... Pani Krysiu, naprawdę dawno. Zrobiła nam Pani niesamowitą niespodziankę! Takie zapiski są oznaką naiwności? A może otwartości i jednocześnie niełatwemu uleganiu opinii innych, czasem nieprzychylnych? Ja zawsze miałam taki Pani obraz, zresztą nadal mam. Bardzo brakuje takich Pani wpisów jak dzisiejszy, jest taki Pani, chęć wymiany myśli, dzielenie się doświadczeniem i trafnymi spostrzeżeniami, otwartość i ta ufność - nie odbieram tego jako naiwności bardziej jako szacunku do czytelnika. Więc chciałabym aby Pani wiedziała, że bardzo czekamy na takie Pani wpisy, które są naprawdę niezwykle ważne, oczywiście z nadzieją, że Pani wciąż się chce tak pisać. Nie pamiętam by poruszyła Pani kiedyś temat banalny. Zawsze czytam, z zainteresowaniem, uśmiechem, wzruszeniem, dziś czytałam ze wzruszeniem i spokojem. Bardzo dziękuję za piękne słowa. A co do łatwości czy trudności z jaką przychodzą słowa i ich wadze, o której Pani dziś wspomniała, to Pani kiedyś pisała, pamiętam. O słowach. Towarzyszy mi ten wpis jak wiele innych Pani wpisów. I staram się czerpać z nich jak najwięcej mądrości.
To naiwność ten wstęp?
Moja chwila słabości Pani zrozumie.
A historia z Michałem przypomniała mi moje niedawne małe spotkanie rodzinne kiedy to widziałam jak chłopiec w podobnym wieku do niego ciągle płakał i płakał. Ale naprawdę, o wszystko (swoją drogą dziwne, bo nie ma do tego powodów...) I w jednym z takich momentów przyszedł jego starszy brat, pobawił się z nim chwilę, zajął, pouspokajał, wreszcie poszedł. Mały znów w płacz. Na to przyszła jego babcia i pyta ,,Ale powiedz mi no dlaczego ty ciągle płaczesz, no dlaczego??" ,,Bo mnie Maciek uspokoił!".
Pani Krysiu, ja jeszcze pozwolę sobie dopisać w związku z tymi Pani dolegliwościami, przepraszam jeśli zbyt śmiało, ale to w trosce oczywiście, więc ja po konsultacjach z osobami o podobnych doświadczeniach dowiedziałam się, że oni w takich sytuacjach ratują się tzw. "Bombardini" - jest to podobno- brendy z ajerkoniakiem i bitą śmietaną.
Ja mam nadzieję że te zawroty nie doprowadzą do choroby wysokogórskiej, oby już było lepiej. W każdym razie bardzo proszę na siebie uważać.
Dziękuję za zapiski o Dzienniku Maraiego i w ogóle że się teraz Pani tutaj często zjawia, bardzo miło Życzę dalszego miłego wypoczywania, uśmiechów od dzieci i w ogóle pięknych dni, takich nawet troszkę egoistycznych w pozytywnym tego słowa znaczeniu
J.