Droga Pani Krystyno
Byłam wczoraj na koncercie Pani Magdy Umer. Co za cudowny przerywnik między jednym dniem pracy, a drugim, w środku tygodnia. Jakie błogie po tym rozkojarzenie! Już przed 18 nie było szans na dobre miejsce blisko sceny, choć koncert zaczynał się dopiero o 19. Wspaniała pogoda i atmosfera. Pani Magda w rewelacyjnej formie, poczucie humoru, świetna konferansjerka, mistrzyni nastroju. Spokój, opanowanie i uśmiech w odpowiedzi na drobne niedomagania techniczne, bo oświetleniowcy trochę się zagapili, a tu już zmrok i Pan Wojtek Borkowski miał problemy z czytaniem nut. A to trochę za cicho jak na ostatnie rzędy, ale Pani Magda stwierdziła, że ona głośniej nie może, że wie, że są tacy, że bez problemu, ale ona nie, że ona tylko tak... A mniej więcej w połowie koncertu to Pani Magda nagle dostała odsłuchu, o czym z radością wszystkich powiadomiła. Szczerze mówiąc to nic wcześniej nie zauważyłam. Klasa i profesjonalizm. I to za darmo! Niezwykłość talentu Pani Magdy to dla mnie przede wszystkim niezmienność brzmienia, które się w ogóle nie starzeje. Jej piosenki brzmią dzisiaj tak samo jak 10, 20, 30 i 40 lat temu! Wprawdzie, jak sama przyznała, wiele z nich zrozumiała dopiero po latach, ale dla Jej głosu, szeptu, smutku czas się zatrzymał. Pięknie się zatrzymał.
Dla Pani zdjęcie, takie, jak Pani lubi. I proszę przy najbliższej okazji przekazać Pani Magdzie gorące podziękowania za ten niezwykły koncert, już prawie jesienny. Ode mnie i od młodego pokolenia również, bo Misiek zachwycony! Kłania się za "Okularników", których uwielbia. A ja za "Jeszcze poczekajmy".
Pozdrawiam najserdeczniej
Małgorzata Matuszak