"Pieniądze są tu mniejszym problemem niż emocje, wiara i siły. Nie tylko moje. Prowadzenie artystycznego teatru bez dotacji jest niemożliwe....a na inny nie mam ani talentu, ani wyobraźni ani ochoty."
Sprzeczność logiczna, Pani Krystyno.
(1) Skoro nie o pieniądze chodzi, to skąd konstatacja, iż jakoby przez żałobę Pani teatr stanął na skraju bankructwa. O, pardon, nie Pani - Fundacji Krystyny Jandy Na Rzecz Kultury.
(2) Co Pani rozumie pod pojęciem "artystyczny"? Chodzi o repertuar, zespół: aktorzy, scenografowie, kostiumolodzy, choreografowie (?), etc.? Jakież to nakłady finansowe są potrzebne - Pani zdaniem - przeogromne na scenografię "Pana Jowialskiego" np., albo "Szczęśliwych dni"?
(3) "ani ochoty" - to jest, niczym u Kierkegaarda: albo-albo: albo - "depresja totalna, dlatego że nie ma słońca, a lato czasem bywa niegorące", albo - czas na emeryturę, gdyż, być może, jest już Pani zmęczona życiem, pracą, kreatywności i sił ubywa... Bardzo Panią onegdaj ceniłam (i mylił się Pan Andrzej Seweryn w programie pt. "Kuba Wojewódzki" - onegdaj nie znaczy "przedwczoraj", to tak btw.). Ukłony.