jak cena przyzwoita, to każdy kupię
- miejsca jeszcze trochę mam
a teraz - nie tylko Chopinem człowiek żyje, to też i Słowacki się kłania i z tej to okazji odrobina poezji (czy ktoś tu pamięta kołnierzyki Słowackiego? - w mojej szkole były obowiązkowe)
"Śpiewka Aliny"
Chodzę sobie, zbieram rutkę,
Śpiewam piosnki wesolutkie,
A czasami śpiewam - rzewne,
Co i rusz, to sobie śpiewnę!
La la la!
Sobie śpiewnę!
W rękach mi się pali praca,
doję krówkę, kurki macam,
Pielę, międlę, przędę, plotę
i się modlę - przed i potem.
la la la!
Przed i potem!
Gdy uplotę z rutki wianek,
wyjdę sobie z nim na ganek,
czy nie jedzie jaki rycerz,
nastawiony na dziewicę?
La la la!
Na dziewicę!
Oj, nie musi to być książę,
Niech on z trudem końce wiąże.
Byle cnotę mą docenił,
się zakochał i ożenił!
La la la!
I ożenił!
Ale nawet w ślubnym puchu,
nie zapomnę przy mym zuchu,
gdy od niego żądzą buchnie,
o siostrzyczce i matuchnie.
La la la!
I matuchnie!
Więc wynagródź ty mnie, Boziu,
za ten mój moralny poziom
i, nim szanse wiek przekreśli,
rycerzyka ty mi ześlij!
La la la!
Ty mi ześlij!
(Balladyna 68 w/g Słowackiego spłycił oraz uprzystępnił Jeremi Przybora)