przez sonja Pt, 27.11.2009 18:32
o ile dobrze tam znalazłam autora,bo troche pogubiłam sie w układzie tamtej strony, to goddam pisze, jak to mawia Andriej, fajowskie wiersze...podobaja mi sie.
Bezimienny
Jego wschody i jego upadki, i zachody słońca
i wszystkie przypadki choroby, lęki, odczuwanie
piękna, i jego moc i niemoc, i ziemia przeklęta,
i jego konto w banku, i grosz pod poduszką
ujęte w epitafium uczucie bliskich i podziw dalekich -
tutaj spoczywa, w wydmuszce, w puszce, w tej
i we wszystkich kolejnych chwilach.
Wzrusz się, zadumaj, zdejmij z uszu słuchawki,
wyrzuć peta z ręki, zapal tę świeczkę, klęknij,
albo nie klękaj, bo ziemia taka zimna, wilgotna,
idź już stąd, zostaw.
Nie odwiedzaj mnie, dziecię, na żadnym ze światów.
Dla mnie niech będzie jesień, nie światełko,
nie bukiet kwiatów sztucznych, z plastiku
ułożony wianek. Uczciwiej będzie truchleć
w miejscu nienazwanym, być nieznanym,
zapomnianym cieniem.
Zmęczenie
Zwłaszcza mięśnie twarzy mogą boleć
od bycia szczęśliwym, choć lustro
ma w poważaniu te wszystkie grymasy.
Co innego ludzie, którym trzeba role
odgrywać z natężeniem godnym lepszej sprawy.
Czasem krzyczeć do ostatnich rzędów,
w których zasiada nieciekawa sztuki
banda dzieciaków,
rzadziej szeptem, jeszcze rzadziej ciszą.
Przybierać pozy, ubierać kostiumy,
stroić się w kwiatki, koronki, uśmiechy,
tańczyć na brzytwie ku uciesze, drwinie,
być jak Papageno, jak Tristan, jak Yorick.
Nie móc odkleić siebie od tej maski,
nie zrobić kroku, nie usiąść, nie leżeć.
Nie móc oddychać, nie śnić – nic więcej
sobie nie pisać, żadnej nowej kwestii
w kiepskiej dramie.