Witam serdecznie.Myślę - piszę i aż dech mi zapiera..
Najbardziej "znam" Panią z felietonów. Biorąc gazetę do ręki zaczynam od Pani słów.I od razu lepiej.Tylko zawsze czytając listy innych osób myślę, co oni przeżyli? Że mąż zdradził? - męża można zmienić, a jakby nie było, samemu się go wybiera...I tak przy niemal każdym liście - że błahe, że słabe.
Ja mam 30 lat.Może od roku zaczynam rozmawiać z najbliższymi przyjaciółmi (dwoje) o moim życiu przed życiem.Czyli przed wyprowadzeniem się z domu.Z "domu" .
Czytam pani felietony bo muszę uczyć się życia od ludzi mądrych. Bo jak mam umieć po "lekcji" udzielonej mi przez rodziców trwającej 23 lata? Uczyli srodze, mówiąc,że nie wolno :hałasować, chleba pod pasztet smarować masłem bo to już dwa grzybki w barszcz, nie uśmiechać się, bo zęby jak u konia, włosów rozpuszczać, bo jak obszczana słoma, pomidora jeść, bo na jutro jest... Że lepiej jakby mnie nie było.Że życie do dupy odkąd jestem.Żebym w ogóle się nie odzywała, bo nie u siebie jestem.
Jak żyć, jak umieć żyć, kiedy tata lubił seks, a mama nie miała ochoty? ...a były córki
Kłamałam na okrągło.Do perfekcji. Studia skończyłam jeżdżąc codziennie przez 5 lat stopem na zajęcia do sąsiedniego miasta.O pieniądze prosiłam, jak żebrak.Potem przestałam.Dziś jestem nauczycielem. Mam pracę.
Kiedy miałam 19lat poznałam mężczyznę mojego życia.Okropnie brzydkiego.Słuchał Hendrixa i grał Morrisona. Pisaliśmy dwa listy tygodniowo, czasem posyłałam bez znaczka, bo nie miała na niego pieniędzy.Jeździłam do niego po kryjomu przez 5 lat, kłamiąc.Teraz on jest ojcem moich dzieci, aniołem, przystanią, miłością.Oddechem.WOLNOŚCIĄ
Ubrania sobie szyłam sama, nawet płaszcz, bo lubię być elegancka.Mama uważała,że bluzki z jej młodości mi wystarczą (jedna albo dwie).
Muszę dodać,że jestem urodzoną optymistką.Jestem uśmiechnięta, zadowolona, kochająca,...
tylko że jak ktoś ogląda się za mną na ulicy, to myślę, że jestem brudna
że jak dostaje brawa na wywiadówce za wykład,to,że to kpiny
że jak ktoś mówi "pięknie to uszyłaś" - to z litości
Najgorsze są spotkania rodzinne.Choćbym dostała oskara, to i tak nic, bo przecież jestem "Zdziśkowa", więc co ja tam mogę...
Gdyby się okazało,że zamieniono mnie w szpitalu- byłaby to najlepsza wiadomość w moim życiu.
Kiedy córka się przewróci w głowie migiem jak echem słowa matki rwią mi się do ust: "TY TRĄBO! UWAŻAJ JAK ŁAZISZ!", oddech....i mówię" córcia, nic się nie stało? chodź, mama przytuli". Zamykam oczy i powstrzymuję się od płaczu.
Uczę się żyć. Pani dobrze uczy.Dziękuję.