Pani Krystyno,
od roku zdobywam się na odwagę, żeby napisać do Pani i wreszcie konieczność powoduje, że się "przełamuję". W wakacje ubiegłego roku wybrałem się na "Shirley" - żeby odreagować różne kłopoty dnia codziennego. Wakacje dla nauczyciela nie zawsze muszą być odpoczynkiem i dla mnie nie były. I w czasie spektaklu - olśnienie! Przecież ja też mam dopiero 43 i do emerytury daleko. Jest jeszcze czas, żeby coś zacząć! No i wymyśliliśmy z kuzynem, że będziemy rozkochiwać młodych ludzi w Warszawie. W ciągu roku zrobiliśmy licencje pilota wycieczek, przewodnika po Warszawie i założyłem prywatną firmę turystyczną. Od razu zaczęło mi się lepiej pracować w szkole. Czuję ogromną niezależność i to, że nie muszę. Chcę. To duża różnica. Uczę m.in. muzyki (gdyby kiedyś potrzebowała Pani kogoś takiego, jestem do Pani dyspozycji), trochę sobie komponuję, uczę śpiewu i prowadzę amatorski teatr. To jest mój "bzik". No i właśnie przeprowadzam w szkole (podstawowej!) konkurs piosenki - w repertuarze m.in. Piaf, Streisand, Rodowicz, Geppert. Może Pani pomyśli, że to jakiś stuknięty gość każe dzieciom śpiewać tak poważne utwory, ale ja wychodzę z założenia, że skoro te dzieciaki fascynują się jakąś Hanną Montaną i jeszcze czymś gorszym, to niech też wiedzą, że jest piękna Muzyka i piękne Słowo. Zresztą, z tymi dziećmi przygotowałem dwa lata temu "Odprawę posłów greckich" i nawet dostaliśmy wyróżnienie na konkursie. Nie było za trudne. Straszne te moje dygresje... - chciałbym, żeby jedna ze starszych uczennic zaśpiewała "Na zakręcie". To jedna z tych piosenek, które słucham przynajmniej raz w tygodniu. Nawet to grube tomisko "Wielkiego Śpiewnika Agnieszki Osieckiej" kupiłem, żeby mieć nuty. Ale nie mam "podkładu". Jest jakiś na youtube, ale podgrywana jest tam melodia (okropnie to brzmi). Czy istnieje możliwość zdobycia takiego akompaniamentu? Byłbym ogromnie wdzięczny. I jeszcze na koniec - o przedstawieniach w Polonii. Na "Boską" przychodzą często moi uczniowie z rodzicami, bo fenomen Pani Jenkins omawiamy na lekcjach (a Jej nagrania usłyszałem po raz pierwszy na studiach w latach 80-tych). Niech Pani to gra jak najdłużej. I chcę Pani podziękować za "Jowialskiego" - byłem niedawno na tym, w którym Pan Malajkat "ugotował" niektórych aktorów. Wspaniała zabawa i ogromna przyjemność. Jeszcze raz dziękuję Pani za "Shirley". I niech Pani pisze na blogu jak najczęściej - podnosi na duchu.
Wszystkiego najlepszego - zdrowia i siły ducha.
Artur Stachowski