawia się przyjaciółka Clarice, Daisie.
"Weekend z R," na zamówienie Krystyny Jandy napisał brytyjski dramaturg Robin Hawdon, autor znanych polskiej publiczności sztuk "Wieczór kawalerski" czy "Prezent urodzinowy". I chociaż jego najnowszy tekst może się wydawać szablonowy albo zbanali-zowany, aktorzy w Och-Teatrze wynoszą go do rangi najlepszego w guście i rzemieślniczym wykonaniu farsowego przedstawienia. Tworząc karykatury swoich postaci, znakomicie się bawią. Sztuka Hawdona zawrotnym tempem wymusza zespolowość gry, która działa tu bez zarzutów.
Krystyna Janda jest królową sceny. Jej gra nakręca zależności między wszystkimi postaciami. Ubrana w kwiecistą suknię biega i mówi z prędkością karabinu. Jej Clarice jest roztrzepana, ale do końca wierzy,
że nad wszystkim panuje, wyznaczając dla pojawiających się bohaterów kolejne role. Wreszcie spanikowana krzyczy: "Czy każdy wie, kim jest?" i "Czy każdy wie, gdzie śpi?".
Znakomity jest Jacek Poniedziałek jako dekorator wnętrz, gej. To chodzący stereotyp homoseksualisty - przesadnie gestykuluje, stawiając przy tym malutkie kroczki, mówi cienkim głosem, wzdycha, figlarnie przewracając oczami. Poniedziałek rozśmiesza w tej roli, przerysowując. Kiedy trzeba przerysowana jest też Daisie Aleksandry Justy - trochę infantylna, trochę głupiutka, Cezary Żak w roli męża jest zabawny w swojej bezradności, Piotr Borowski - zabawny w swej beztrosce, a Piotr Machalica - śmieszny i realistycznie prawdziwy w szczegółach swojej postaci.
Nikt w Och-Teatrze nie udaje, że "Weekend z R." ma być czymś więcej niż tylko pyszną zabawą. Hawdon,
a za nim Krystyna Janda bawią się konwencjami, sprawdzonymi schematami komediowymi, żonglują tożsamością pretensjonalnych mieszczan, piętnując przy okazji ich obłudę i zakłamanie. Bo przecież zdradzają tu wszyscy.
A co najważniejsze, nie mają z tym problemu. Zgodziliby się chętnie, żeby nic w ich życiu się nie zmieniło. Bo po co? Być może wygodniej i ciekawiej jest żyć w kłamstwie? Tak jakby przyświecała im myśl, że nie wszystko przecież jest zdradą, czasem to tylko kwestia awarii hamulców moralnych. Jednak w spektaklu Jandy również o żadnych hamulcach nie ma mowy.
"Czy każdy wie kogo gra?"
Agnieszka Michalak
Dziennik Gazeta Prawna nr 240 - dodatek Kultura
10-12-2010