Krysiu, z ogromnym wzruszeniem przeczytałam ostatni wpis. Boże. Jak jak to rozumiem. Ja też wracam do miejsc, w ktorych byłam z Mamą - Wandą. Tylko tam lubię być. Wspomnienia... Gdy jadę samochodem do Włoch (a robię to każdego roku latem) staję na "naszych" stacjach beznynowych. piję kawę w "naszych" kawiarniach i odwiedzam nasze miejsca. I w ogóle nie umiem przyjaźnić się z osobami, które tego nie rozumieją... Moja 5 letnia Julka często mówi; nie płacz mamusiu. A ja lubię płakać. Nieprawdą jest, że czas leczy rany... Kto to wymyślił! Nic nieczego nie leczy. Co więcej. Z czasem jest gorzej, bo... zapach, głos jakoś zamazują się, odchodzą... i trudniej je sobie przypomnieć...
Teraz jestem w Zakopanem. Chodzę po "naszych" śladach... Droga Pod Reglami, Dolina Białego... Małe Żywczańskie... Nasze miejsca... Pierwszy raz byłyśmy tu jak miałam 4 lata... Noszę narty Julki ... kilkadziesiąt lat temu tą samą drogą Wanda nosiła moje...
Teraz ja przepraszam za ten wpis...
Wszystkiego dobrego Krysiu
Krysia-operetka