Bagdad Cafe, prasa

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Bagdad Cafe, prasa

Postprzez Magnolia Wt, 29.09.2009 11:04

Nowe, udane życie
- Trafiłam na ten tekst i temat jakby wymyślony dla nas, dla teatru Polonia. Bo nasza publiczność lubi rzeczy muzyczne, bo rozmiar tego, znanego na całym świecie musicalu jest dla nas idealny. To superprodukcja w pojęciu naszego teatru, ale też projekt, który możemy udźwignąć - mówi reżyserka KRYSTYNA JANDA przed premierą "Bagdad Cafe" w Teatrze Polonia w Warszawie.

«Kobiety w sytuacji przymusowej. W Teatrze Polonia - pierwszy musical. Krystyna Janda reżyseruje "Bagdad Café" Percy Adlona z muzyką Boba Telsona. Rzecz dzieje się w zaniedbanym, z rzadka odwiedzanym motelu z barem i stacją benzynową. To właśnie tu spotkają się dwie kobiety. Brenda, porzucona przez męża właścicielka motelu, i Jasmin, turystka, która chce zapomnieć o swojej przeszłości i zacząć wszystko od nowa.

Rozmowa z Krystyną Jandą

Dorota Wyżyńska: "Bagdad Café" to pierwszy musical w Polonii! Dlaczego teraz musical?

- Dlaczego? Bo trafiłam na ten tekst i temat jakby wymyślony dla nas, dla teatru Polonia. Bo nasza publiczność lubi rzeczy muzyczne, bo rozmiar tego, znanego na całym świecie musicalu jest dla nas idealny. To superprodukcja w pojęciu naszego teatru, ale też projekt, który możemy udźwignąć.

To musical o kobietach. Kobietach - jak pani kiedyś mówiła - "przedsiębiorczych, skomplikowanych, ale silnych". Jak dziś po tych wszystkich próbach przedstawiłaby pani bohaterki "Bagdad Café"?

- Dwie bardzo samotne kobiety postawione w sytuacji trudnej i przymusowej, które pokonują przeszkody i na nowo życie czynią udanym. Mimo rozstania z mężami, mężczyznami, którym były w przeszłości podległe. Na szczęście nie jest to tak proste, jak opisałam, i emocje niesione wspaniałą muzyką są, jak na ten gatunek teatralny, piękne i psychologicznie skomplikowane. Niewątpliwym atutem przedstawienia będą tłumaczenia tekstów śpiewanych autorstwa Magdy Czapińskiej i Andrzeja Poniedzielskiego. Wyrafinowanie i komplikacja. Moim zdaniem bardzo się udały.

Trudno uniknąć skojarzeń z głośnym filmem Percy Adlona pod tym samym tytułem. Aktorzy go oglądali? Czy staraliście się na próbach zupełnie o nim zapomnieć?

- Nie ma obaw. Film był znakomity i w jakimś sensie jest do dziś filmem kultowym. W Polsce zresztą, jako feministyczny, nigdy nie miał dystrybucji i jest znany raczej wąskiej grupie widzów. A wersja teatralna, która powstała jako adaptacja, po filmie, daleko odbiega od scenariusza filmowego. Jest dużo bogatsza. Składa się, oprócz znanej bardzo dobrze pieśni "Calling You" ,śpiewanej chyba przez wszystkich wokalistów świata przy różnych okazjach i z różnych powodów, z wielu elementów. Teatralna wesja "Bagdad Café" to 20 dużych i bardzo mocnych "numerów" muzycznych.

W rolach głównych - nowe na scenie Polonii - Katarzyna Groniec i Ewa Konstancja Bułhak. Zaskoczyły panią?

- Zachwyciły. Próby są prawdziwą przyjemnością. Pokonujemy tysiące problemów z techniką i rozmiarem przedsięwzięcia, ale energia, zapał, talent, który bucha ze sceny, mnie zachwyca. Oprócz dwóch bohaterek śpiewanych przez Katarzynę Groniec i Ewę Konstancję Bułhak mam tu plejadę wspaniałych aktorów, kilka debiutów. To grupa młodych ludzi, którzy naprawdę mają coś do powiedzenia na scenie. Zebrali się zresztą z całej Polski. Jestem pewna, że ten tytuł przyniesie widzom radość, zabawę i wzruszenie.»

"Nowe, udane życie"
Dorota Wyżyńska
Gazeta Wyborcza - Stołeczna nr 225 - Co Jest Grane
Link do źródła
25-09-2009

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Relacja z Premiery ze strony http://www.akpa.pl/imprezy.php?id=8445&type=48413&width=987&pageID=1

RELACJA Z WYDARZENIA
Mistrzyni sięgnęła po klasykę kina "Bagdad Cafe" (reż. Percy Adlon). Ponad dwadzieścia lat od premiery filmu, z którego pochodzi niezapomniana melodia "Calling You", Krystyna Janda wystawiła na deskach Teatru Polonia musical o tym samym tytule. W rolach głównych Katarzyna Groniec (Brenda) oraz Ewa Konstancja Bułhak (Jasmin). Dla Katarzyny Groniec, która dwadzieścia lat temu podbiła serca widzów rolą Anki w musicalu "Metro" to powrót do tej formy teatralnej, dla Ewy Konstancji Bułhak, aktorki Teatru Narodowego spore wyzwanie. W jednym, jak i w drugim wypadku zwieńczone absolutnym sukcesem. Brawa publiczności po każdej solówce, jak i wspólnych scenach mówią same za siebie. Wokal jak dzwon, a choreografia - wręcz mistrzowska (Emil Wesołowski). Perfekcję czuć w każdym geście, kroku, pozie. Krystyna Janda nie boi się bawić formą, nie boi się też mierzyć z arcydziełem. Przewijająca się przez cały spektakl polska wersja piosenki "Wołam Cię" w wykonaniu Kasi i Ewy przyprawia o dreszcze. I trudno się dziwić, gdyż autorami polskich tekstów są Magdalena Czapińska i Andrzej Poniedzielski.
Janda idzie o wiele dalej niż Amerykanie pod koniec lat osiemdziesiątych, którzy postawili na wspólnej drodze w tytułowym "Bagdad Cafe", gdzieś na pustyni wyzwoloną murzynkę i kostyczną Niemkę. Poza niemałą wcale dawką goryczy, ale i śmiechu Janda pokazuje jak w dzisiejszych czasach mogłoby zakończyć się przypadkowe spotkanie dwóch kobiet, z różnych światów, o różnych światopoglądach, obyczajach, charakterach, a nawet pragnieniach... Trzeba powiedzieć wprost, Janda łamie tabu. Brenda i Jasmin pojawiają się w finale w sukniach ślubnych! Mężczyźni są tylko tłem historii o tym, co w życiu najważniejsze - przyjaźni, zaufaniu, potrzebie bliskości i zrozumienia. Potrzeba tylko odrobiny magii w życiu, która czyni cuda. Dosłownie, bo aktorki magicznych sztuczek nie markują. Fenomenalne triki w stylu Davida Copperfielda wywołują lawinę okrzyków i burzę braw - bohaterki czarują kwiaty, kolorowe apaszki, zmieniają stroje w mgnieniu oka, a w grande finale wyczarowują prawdziwego lwa. "Warto było czekać dwie i pół godziny na to niesamowite zaskoczenie. Życie jest magią i stwarza tak nieprawdopodobne sytuacje i rozwiązania, że naprawdę warto się temu poddać, żeby było piękniej. Publiczność premierowa nie jest łatwą publicznością, a tu od pierwszej chwili weszła w ten klimat, a energia, która biła ze sceny była przez nas przechwycona i odwzajemniona. Pięknie" - przyznała na gorąco po premierze Beata Ścibakówna.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak zrobić coś z niczego, czyli świetny musical u Jandy
"Bagdad Cafe" w reż. Krystyny Jandy w Teatrze Polonia w Warszawie.
Pisze Jacek Wakar w Dzienniku Gazecie Prawnej.

«Sceniczna adaptacja filmu "Bagdad Cafe", wzruszający hołd na cześć siły kobiet, to wielki sukces Teatru Polonia.

Nie dość, że "Bagdad Cafe" w warszawskiej Polonii to spektakl świetnie zaśpiewany i błyskotliwie zagrany, to jeszcze, może mimochodem, Krystynie Jandzie wyszła sformułowana żartobliwie deklaracja programowa teatru.

"Bagdad Cafe" będzie kolejnym gigantycznym przebojem frekwencyjnym Polonii. Wróżę mu setki przedstawień i dobrych kilka lat grania. Dowody? Bardzo proszę. Po sobotniej premierze na kolejny dzień zaplanowano już dwa spektakle. A o biletach na następne można tylko pomarzyć.

Śmiech i wzruszenie

Krystyna Janda znów udowodniła, że w kwestii wyborów repertuarowych i rozpoznania, potrzeb publiczności swego teatru wyczucie ma niezwykle. Nie idzie przy tym na skróty. Bez trudu wyobrażam sobie, ze zamiast "Bagdad Cafe" na afiszu pojawia się obsadzona gwiazdami farsa, a ludzie walą drzwiami i oknami. Szefowa Polonii woli mieć jednak trudniej, bo wtedy i satysfakcja jest, jak sądzę, większa.

Niektórzy pamiętają "Bagdad Cafe" z kina. Skromna, pisana jakby małymi literami opowieść niemieckiego reżysera Percy'ego Adlona została potraktowana jako odkrycie. Przyniosła także świetną rolę korpulentnej i szeroko uśmiechniętej Mariannę Saegebrecht. Potem Adlon przerobił film na sceniczną wersję musicalową, z sukcesem grano ją m.in. w Barcelonie.

Tyle że "Bagdad Cafe" to wcale nie jest typowy musical i także dzięki temu jak ulał pasuje do Polonii. Krystyna Janda nie zamierza się z nikim ścigać. W najlepszych produkcjach swego teatru wyznaczyła dla niego odrębny rozpoznawalny styl i język. Najnowsza premiera mieści się w nim znakomicie, rozszerzając de facto pole dotychczasowych poszukiwań sceny przy placu Konstytucji. To wciąż jest teatr dla każdego, co w tym przypadku nie oznacza schlebiania niskim gustom. Janda wie, czego szuka każda normalna publiczność- Najprościej mówiąc - śmiechu i wzruszenia. Dlatego z tych składników przyrządza swoje nowe przedstawienie. Przy okazji gładko wpisuje się w formułę teatru przede wszystkim dla kobiet i o kobietach. Ale to nie oznacza, że trzeba się spodziewać łzawego harleąuina w stylu Coelho czy Grocholi.

Rzecz jest w typowym dla Polonii stylu, więc nie ma co liczyć na efekty specjalne, olbrzymi zespół wykonawców i rozbudowaną orkiestrę - "Bagdad Cafe" to nie "Upiór w operze". Jak na warunki Polonii nowe przedstawienie to i tak superprodukcja, ale w skali scen muzycznych rzecz mała, skromna, wydziergana prawie z niczego.

"Bagdad Cafe" to pierwszy musical w prowadzonym przez Krystynę Jandę warszawskim Teatrze Polonia

Tak samo było kiedyś, gdy Janda zakładała swój teatr. Wystarczy wspomnieć grany w foyer "Ucho, gardło, nóż" - może najważniejszy spektakl w dotychczasowej historii Polonii.

Życie w (prawie) raju

"Bagdad Cale" dowodzi, że rozmach widowiska z powodzeniem można zastąpić zaangażowaniem zespołu, bo liczą się przede wszystkim ludzie. Krystyna Janda osiąga mistrzostwo świata w doborze obsady. Katarzyna Groniec w roli znerwicowanej właścicielki tytułowego motelu z barem, rzuconego gdzieś na środek pustyni, ma w sobie traktowaną z przymrużeniem oka desperację współczesnej kobiety, która musi być sama dla siebie sterem, żeglarzem i okrętem. Chwalić ją za warsztat wokalny byłoby nietaktem. Znakomita jest Ewa Konstancja Bułhak jako przepełniona ciepłem, ale i pełna werwy Jaśmin zamieniająca życie bohaterów w (prawie) raj. Dwie kreacje na czele zespołowego przedstawienia, ale dobrzy są wszyscy. Za odkrycie wieczoru uznaję Mariusza Drężka w komediowym epizodzie policjanta nieudacznika - nie można było tego zagrać lepiej.

Krystyna Janda nie jest reżyserem z teatru muzycznego i dobrze o tym wie. Dlatego buduje przedstawienie z dyskretnych żartów, ogrywa i przerysowuje wszelkie gatunkowe schematy. Trudno tylko orzec, czemu ma służyć wprowadzenie na scenę chłopca ze wstążką. Swoimi układami miał prawdopodobnie dodać widowisku urody. Tyle że "Bagdad Cafe" tego nie potrzebuje, dlatego wyszło pretensjonalnie.

Poza tym jednak jest więcej niż dobrze. Choreografia Emila Wesołowskiego bywa efektowna, ale jest przede wszystkim dowcipna. Tyle trzeba, aby powstał spektakl wciągający, prawdziwy, chociaż pozbawiony patosu, hołd na cześć siły kobiet, chwilami szczerze wzruszający. Teatr nie potrzebuje przecież wielkiej machiny. Wystarczy, by w snopie światła stanęła świetna aktorka i zaśpiewała. To jest przejmujące.»

"Jak zrobić coś z niczego, czyli świetny musical u Jandy"
Jacek Wakar
Dziennik Gazeta Prawna nr 190
29-09-2009

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Karnawał na końcu świata

"Bagdad Cafe" w reż. Krystyny Jandy w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Agnieszka Michalak w Dzieniku Gazecie Prawnej - dodatku Kultura.

«"Bagdad Cafe" to spektakl w najlepszym znaczeniu.

Uwaga przebój! "Bagdad Cafe" Krystyny Jandy w warszawskiej Polonii to zabawa na najwyższym poziomie. Musical bez zadęcia, modnej nowoczesności, a mimo to efektowny, świetnie zagrany, doskonale zaśpiewany i wzruszający

Siłą filmu Percy'ego Adlona z 1988 roku były nie tylko wnikliwe portrety dwóch nieszczęśliwych i samotnych kobiet, które spotykają się gdzieś w obskurnym, brudnym barze, ale przede wszystkim jego duszny klimat. Powolny montaż, poetyckie zdjęcia sprawiały, że czuło się w powietrzu pot i kurz. Aldon stworzył obraz bez zadęcia, bez pretensji, za to z ironią i niemałą dawką humoru. Reżyserowi udało się też w małej budzie, pośrodku jakiejś pustyni, na skrzyżowaniu autostrad, zatrzymać czas.

Zatrzymać czas udało się też w Polonii. W Bagdad Cafe u Jandy nie ma dusznego klimatu czy intymności. Tu jest gniazdo sympatycznych freaków, przyjemna przystań dla kierowców ciężarówek, ciepła nora dla prostytutek. Tu nie ma miejsca na histerie czy psychiczne zakręty. Tu trzeba bawić się do upadłego i być szczęśliwym. Bo to miejsce skropione nie tylko łzami, ale przede wszystkim magią.

Historia dwóch kobiet, które spotkały się w tym zaklętym rewirze, wydaje się tylko tłem. Ich problemy, relacje z innymi bohaterami są ledwo zarysowane, schematyczne. Na początek Janda uderza w tony sentymentalne. Jasmin (Ewa Konstancja Bułhak) odchodzi od grubiańskiego i wulgarnego męża, a Brenda (Katarzyna Groniec) przegania swojego - nieroba, lekkoducha i pijaka. Kobiety na nowo muszą zbudować swój świat, pozbierać roztrzaskane na drobne kawałki życie. Kiedy delikatnie, ale wyraziście śpiewają "Wołam cię", po plecach przechodzi dreszcz, łza kręci się w oku. Widzimy kobiety złamane w środku i samotne, a ich śpiew jest wołaniem o pomoc bez odpowiedzi Za chwilę Bagdad Cafe odzywa Bar wypełnia się gośćmi (świetni tancerze) i wszyscy zaczynają śpiewać. Nie ma nic dziwnego w tym, że ktoś skacze po barze lub robi fikołki w powietrzu. Scena Polonii tętni i pulsuje. Jest show. I już wszystko jasne. Tu wszystko musi dobrze się skończyć. Pod okiem niedoświadczonego reżysera, z innymi aktorami i tancerzami, "Bagdad Cafe" mógłby razić ckliwością czy nawet banałem. Janda przemyślała każdy szczegół widowiska, nic tego wieczoru nie jest nachalne, a każda rola jakby napisana pod konkretnego aktora. Jaśmin Ewy Bułhak ma w sobie subtelność, nieśmiałość, ale kiedy śpiewa mocnym, wyrazistym, pięknym głosem chciałoby się jej słuchać, słuchać i słuchać.

Wokalne możliwości Katarzyny Groniec nie potrzebują rekomendacji. Jej charyzmatyczna choleryczka Brenda ma w sobie cale pokłady temperamentu. Jan Janga-Tomaszewski jako emerytowany malarz Rudi Cox stworzył postać przerysowaną, lecz zrobił to z taktem i elegancją. Wreszcie odkrycie tego wieczoru - komediowy talent Mariusza Drężka. Jego policjant Arni jąka się z taką gracją i naturalnością, że nie sposób nie umierać ze śmiechu. Należałoby wymienić też pozostałych aktorów i tancerzy, bo każdy jest świetny i daje z siebie wszystko. Od czasu "Tańca wampirów" Polańskiego w Romie nie bawiłam się równie dobrze na musicalu. Janda od początku uwodzi swoją bajką, magiczną przypowieścią, wraz z aktorami przednio się przy tym bawiąc. Opowiada, że nie musi być szaro i dosłownie. A kraina wolności i magii jest w nas. Jej musical przynosi też porcję znakomitych piosenek (teksty Magdy Czapińskiej i Andrzeja Poniedzielskiego), które wracają długo po zakończeniu spektaklu. Podobnie jak zdanie koleżanki tuż po premierze: "Teraz znajomych spoza Warszawy trzeba do Jandy na to szaleństwo wysyłać".»

"Karnawał na końcu świata"
Agnieszka Michalak
Dziennik Gazeta Prawna nr 231 - Kultura
02-10-2009
Pozdrawiam najserdeczniej,
Klaudia

----------------------------------------------------
Magnoliaplace.tumblr.com
Avatar użytkownika
Magnolia
 
Posty: 3722
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 17:25
Lokalizacja: Mio Destino

Re: Bagdad Cafe, prasa

Postprzez Krystyna Janda Cz, 08.10.2009 19:30

Bardzo dziękuję.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja