przez GrejSowa So, 19.06.2010 16:28
Czy Druhny też majom syndrom odstawienia od cyca w związku z ciszom wyborczom? U nasz w dziupli majom wszyscy bez wyjątku. Od 24.00 tak mamy. Dzisiaj rano uświadomiłam sowie, że cisza wyborcza to gorsze niż przerwa wakacyjna w TV i bicie się z myślami aż do września, czy doktor Burski odpowie za tę plastykę co jom w ramach operacji zafundował jakiejś celebrytce, czy Hanka i Marek się rozwiodom, to nawet gorsze od żałoby narodowej w TV. Człowiek już był rozgrzany jak nie przymierzając sędzia w I-szej instancji, a tu nagle BUM i kaniec filma. Nagle się okazuje, że nie ma co oglądać, a wszystko inne wydaje się nieciekawe, wręcz nudne. DNO. Żeby uniknąć efektu "nazajutrz" i szoku spowodowanego obudzeniem się w innej rzeczywistości, oraz żeby wchłonąć wszystko, co się tylko da, jakby na zapas, czekałam na wybicie dwunastej w nocy i obserwowałam, co się bedzie działo. Trochę mi się przypomniał 31 grudnia 1999. Ale teraz też końca świata nie było, tylko nagle z wszystkich programów informacyjnych i publicystycznych, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zniknął temat, który zdominował media i nas przez ostatnie tygodnie. I tak się smutno jakoś zrobiło i pusto, dziwnie, nieswojo. Onet miał niewielką obsuwę i jaka to była radość, te kilka minut! Nadzieja się nawet pojawiła, że ostał się chociaż ten onecik, morda moja. Ale niestety i on za chwilę zrobił się szary i nieciekawy. Ale akurat czas był na spanie. To ułatwiło sprawę. Natomiast dzisiaj od rana jazda na polytycznym głodzie, trzęsące się pióra i białe myszki. Sowa Starsza poszła z tych nerw na zakupy, żeby chociaż trochę pogadać z ludźmi, bo człowiek nagle odstawiony od medialnej agitki dorbaldie głupieje. Wróciła w fantastycznym nastroju. Ja poszłam do naszego kiosku po gazety, żeby pogadać z naszom kioskarkom, bo wiedziałam, że w gazetach to i tak nie ma co czytać aż do poniedziałku. I też wróciłam z uśmiechem na ustach. Tylko Misiek spał w najlepsze, bo w tych warunkach musi bidulek zakuwać do sesji. Zastanawiam się, dla kogo ta cisza? Chyba tylko dla tej grupy niezdecydowanych (nie powiem jak licznej, bo nie można), żeby sowie spokojnie pomyśleli, co i jak. Ale przecież można sowie na ten jeden dzień wyłączyć wszystkie media, nie wychodzić z domu, nikogo nie wpuszczać i mieć dokładnie to samo. A na cholerę cisza wyborcza tym, co są zdecydowani? Dlaczego jest ten przymus wyciszania się? A ja nie chcę od niczego odpoczywać! Odpoczynek to nuda! Na szczęście i tu można sowie poradzić. Przezorny zawsze ubezpieczony, Druhny!. Nie żebym podpowiadała jak się przed tym głodem ratować, ale przecież można sowie kolekcjonować prasę, można sowie nagrywać, żeby potem jakoś tę ciszę przetrwać i nie zwariować przed oddaniem głosu od tego wyciszenia i spokoju. Ja nawet uważam, że takie nadmierne wyciszenie może być niebezpieczne, może zdezorientować. Człowiek potem ma te kartkie przed sowom, długopis i dorbaldie nie wie, gdzie ma krzyżyk postawić, bo się z rytma wybił. Dobre na sennego koszmara, co ne? Taki z budzeniem się w nocy, zlaniem potem, wiecie, o co chodzi. Dlatego dbam, żeby mi poziom polytycznej adrenalynki nie spadł, a przed pójściem na głosowanie przeczytam sowie jeszcze co nie co z archiwalnych gazetek, może nawet jakiś wiecyk obejrzę ponownie na video. Oczywiście wszystko w granicach rozsądku, bo wiadomo, że na takim głodzie łatwo przesadzić i źle się to może skończyć. Za bardzo będę rozgrzana i się jeszcze pomylę, co ne? Tfu, tfu. No. I niech już będzie niedziela, godz. 20.00, niech się wreszczie skończy ta upiorna cisza, bo za chwile znudzom mi się te stare gazety i videa. O Alberciu, jak ja bym już chciała znowu obejrzeć coś NA ŻYWO!!!