Nareszcie ta Wiosna... Wlecze się w tym roku noga za nogą, jakby butów narciarskich zapomniała zdjąć, ale już jest i nic tego nie zmieni.
W Gorcach krokusy zalały polany, a kaczeńce doliny. Wszystko przebija się przez brudną, nadgniłą ściółkę żeby żyć, mimo wszystkich przeciwności losu...
Pani Krystyno, życzę z głębi mojego zdyszanego serca, żeby Pani Teatr dopasował się do pory roku i znów rozkwitł, żeby terminy się dogadały i żeby jednak Toskania nie musiała na Panią zbyt długo czekać...
Dzielę się resztkami już prawie zużytej energii. Na dowód obrazki spod samiuśkiego Turbacza
Serdecznie pozdrawiam - A.