HYDE PARK

Re: HYDE PARK

Postprzez Małgosia Sz Śr, 12.08.2009 14:19

Albercia kazała wyciąg zrobić.

/.../
11. Skopani, reż. Dariusz Dobrowolski, 38`(Mikolajki po bitwie w wannie z Hobbitami, a wszystko przez MaszmunU. Film wojenny.) /There will be blood! Didel jako Pan T.? PS To kto bedzie stal za statywem?/{Albercia to mówi, że Druhny WOGLE nie czają literówek! Chodzi o Skąpanych! Słoneczny Patrol widziały? No. A Albercia to jak ma na siódme? No. Pamelcia. No. I rozmiar też kurcze pióro właściwy. No.}
/.../

Czarna bielizna jest najlepsza na upał. A jak.
To też Albercia.

Cholera, Alberciu znajdź sobie inne medium!
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Re: HYDE PARK

Postprzez M.C. Śr, 12.08.2009 16:35

Ide sie odsmiac, hihihi....Druhny mi zrobily glupawke.

PS#9 Bronia! Ty wiedzialas o tym Nju Yorku i Zielu?
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Re: HYDE PARK

Postprzez teremi Śr, 12.08.2009 19:40

wybaczcie
nie będzie filmowo, będzie refleksyjnie
po ostatnich smutnych, życiowych doświadczeniach mam taką do Was niemiałą prośbę - nie odkładajcie na bok spotkania z kimś bliskim, ważnym; nie zapominajcie o telefonie, nawet wtedy jak ta druga osoba do nas nie telefonuje - nie wiemy dlaczego. Nie gniewajmy się o drobiazgi, bo szkoda życia - jest zbyt krótkie na bzdury a możemy nie mieć czasu na wyjaśnienia.
Rozmawiajmy też o sprawach trudnych.
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Re: HYDE PARK

Postprzez GrejSowa Cz, 13.08.2009 09:09

Myślałam, że ludzi, którzy są sobie bliscy i ważni dla siebie, nie trzeba prosić, żeby się ze sobą kontaktowali. CHĘĆ robienia tego wszystkiego, o czym Druhna pisze, wynika bowiem z uczuć i i emocji między nimi w sposób NATURALNY. "Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą" to słowa piękne i poruszające, ale to nie świadomość, że życie jest krótkie pcha przecież ludzi ku sobie. Mam nadzieję.
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Re: HYDE PARK

Postprzez teremi Cz, 13.08.2009 09:38

generalnie masz rację Sowa, ale nie miałam na myśli "proszenia o kontakt", zgoda że jest to naturalne i wiem, że generalnie tak postępujemy wobec ważnych dla nas osób
czasami jednak decyduje chwila
przypomnę tu pewną starą już historię "z życia wzięte" - w Gdyni po latach koncertował duet "Tomaszewski-Kisielewski" - ten dzień był dla mnie koszmarny zawodowo, życiowo a do Gdyni daleko - nie miałam "pod ręką samochodu tak więc autobus/PKP i doszłam do wniosku, że ten koncert sobie odpuszczę, pojadę na kolejny tym bardziej, że organizatorzy zapewniali mnie, że mają już ten kolejny dogadany a jednak zmobilizowałam się i pojechałam - to był ich ostatni koncert

tym razem było podobnie tylko odłożyłam spotkanie o kilkanaście godzin

miałam na myśli tylko to, że w życiu "ważne są tylko chwile"
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Re: HYDE PARK

Postprzez M.C. Cz, 13.08.2009 17:17

Bonjur Druhny! Bonjour!

Teremi, ja wlasnie przez przypadek odbylam przedwczoraj rozmowe telefoniczna z kims kto mi tu jest bliski jezeli chodzi o wiezy krwi a poza tym to dzieli nas doslownie i w przenosni ogromna odleglosc...Wiec powiedzmy Teremi, ze telepatycznie spelnilam Twoja prosbe. Dobra rozmowa, bo te wiezy krwi to tez doglebna znajomosc pewnych rodzinnych prawd oczywistych...

A gdy bylam w Sa...zrezygnowalam w ostatniej chwili ze spotkania z Danuta Szaflarska...to byl ostatni dzien mojego urlopiku...Nie, nie zaluje. Choc milo by bylo pania Szaflarska zobaczyc na zywo...Spotkanie odbywalo sie po projekcji filmu, o ktorym w HalYnce juz wspominala Kangurzyca-"Jeszcze nie wieczor". Filmu tez jeszcze nie widzialam...Tak podaje gdyby KTOS byl zainteresowany filmoteka emigracyjna zwana rowniez Swietym Kurkiem...PS Sowus, mam stylowy kurek w temacie kurka. Wkleic?

Maszmuniu dziekuje za rowery! Ciotka Julka bedzie miala w czym znosic produkty z targu! Na kazdy dzien inny rower. HA!

No i na koniec tylko malutki dopisek do uchenki...

Письмо Татьяны к Онегину"(Jestem Tonka.) /z domu Babić, nie moge spac/(Moje nerwy sa ….Cienkie, cieniutkie jak włos.)

Я к вам пищу – чего же боле?(Mam ochotę porozmawiać...) /ciagle tu jakies stare baby rozmawiaja i placza/(Za moich czasów nie tak dużo lasek przebijało się tak przez życie.)

Что я могу еще сказать?(Kogo w ogóle interesują piedziesiecioiluśtamletnie baby z problemami…) /a kim wy jestescie, co? Takimi co siedza z boku i patrza?/(A kiedy ida na bazar zawsze zatrzymuja sie przed straganem z gaciami z Turcji, podkoszulkami i wielkimi plóciennymi chustkami do nosa, zauwazyliscie?….)

Теперь, я знаю, в вашей воле(Umowy o darowiznach zostały podpisane, więc dzieci i personel mogą się cieszyć ze szczęścia Johna i Dorothee….) /byliscie kiedys w szpitalu z udarem mozgu? kurcze pióro, bez udaru, byliscie?/(Czy rzeczywiście antybiotyki należy brać co dwie godziny, po dwie tabletki, jak sadzi chora mama, czy jakoś inaczej.)

Меня презреньем наказать. (Won! - wrzeszczala pani. - Won!) /taka schludna pinda/(To nie było miejsce na dziką namiętność.)

Но вы, к моей несчастной доле(Mieszkałyśmy suterynie. To wam mówiłam. Ludzie zawsze coś rzucali pod okno.) /my nie mamy zadnej idei, my walczymy o zycie/(Wiesz robię to, ale nie jestem dziwką.)

Хоть каплю жалости храня,(O teraz jedna płacze…o i druga. A idźcie w cholerę!) /pokazuja jak pisarz zyl i jak umiera. Co on mial za zycie?! Siedzial i pisal!/(Rzygać się chce.)

Вы не оставите меня.(Siedząc w audi odciągam od siebie uwagę, a ja nienawidzę, kiedy na mnie patrzą, kiedy mnie zauważają.) /a ja, kurcze pióro, nie czuje sie Serbka/(My kobiety, na to mogę wam przysiąc, jesteśmy kosmicznymi kretynkami.)


Сначала я молчать хотела; (Oglądam wszystko bez dźwięku. Nie nawiedz hałasu, dźwięków, lubię ciszę. Rozumiecie to ?) /ja wiem co jest podrobka, a co nie/(Kiedy pisze. A nigdy nie pisze. Bo niby, do kogo?)

Поверьте: моего стыда(Dlaczego Myrjam po trzech tygodniach albo miesiącu zadzwoniła do Eli? Dlaczego wszystko wyznała mężowi? Dlaczego zadzwoniła do Borysa i powiedziała mu, że dzwoniła do Eli i wszystko wyznała mężowi - Wiktorowi? Dlaczego?) /i Borys poszedl na wojne/(Ksiądz szedł sam, bez pomocy, ale wyraźnie wstrząśnięty.)

Вы не узнали б никогда,(Płakałyśmy z Aki i nie wiedziałyśmy że cały pogrzeb w bieli to oszustwo! Zwykła lipa.) /nienawidze tych swiadkow ostatniej chwili/(Czułam się jak zboczeniec w parku, kiedy rozchyla poły płaszcza i pokazuje zakonnicy.)

Когда б надежду я имела(My nie mamy wielkich planów- westchnął Kiki.) /zlodzieje maja wielkie idee, a wpadaja na drobiazgu/(Spodziewałam się, że Miki ma małego, bo ma dyplom.)

Хоть редко, хоть в неделю раз(To się wydarzyło w latach pięćdziesiątych. Gówno was obchodzi dokładna data, ale mnie, ulży każdy rok mniej.) /inne byly czasy, nie o to walczylam/(Dostałam od babci ładną sukienkę, zieloną i halkę z tiulu, różową.)

В деревке нашей видеть вас,(Wiele razy w białych podkolanówkach i granatowej plisowanej spódniczce rzucałam kwiaty w stronę jego cadillaka i machałam papierowa chorągiewką...) /i dal mi 5 tabliczek czekolady/(Szlochałyśmy, łkałyśmy, wycierałyśmy nos, i znów płakałyśmy i szlochałyśmy….)

Чтоб только слышать ваши речи,(„myśl o mnie, póki nie wrócę”) /kazdy kiedys umrze/(motyla noga im wszystkim w dupę!)

Вам слово молвить, и потом(Kiedy się pierwszy raz bzyknęłam z Kikim, darłam się jak opętana.) /bo nie byl glupim ryjem/(Rocznik osiemdziesiąty ósmy.)

Все думать, думать об одном(Nie miałam orgazmu. Darłam się dla jaj.) /niech serbski krzyk rozdziera chorwackie powietrze/(Ale widzicie, jaka jestem dobra?)

И день и ночь до новой встречию(Opatia. Urząd kwaterunkowy.) /to juz w ogole nie jest moja konkurencja/(Jakby czterech chorwackich zuchów nie mogło udźwignąć siedmiu kilogramów martwej wagi.)

Но, говорят, вы нелюдим;(Wszyscy adwokaci są dla was mniej więcej tacy sami. Ciemny albo jasny garnitur: cavali, zegna, boss, albo cos innego- kradziony. Biała koszula- kupiona. Jedwabny krawat – kradziony.) /jakie znaczenie ma kolor szarfy?/(Może macie w dupie szczegóły.)

В глуши, в деревне все вам скучно,(Na pocieszenie opowiem wam jak to był o pierwszy raz z Mikim. Okej?) /kobieta za pierwszym razem nie ma orgazmu. No nie ma, bo to niemozliwe! A mezczyzna ma oraz niepewnosc czy byl dobry/(Ten wieniec był jednak oznaką miłości.)

А мы... ничем мы не блестим,(Nazywają nas dzikusami. Mówią, że nienoramlana była aż taka rzeź. A jaka jest normalna? Sranie w banie. Żadna!) /jakbyscie mieli wolnosc w dupie, to oni przyjda i wam te wolnosc z dupy wyrwa/(Jakby to nie mogło być zwykłe bzykanie, bez uczuć, tylko zaraz prawdziwa miłość.)

Хоть вам и рады простод шно.(I nie chcę wam więcej mówić, jakim gównem jest wasze życie.) /ale ludzie! To jest wojna, trzeba strzelac. Wszyscy strzelaja/(Kiedy ktoś obok ciebie w ciągu pięciu minut może wydziergać pająka, jakiego ty nie zrobisz, nawet gdybyś miała trzy życia. To mnie dobijało.)

Зачем вы поссетили нас?(Co przeszkadza Wam moje słownictwo? Zbyt mocne słowa?) /wy byscie tylko chcieli pikante szczegoly/(Dlaczego nie zorganizujecie się w dwójki, trójki, czwórki , nie powyciągacie szaf i piwnic granatów i nie powybijacie tych gnid, które was ruchają telewizyjnych przód i w tył z telewizyjnych ekranów?)

В глуиши забытого селенья(Zlapie kosmetyczke, wypne sie na wszystkie --pi--, z których sklada sie zycie- zdjecia slubne i pierwszy zab mojej córki….i pójde!) /znowu skracamy, bo starzy ludzie nikogo nie obchodza/(Dlaczego Kiki nie czuje żadnego szacunku do zmarłej ciotki Jożicy?)

Я никогда не знала б вас,(Myslicie, ze jestem walnieta?) /nie mowcie mi, ze z wami jest lepiej/(Choć znam wielu, co skończyli studia i są tak głupi i tępi jak kuchenny nóż.)

Не знала б горького мученья(Mój przypadek to obciach.) /nienawidze kobiet, ktore wygladaja na swoj wiek/(Kiki ma stertę dobrych markowych płaszczy, a ja i tak nie wychodzę z czarnych anonimowych ciuchów z przeceny.)

Души неопитной волненья(Teraz sie pewnie zastanawiacie, co cie gryzie stara raszplo, dawaj, opowiadaj, posluchamy.) /jesli moja historia jest traumatyczna, jesli moje zycie jest traumatyczne, to wasze, kurcze pióro, tez! Nawet jezeli wam sie wydaje inaczej/(To gówno a nie interes!)

Смирнв со временем (Как знать?),(My teraz jestesmy bogaci, w pewnym sensie.) /kazdemu z nas moze sie zdarzyc, ze bedziemy jutro umierac/(Mogła pani zabić i siebie i mnie!)

По сердцу я нашла бы друга,(Mój maz nazywa sie Kiki, a kochanek Miki.) /miedzy mezczyznami nie ma zadnej roznicy, sa identyczni. Taka wam, kurcze pióro, rzucam mysl wieczorem/(Ludziom zawsze przy granicy się chce.)

Была бы верная супруга(Spedzilam ze swoim Kikim trzydziesci lat.) /myslicie, ze jestem nienormalna, co?/(Niezła szprycha.)

И добрвдетельная мать.(wepchnelismy nasza mala Aki, która sie darla jak opetana, bo byla w telewizji „Santa Barbara” a ona to uwielbiala.) /jak celnik widzi dziecko w samochodzie, to od razu staje sie czlowiekiem/(O matko, jak ja bym chciała żyć w innym życiu!)

Другой!.. Нет, никому ка свете(Dlaczego mnie gnoisz? Dlaczego robisz mi pieklo? Pomóz mi! Pomóz glupia dupo!) /ja rozumiem, co oni nam zrobili. Tam byly dzieci, tam byly matki/(Mamę uwierają zęby i dolne i górna, protezy nie są takie jak kiedyś...)

Не отдала бьа сердца я!(Nie, nie jestem oziębła. Tego nie powiem. Ani że nie wiem, co to orgazm.) /mam w dupie seks/(Nie musicie mi wierzyć. Nie będę przysięgać ze mówię prawdę i tylko prawdę. Nie trzymam Pisma Świętego na nocnym stoliku, więc nie mam, na czym położyć ręki. To prawda!)

То в вышнем срждено совете...(A, wy? Spytajcie kochanego Boga, gdzie jesteście? Tu?) /kurcze pióro, nic nie mowicie, ale jestem waszego zdania/(Najmilsze dni z Aki to, kiedy leży chora w łóżku z gorączka i oglądamy razem telewizję. Bez słowa.)

То воля неба: я твоя;(Leżę wypacykowana, puder w płynie, szminka, maskara, rano wyskoczę tyko z piżamy w dżinsy i zmienię życia bieg….) /zabieraja ja do szpitala/(Stara nie wrzeszczała, nie zadawała pytań.)

Вся жизнь моя была залогом(Zdmuchnęłam świeczki, piłyśmy coktę z moimi koleżankami i wtedy przyszło mi do głowy, że to wszystko dalej nie ma sensu.) /w szpitalu jest czysto/(Myśmy tam mieli i lekarza, i dentystę i bufetową. I tanią kawę.)

Свиданья верного с тобой;(Poszłam do Mikiego z Elą. Moją najlepszą przyjaciółką.) /obie pieprzymy sie z facetem, ktory nam mezow wyslal na wojne/(Borys spotkał ją jednego wieczoru, kiedy przez deptak sunął korowód przebierańców i ją przeleciał w swoim samochodzie.)

Я знаю, ты мне послан богом,(Dla niej Partia była wszystkim. Ona, babcia i ja spędziłyśmy życie w suterenie, a mogłyśmy mieć pożydowskie mieszkanie! To stara mi powiedziała. Urządzone, z żyrandolami, obrazami, meblami, pościelą…Kumacie?) /ona kochala partie, partia kochala ja. Obie nie odczuwaly zadnej innej potrzeby milosci/(-Kurwo przeklęta!)

До гроба ты хранитель мой...(wiec Kiki kupił w kwiaciarni wieniec pogrzebowy, a na szarfie kazał napisać: „Ostatnie pożegnanie ukochanej cioci Jożicy) /historia z zycia wzieta oparta na autentycznych faktach/(Napisano o tym wiele książek, rozpraw, pieśni, nakręcono wiele filmów dokumentalnych, szaleję za nimi...)

Ты в сновиденьях мне являлся(Mam problemy z zasypianiem. To z powodu klimakterium.) /chcielibyscie umierac bez kroplowki?/(Tak jakby mi do łba z znienacka uderzyły hormony do głowy.)

Незримый, ты мне был уж мил,(Gdzie był Živorad Babić w czterdziestym siódmym?) /jest bohaterem, kurcze pióro, w plastykowym worku/(Raz połknęłam całe opakowanie.)

Твой чудный взгляд меня томил,(Wchodzi towarzysz. Wysoki. Czarny. Wąsaty. Ważny. W mundurze.) /na cholere towarzysze chodza do lasu? Na calym swiecie partyzanci chodza do lasu, a w tym kraju – chodza towarzysze!/(I tak mnie jakoś tam zaprowadziło.)

В душе твой голос раздавался(to dla towarzysza Komitetu Centralnego) /tydzien pozniej uciekl z wojska/(Pojawiła mi się nad głową chmura ze stu pięćdziesięcioma znakami zapytania i bardzo wieloma wykrzyknikami.)

Давно... нет, это был не сон!(Ale ja nie śpię spokojnie mamo! Dlaczego spieprzyłaś mój sen?) /przeciez my sie wszyscy tak boimy zycia, tego swiata, kazdego dnia – boimy sie wszystkiego/(Wtedy dotarło do mnie, że się w tym biurze zesrałam ze starchu. Naprawdę zesrałam.)

Ты чуть вошел, я вмиг узнала,(Wtedy poszłam do Mikiego, adwokata i rozpięłam sukienkę, nie wiem dlaczego. Sukienka był szałowa, na jeden guzik.) /w romansach jest zawsze tak: zona jest wredna suka, straszne babsko, a ta pani, ktora chce bohater przeleciec – dziewica aniol/(To ty Dorothee?!)

Вся обомлела, запылала(Dupa i młodość, nie była kiedyś tak modna jak teraz.) /za moich czasow, dupa to byla dupa, nic wiecej/(ciotka Jożica ma w dupie kolor szarfy.)

И в мыслях молвила: вот он!(Ale my nie byliśmy w filmie, a Miki nie jest szalonym Clintem Eastwoodem, który bzyka muchy w locie.) /Rhett i Scarlett to sa dla mnie kultowe postaci/(Niektórzy ukradkiem patrzyli w kamerę, ale operator szybko z nich przeskakiwał.)

Не правда ль? я тебя слыхала:(Miki się tylko we mnie wpatrywał.- Nie rozumiem – rzekł) /co zrobic facetowi, zeby nigdy nie odszedl?/(To okropne uczucie. Jesteś osaczona.)

Ты говорил со мной в тишн,(Rozluźnij się – powiedział Miki. – Uspokój. Wydaje mi się, że nie jesteś całkiem zdrowa. Co ci się stało?) /ta wojna odpalila i wszystkim nam rowno odbilo/(- Patrz - szturchnęłam Elę i obie ryknęłyśmy śmiechem.)


Когда я бедным помогала(A potem małe kurczaczki włożyłam na sześć wielkich jajek. I poczułam się dobrze. Bardzo dobrze. Jak po orgazmie.) /dlaczego te wszystkie matki w reklamach maja 15 lat? A dookola, kurcze pióro, wianuszek dzieci/(Przyjechała policja.)

Или молитвой услаждала(A…was i tak gówno obchodzi, co czuję!) /no, kurcze pióro, nienawidze poradnictwa/(Spodobał mi się ciemnoczerwony płaszcz, chyba długi, bogato zdobiony ciemnoczerwonym chyba sztucznym futrem.)

Тоску волнуемой души?(Ja to chromolę!!!) /o calym zyciu zapomne!!!/(Dosyć tego! Ludzie sa bezdusznymi świniami!)

И в это самое мгновенье,(Och ile tego płaczu! Wiecznie i wiecznie. Starsi ludzie nigdy nie używają papierowych chusteczek.) /ja uwazam, ze prawdziwa natura czlowieka to zabijac i krasc, a przymus to jest uzywac papierowych chusteczek/(Bóg jedne wie. Nie widzę dobrze bez okularów.)

Не ты ли, милое виденье,(Ale teraz tam nie ma tam już szkoły jazdy. W tym budynku. Sprzedają tam teraz lodówki. Boscha.) /a kto powiedzial, ze wojna to trauma?/(Co za krowa! Co za idiotka!)

В прозрачной темноте мелькнул,(Wiecie, co? To jest niesamowita przesiadka wskoczyć do audi ze stojedynki.) /stara Eskimoska pisze esemesa/(Najbardziej lubię dokumenty.)

Приникнул тдогдо к изголовью?(Łkał przepełniony takim żalem….Objęłam jego głowę, siedział na podłodze w kuchni obok wieńca z białą szarfą.) /ja tam siedzialam, zeby zabic wyrzuty sumienia/(Telewizja kupiła i mała trumnę, i kwiaty i wieńce z białymi szarfami)

Не ты ль, с отрадой и любовью,(Czy to ty Johnie?) /nie chce byc niesprawiedliwa, bo nie znam wszystkich facetow na swiecie, ale ci, ktorych ja spotkalam – przynudzali. Nigdy zaden z nich nie zrobil na mnie pioronujacego wrazenia/(Nigdy nie brakowało jej miłości.)

Слова надежды мне шепнул?(„ Podobam ci się choć trochę?”) /a kto to jest ten ktos, kto ci sie podoba? A ona na to: „Twoj maz”/(W tych szmatławcach do bzykania dochodzi an samym końcu, po długich cierpieniach, cierpieniach i rozterkach i wyrzutach sumienia.)

Кто ты, мой ангел ли хранитель,(A mój Kiki to nieudacznik.) /nie pije, nie bije, nie kombinuje/(Łaził od stołu do stołu i wylizywał wszystkie cukiernice.)

Или коварный искусйтель:(Wiecie jak Dalmatyńczycy nazywają ludzi, którzy umieją dochować tajemnicy? „Głowa bez języka”.) /tacy jestescie po tej wojnie grzeczni, tak jakos sie uspokoiliscie, pochowaliscie te bron do tapczanow/(Kiedy wyście pierwszy raz się dymali? Jak było?)

Мои сомненья разреши.(Nie ma ochoty na sex, ale podoba mi się twoja potylica i grube usta.) /tych dwoje – nie zdazyli sie bzyknac w liceum, spotkali sie w domu starcow/(Myrjam miała orgazm i podobno szepnęła:- Marzyłam o tym od lat.)

Быть может, это все пустое,(Ja panią rozumiem. Życie jest dzisiaj ciężkie.) /przelecial ja, powiedzial, ze sa kwita. I teraz ona musi zamienic meza na kogos innego/(Ile jest warta własna przysięga. Nic.)

Обман неопытной души!(I pieprzę i to. Bo straszne z was gnojki. Dajecie osoba manipulować.) /wbrew wlasnej woli, ale strzelil/(I z wielką miłością i cierpliwością, anielską cierpliwością udowadniała, że kiedy człowiek chce, to wszystko jest możliwe.)

И суждено совсем иное...(Ja też raz chciałam być baby Blue, poszłam do fryzjera.) /baby blue to jest marzenie kazdej kobiety/(Jak będę tak pieprzyła trzy po trzy, to mnie w końcu olejecie, nie?)

Но так и быть!(Gdyby moje życie zależało od tego, czy pokażę na konturowej mapie na przykład miasteczko Cazma, straciłabym to jedyne życie.) /nigdy nie otwierajcie drzwi. Wezwanie zawsze przynosi sasiad/(Spudłowałam.)

Судьбу моюОтныне я тебе вручаю,(„ Baki gdzie jesteś?”) /lezal tutaj na kanapie, slyszal rozmowe/(Co mam zrobić? Rzucić się na ciebie?)

Перед тобою слезы лью,(Płacze. Na potrzeby programu.) /se mysle: Ty kurwo jedna!/(Nie można być normalną kobieta, nie będąc mężatką.)

Твоей защиты умоляю...(Nigdy ci żadna nie powiedziała: „Zerżnij mnie”?) /nie masz zadnej gwarancji, chocbys byla pieknym kotkiem puszystym jak ona, to twoj maz i tak wyciagne lape po kogos innego/(„ Przeleciałbym tę żółtą” Powiedział)

Вообрази: я здесь одна,(Nie czuję się Serbką. Nie jestem Serbką! Nie jestem Serbką!!! Jebał was Živko --pi-- Babić!) /ponoc wszyscy Chorwaci marza, zeby umrzec za ojczyzne. Wszycy oprocz tych, ktorych ja znam/(Lubicie wtykać nos w cudze życie? Co?)

Никто меня не понимавет,(Wtedy skumałam pierwszy raz że Kiki i ja to dwa różne światy.) /co takiego mogl zrobic mi mezczyzna po 28 latach wspolnego zycia, czego nie mozna by mu wybaczyc? Nic./(Dlaczego Kiki płacze? Dlaczego mnie nie rozumie, choć gramy w tym samym filmie?)

Рассудок мой изнемогает,(„Ty nie jesteś normalna. Ty naprawdę nie jesteś normalna”.) /cala mlodosc smialam sie z zacisnietymi ustami/(Wybuchła wojna i wielu ludziom odpaliło, wszystkim nam odbiło, więc mnie też.)

И молча гибнуть я должна.(Dlaczego pani milczy? Kto pani dał prawo jazdy?) /taki dokument. Z zycia wziete/(kurcze pióro jego mać!!!!)

Я жду тебя: единым взором(Moja kolezanka Koka w osiem godzin, jesli nie szla na drugie sniadanie, robila bialy szal moherowy. Arcydzielo.) /nienawidze bab w moim wieku, ktore nie potrafia sobie czegos odmowic/(Bo kiedy zaczynają coś kojarzyć, starsi im od razu wyjaśniają, co to jest i że to wszystko łącznie z --pi-- jest nieprzyzwoite.)

Надежды сердца оживи(Albo się pieprzą, albo jakaś bomba atomowa majaczy w tle, albo jakaś inna bomba oświetla skok do jakiegoś rowu.) /a jeszcze, kurcze pióro, kazdy ma do tego sztandar. Zawiesi ten sztandar. Sztandar powiewa, a on moze w imie tego sztandaru, w imie tej prawdy i sprawiedliwosci, moze rznac, zabijac i mordowac/(Pies ci jebał te czasy, mamusiu!)

Иль сон тяжелый перерви,(Leze w lózku. Patrze w zegar.) /teraz sa takie czasy, ze nikt, kurcze pióro, nie ma czasu/(Trzeba obejrzeć dziennik telewizyjny, zdjęcia z czasów młodości mamy, z własnego dzieciństwa. Z psem, z kotem, z nieboszczykiem ojcem nieboszczyka ojca.)

Увы, заслуженным укором!(Zostawie to, pójde, zatrzasne drzwi i zapomne. Wypne sie na dawne zycie.) /i jeszcze trzeba sie umiec znalezc w czasie i przestrzeni/(Myrjana i Borys mieli dużo czasu.)

Кончаю! Страшно перечесть...(gdybyscie byli widownia juz wstalibyscie i wyszli…poszlibyscie do domu...) /no tyle, ze to jest moj teatr. Zamknelam drzwi i nie bedzie latwo/(A idźcie w cholerę!)

Стыдом и страхом замираю...(Nie cierpie awantur, wrzasków i dzielenia wlosa na czworo.) /sram, kurcze pióro, na to. Mam to gdzies. Programowo na to sram/(Ten kraj tonie po uszy w gównie suko!)

Но мне порукой ваша честь,(Towarzysz rzuca stara na lózko. Sciaga z niej plócienne majtki, które uszyla dla niej ciotka Milka.) /po pierwsze, kobieta sie nie rozbiera pierwsza przed mezczyzna. No nie rozbiera. Tak jest na filmach/(Ja byłam w tej historii pisarzem.)

И смело ей себя вверяю...(Czesc – rzucil na obchodne.) /wojna sie nigdy nie skonczyla. Moim zdaniem/(Całe szczęście, że ci, co polegli nigdy nie dowiedzą się, po co.)

(Emcia, Teremi uklony za tekst!) + /Sciana, U & U. Przyjemnosc, kurcze pióro, po mojej stronie/+(Emcia, troche mnie przykulo do uchenki, kurcze pióro, ale to juz chyba ostatni dopisek....Psss t Scianu...,to co teraz bierzeMY? Uprzedzam ze tekst Malej mam tylko po angielsku. A moze by tak pozostac w literaurze rosyjskiej-taka "Wojne i Pokoj" obrobic...rozmarzylam sie...starczyloby chyba do emerytury, ne?)
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Re: HYDE PARK

Postprzez teremi Cz, 13.08.2009 18:33

Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Re: HYDE PARK

Postprzez Marysia Cz, 13.08.2009 18:49

.
Ostatnio edytowano So, 15.08.2009 22:51 przez Marysia, łącznie edytowano 2 razy
Avatar użytkownika
Marysia
 
Posty: 3169
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 12:17
Lokalizacja: Gliwice

Re: HYDE PARK

Postprzez teremi Cz, 13.08.2009 19:53

Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Re: HYDE PARK

Postprzez teremi Cz, 13.08.2009 20:37

Marysiu ja do Pana Zenka dorzucam to
http://www.youtube.com/watch?v=tjcR-kmU ... re=related
("Ach ty cyganko")
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Re: HYDE PARK

Postprzez Małgosia Sz Cz, 13.08.2009 22:21

Cinque Terre.
Cd w Rozmowach.
Obrazek
Fot. T.
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Re: HYDE PARK

Postprzez M.C. Pt, 14.08.2009 19:07

Teremi dziekuje za "Wojne i Pokoj" i za Lwa tez! Nie moge sie zdecydowac ktora wersje lubie najbardziej...Mam szczegolny sentyment do tej z Antkiem Hopkinsem...

Z Cinque Terre prosto do Woodstock....Podroze w czasie i przestrzeni czili Woodstock obchodzi 40 lat. Prawdziwi Hippisi dzisiaj swietujO!!! Albercia robi PEACE and LOVE. Hobbitu robiO BLOTO.

...wlasnie odbylam konsultacje z kolegami odnosnie ostatnich wersow...Bo sa tez wersje z "keep your head...".

One pill makes you larger
And one pill makes you small
And the ones that mother gives you
Don't do anything at all
Go ask Alice
When she's ten feet tall

And if you go chasing rabbits
And you know you're going to fall
Tell 'em a hookah smoking caterpillar
Has given you the call
Call Alice
When she was just small

When men on the chessboard
Get up and tell you where to go
And you've just had some kind of mushroom
And your mind is moving low
Go ask Alice
I think she'll know

When logic and proportion
Have fallen sloppy dead
And the White Knight is talking backwards
And the Red Queen's "off with her head!"
Remember what the dormouse said:
"Feed your head
Feed your head
Feed your head"
White Rabbit, Jefferson Airplane
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Re: HYDE PARK

Postprzez GrejSowa So, 15.08.2009 10:44

Jestem Sowa i jestem zmęczona...

Emciu, ledwo Druhna się przejszła po Mariensztacie, i od razu stał się zabytkiem! Razem z rzeźbO Alberci, phi!
Mariensztat wpisany do rejestru zabytków

Dziękuję Druhnom za wszystko!

Przyznaję się bez picia, że uchenkę skrolowałam. Ałaaaaaaaa...............
P.S. Czy wierszenki z oryginalnymi tekstami, ale Druhen, odchodzO powoli do lamusa...? Buuuuuuu

No, to dobrego weekendu!
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Re: HYDE PARK

Postprzez irukandji So, 15.08.2009 12:20

cześc gej sowa !
Avatar użytkownika
irukandji
 
Posty: 133
Dołączył(a): Pt, 03.07.2009 18:38
Lokalizacja: matrix

Re: HYDE PARK

Postprzez kmaciej So, 15.08.2009 18:26

Witajcie , pozdrawiam i daje znak ze zagladam do HP . Wiem ,ze nie jestem we wszystkich sprawach Alberci na biezaco niemniej DRUHNY SA DLA MNIE WAZNE i czesto mysle o Was serecznie .

Teremi ,zatrzymalam sie w zadumie nad tym co napisalas . Mysle ze po swojemu Cie rozumiem. Mam osoby i znajomosci WAZNE dla mnie w jakis szczegolny sposob , waznosc czasami jednostronna .Niektore z nich nawet nie wiedza o moim istnieniu (daleko nie szukajac KJ). Niektore znaja mnie ,ale nie domyslaja sie ze sa dla mnie inspiracja .
Mam poczucie ze z mojego zycia odeszly w cien osoby ktorym nie zdazylam powiedzeic , podziekowac za ich obecnosc , zyczliwosc , czas . Nie zdazylam powiedziec ze dzieki nim moje zycie bylo inne, lepsze.
Te spoznienia , o kilka godzin czy dzien , w moim doswiadczeniu byly bardzo bolesne. Teremi zmobilizowalas mnie do wyslania kilku dawno napisanych listow ktore znalazlam robiac porzadki ( to te urwane kontakty o ktorych wspominasz ;pomyslalam ze moze to ja zamilklam , nie druga strona), wyslalam pare zdjec .Moze listonosz zdazy przed kostucha.
Za pare kwadransow spotkam grono znajomych z ktorymi dawno sie nie widzialam bo trudno bylo nam wyskoczyc ze swoich domowo/zawodowych kieratow. Teremi pozdrawiam i pszesylam pare glaskow.

Mnie dzisiaj zwyczajnie smutno i gorzko. Mam wazna rocznice.Przegralam w orla i reszke (nie wiem po co gralam ).Malzonek nie potrafi cieszyc sie ze swojej wygranej bo widzi mnie smutna . Urlop w miescie .
Bezinteresowne zlosliwosci. Cale szczescie ,ze jak narazie tylko takie powody do smutku ktory Trzynastka
nazwalaby smuteczkiem. Moze wieczor bedzie lepszy od poranka. Nic tu po mnie ,bo smuteczek smutkiem a jesc trzeba zatem znikam i oddalam sie w kierunku garow. Nie wiem czy Albercia rozumie takie nastroje.
kmaciej
 
Posty: 421
Dołączył(a): Pn, 18.04.2005 02:13

Re: HYDE PARK

Postprzez teremi So, 15.08.2009 20:25

KMaciejko miło, że jesteś a smuteczki trzeba przepędzić w siną dal (a Albercia mówiła, że hazard szkodzi :lol: po co było grać?)
ja też wykonałam kilka telefonów i wysłałam kilka e maili - jeden po 5 latach - nie to, że leżał gdzies tam, tylko nie mogłam zmobilizować się i odkładałam na jutro.
Od kilku lat po odejściu naszej koleżanki spotykam się w gronie zaprzyjaźnionych osób w miarę regularnie, ale pozostaje jeszcze kilkanaście/dziesiąt(?) innych, gdzieś w oddali, czy nawet gdzieś blisko, ae to zagonienie o którym piszesz powoduje, że odkładam do jutro
pozdrawiam i popraw sobie czymś dobrym nastrój

a Druhnom z okazji święta naszego wojska, to zyczę udanych manewrów na poligonie (ciekawe, czy Sowa tradycyjnie nam tu coś z dzisiejszego dnia zamieści - nie było parady, ale "COŚ" tam bylo jednak)
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Re: HYDE PARK

Postprzez GrejSowa So, 15.08.2009 20:49

A pewnie, że było!

Najpierw była Pchła Szachrajka. Wklejam tekst, a co! I przysięgam na Albercię, że jak się Druhny dopiszOM, to wezmę zaległy urlop za ostatnie 8 lat i się zaprę, a przeczytam! A potem się wezmę jeszcze raz zaprę i się dopiszę!!!

Pchła szachrajka

Chcecie bajki? Oto bajka:
Była sobie Pchła Szachrajka.
Niesłychana rzecz po prostu,
By ktoś tak marnego wzrostu
I nędznego pchlego rodu
Mógł wyczyniać bez powodu
Takie psoty i gałgaństwa,
Jak pchła owa, proszę państwa.

Miała domek na przedmieściu
Po ojczymie czy po teściu,
Dom złożony z trzech pięterek
I pokojów cały szereg.
Więc salonik i sypialnię,
I jadalnię, naturalnie,
Gabinecik i korytarz,
O cokolwiek się zapytasz,
Wszystko miała, aż jej gości
Zalewała żółć z zazdrości.

Miała bryczkę, dwa kucyki,
Dojną krowę z Ameryki,
Psa kudłacza, owcę, kurę
Oraz koty szarobure,
Dwa uczone karaluchy
W kuchni pasły sobie brzuchy,
Konik polny Pchle Szachrajce
Co dzień grał na bałałajce,
Jednym słowem miała życie
Ułożone znakomicie.

Pchła Szachrajka rzekła: Lubię
Czasen w pchełki zagrać w klubie!
Więc ubrana jak z igiełki
Pojechała zagrać w pchełki.
Jedzie sobie Pchła Szachrajka
Kolorowa jak mozaika,
Jedzie pełna animuszu,
W żakieciku z lila pluszu,
Z żółtym piórkiem w kapeluszu,
W modrych butach atłasowych,
W rękawiczkach purpurowych.

W klubie bywa tyle osób,
Że przecisnąć się nie sposób.
Pchła krzyknęła: Dajcie drogę!
Jestem mała, przejść nie mogę!
Tłum rozstąpił się, a ona
Przeszła środkiem niewzruszona.
Już do stołu mknie czym prędzej
I wyjmuje stos pieniędzy.
Postawiłabym trzy grosze
Na zielone...
Bardzo proszę.
Pchełki skaczą jak szalone,
Tu niebieskie, tam czerwone,
Tu wygrana, tam przegrana...
Na zielone, proszę pana!

Pchła Szachrajka była mała,
Między pchełki się wmieszała
I po stole sama skacze.
Co to znaczy? - myślą gracze -
W którąkolwiek spojrzeć stronę
Wygrywają wciąż zielone.
Nim się gracze połapali,
Pchła Szachrajka wyszła z sali
I z wygraną swą do domu
Pojechała po kryjomu.


Pomyślała: Po tej próbie
Nie pokażę się już w klubie.
Taki dała więc telegram:
W pchełki z wami
więcej nie gram

Pchle zachciało się brewerii,
Poszła więc do menażerii.
Właśnie słoń po drodze dreptał,
Pchły o mało nie rozdeptał.
Patrzy: Cóż to za ździebełko?
Co tu robisz, pani Pchełko?

Pchła stuknęła parasolką:
Jestem pchłą, lecz przy tym Polką!
Żądam większej galanterii,
Panie słoniu z menażerii!

Słoń pokręcił grzecznie trąbą
I powiada: Jestem Jombo,
Przyjechałem tu z Colombo.

Rzecze na to Pchła do słonia:
A ja jestem rodem z Błonia,
Tam plantację mam wzorową,
Sadzę na niej kość słoniową.
Obok domu dla kaprysu
Trzymam stale sto tygrysów,
Sto kangurów, sto lampartów,
Ze mną, panie, nie ma żartów!

Słoń pokręcił trąbą grzecznie:
Rzeczywiście niebezpiecznie.
Potem upadł na kolana
I powiedział: Ukochana,
Takiej właśnie pragnie żony
Jombo, sługa uniżony.

Pchła usiadła mu na karku,
Przejechała się po parku,
Wreszcie rzekła: Drogi Jombo,
Imponujesz mi swą trąbą,
Ale tylko trąbą. Zaczem
Możesz zostać mym trębaczem.

Pchła Szachrajka po obiedzie
Do cukierni bryczką jedzie.
Już z daleka widać z bryczki
Purpurowe rękawiczki.
Pchły ciastkami zwykle gardzą,
Nasza zaś lubiła bardzo
Tartoletki, papatacze,
Ptysie, bezy i sękacze,
Rurki z kremem, tort z wiśniami
I babeczki z malinami.

Wchodzi śmiało do cukierni,
W pas kłaniają się odźwierni,
Już kelnerzy przyskakują,
Grzecznie w rączkę ją całują.
Dzisiaj rurki z kremem zjem,
Bo ogromnie lubię krem.
Proszę podać ze trzydzieści,
Stolik więcej nie pomieści.
Przy stoliku pchła zasiadła,
Jedną rurkę z kremem zjadła,
Zostawiła pełną tacę.
Za tę jedną rurkę płacę!
Wstała, wyszła, od niechcenia
Powiedziła do wiedzenia
I mignęły tylko z bryczki
Purpurowe rękawiczki.
Bardzo dziwią się kelnerzy:
Jak rozumieć to należy!
O trzydzieści rurek prosić,
A po jednej mieć już dosyć?
Nagle patrzą: Co to? Czemu
W rurkach wcale nie ma kremu?
Wszystkie puste? Co za kwestia?
Zjadła cały krem ta bestia!
Tak się przejął tym cukiernik,
Że przypalił cały piernik
I zawołał: Proszę mi tu
Kupić jutro flaszkę flitu.
Gdy znów przyjdzie Pchła przeklęta,
Rurki z kremem popamięta!

Raz, któregoś dnia, przy święcie
Urządziła Pchła przyjęcie.
Gości przyszło co niemiara:
Chrabąszcz, komar, mucha stara,
Przydreptały dwa pająki,
Ćmy, szerszenie i biedronki,
Jedna osa, cztery pszczoły,
Motyl, trzmiel i bąk wesoły,
Mole, mrówki oraz ważki,
I zaczęły się igraszki.

Dwa uczone karaluchy
Roznosiły placek kruchy,
Pestek, maku, cukru garstki,
A w szklaneczkach jak naparstki
Sok z czereśni, oranżadę
I mrożoną czekoladę.
W pewnej chwili Pchła powiada:
Jestem gościom bardzo rada
I z największą przyjemnością
Coś zaśpiewam miłym gościom.
Dajmy na to... arię z Toski,
Lecz po włosku, bo znam włoski.
Zawołali goście: Brawo!
Niech zaśpiewa, bo ma prawo!

Wszyscy zatem jeść przestali,
Pchła stanęła w końcu sali
I z usteczek jej maleńkich
Popłynęły cudne dźwięki.
Pchła śpiewała niemal bosko,
Komar bzyknął czule: Tosko!
Toska drobne swoje rączki
Zacisnęła jak dwa pączki,
W rączki smutnie twarz wtuliła
I tak śpiew swój zakończyła.
Co za głos! - krzyknęli goście -
Niech zaśpiewa jeszcze, proście!
Pchła zgodziła się z łatwością
Z zaśpiewać miała gościom
Arię Halki, a tymczasem
Zaśpiewała takim basem,
Że aż goście, co siedzieli
Spadli z krzeseł i z foteli.
Żuk podskoczył, zatkał uszy...
Przecież ona nas ogłuszy!
Bujda! - krzyknął prosto z mostu.
Rzecz wydała się. Po prostu
Nie śpiewała Pchła Szachrajka,
Tylko skrzynka-samograjka,
A karaluch w niej ukryty
Jak na złość pomylił płyty.

Żuk powiedział tylko: Żuka
Pchła Szachrajka nie oszuka.
I zapalił dumnie fajkę
Opuszczając Pchłę Szachrajkę.

Pchle samotność nie służyła,
Lecz że była bardzo miła,
Miała siedem koleżanek,
Czarujących warszawianek,
Młodych, ślicznych jak poranek.
Wszystkie pełne elegancji,
W sukieneczkach prosto z Francji,
Uczesane w modne loczki
I w pończoszkach jak obłoczki.
Pchła wraz z nimi w karnawale
Objeżdżała wszystkie bale,
Plotkowała z nimi stale,
Co dzień każdą koleżankę
Odwiedzała, filiżankę
Czarnej kawy wypijała
I na inne plotkowała.
A że miała powodzenie,
Powodzenia jej szalenie
Zazdrościły koleżanki,
Więc się wciąż słyszało wzmianki:
Pchła to dziwna jest osoba!
Cóż się w takiej Pchle podoba?
Czy ta wiecznie skromna minka,
Czy błękitna pelerynka,
Purpurowe rękawiczki,
Czy te nóżki jak patyczki?
Albo może uśmiech słodki,
Albo psoty, albo plotki?...
Tak mówiły koleżanki,
Eleganckie warszawianki.
Pchła w okropną wściekłość wpadła,
Czerwieniła się i bladła,
I tupała nóżką małą,
Że aż w domu wszystko drżało.
Niegodziwe zazdrośnice!
Niech no tylko je przychwycę,
A już będą trzy kwartały
Pchłę Szachrajkę pamiętały!

Rozmyślała cały ranek
I do siedmiu koleżanek
Rozesłała siedem kartek
Pisząc krótko: Proszę w czwartek
Do mnie, droga koleżanko,
Przyjść na kawę ze śmietanką.

Rozesłała siedem kartek
I na gości czeka w czwartek.
Patrzy, jadą przez ulice
Koleżanki - zazdrośnice.
Jadą, jadą koleżanki,
Elegantki z morskiej pianki.
Pchła wybiegła aż na ganek
Na spotkanie koleżanek.
Witam, cieszę się ogromnie,
Żeście dzisiaj przyszły do mnie!
I wprowadza je po schodkach,
I zaprasza je do środka.
Elegantki wchodzą godnie,
Każda jest ubrana modnie,
Każda w nowym, pięknym stroju
Najlepszego w mieście kroju.
Gdzie jest lustro?
W przedpokoju.
Biegnie pierwsza do zwierciadła,
Popatrzyła i pobladła.
Co to znaczy? Oczy krowie,
Krowie rogi mam na głowie,
I w dodatku krowią postać!
Apopleksji można dostać!
Biegnie druga do zwierciadła
I jak stała, tak usiadła.
Ja tak samo, daję słowo,
Jestem krową, zwykłą krową!
Inne, widząc swe odbicie,
Wpadły w rozpacz: Czy widzicie?
I wołały zapłakane:
To są rzeczy niesłychane!
Elegantkę zmienić w krowę!
To jest Pchły gałgaństwo nowe!
Niech się na nas nie porywa
Pchła Szachrajka niegodziwa,
Znać nie chcemy koleżanki,
Co obraża warszawianki!

I bez słowa pożegnania
Wyszły wszystkie z jej mieszkania.

Żadna dobrze nie wiedziała
Jak przemiana ta powstała.
Ale my te sprawki znamy:
Pchła wyjęła lustro z ramy,
A wstawiła arkusz miki,
Dojną krowę z Ameryki
Postawiła z drugiej strony.
Każdy był więc przeświaczony
Patrząc w mikę należycie,
Że to jego jest odbicie.

Przez ulicę jedzie bryczka,
Pchła w niej siedzi jak księżniczka.
Na ramionach pelerynka,
Spod kapturka słodka minka,
Parasolka mała w dłoni
Przed słonecznym skwarem chroni.
Pchła do sklepu wchodzi godnie.
Chciałabym się ubrać modnie.
Czy dostanę na sukienki
Jakiś jedwab bardzo cienki?
Skoczył kupiec i na ladzie
Najpiękniejsze wzory kładzie.
Wybór nader mam bogaty,
Oto modny jedwab w kwiaty
Żółte, białe, morelowe,
Modre, lila, purpurowe,
Rezedowe i zielone,
Srebrne, złote i czerwone.
Pchła Szachrajka przez dzień cały
Oglądała materiały,
Oglądała, wybierała...
Wybór duży, a pchła mała!
Rzekła wrezcie: Wielka szkoda,
Nie dogadza mi ta moda,
Może z czasem, do jesieni
Wśród deseni coś się zmieni.
Choć nic w sklepie nie kupiła,
Ale była bardzo miła,
Więc ją kupiec wyprowadził
I do bryczki grzecznie wsadził.
Gdy uprzątał materiały,
Nagle ręce mu zadrżały,
Patrzy - znikły wszystkie kwiatki,
A pozostał jedwab gładki.
Ta szachrajka, ta pchła mała,
Wszystkie kwiatki mi zabrała,
Taką w smole warto upiec! -
Zrozpaczony jęknął kupiec.
A ulicą jedzie bryczka,
Pchła w niej siedzi jak księżniczka.
Staje wreszcie koło domu
I nie mówiąc nic nikomu
W ulubionym swym ogródku
Sadzi kwiatki po cichutku:
Żółte, białe, morelowe,
Modre, lila, purpurowe,
Rezedowe i zielone,
Srebrne, złote i czerwone.
Pomalutku sadzi kwiatki
Cyklameny, róże, bratki,
Malwy, niezapominajki...
Ślicznie jest u Pchły Szachrajki!

Pchła, podobnie jak kobiety,
Rzadko zajrzy do gazety,
Ale czasem od niechcenia
Czyta drobne ogłoszenia.

Raz więc, nudząc się szalenie,
Przeczytała ogłoszenie,
Że niejaka panna Kika
Na ulicy Kopernika
Pragnie uczyć się języka
Angielskiego.
Pchła szczęśliwa
Już coś knuje, już się zrywa
I po chwili w kapeluszu,
W żakieciku z lila pluszu,
W modrych butach atłasowych,
W rękawiczkach purpurowych
Jedzie wprost na Kopernika,
Tam, gdzie mieszka panna Kika.
Cóż, angielski rzecz niewielka!
A wyglądam jak Angielka,
Jest mi nudno! Mam ochotę
Pannie Kice zrobić psotę!

Przyjechała, do drzwi dzwoni,
Ogłoszenie trzyma w dłoni.
Panna Kika? Właśnie do niej...
Z ogłoszenia... Chęć mam wielką
Zostać jej nauczycielką.
Panna Kika była miła,
Szybko sprawę załatwiła
Mówiąc: Cieszę się ogromnie,
Że dziś pani przyszła do mnie.
W Ameryce mam krewnego
I dlatego angielskiego
Chcę się uczyć na wypadek,
Gdy dostanę po nim spadek.
Mam tu zeszyt i ołówek
Do pisania obcych słówek.
Dziś jest piątek... Od soboty
Mogę wziąć się do roboty.

Pchła słuchając, kilka razy
Powtarzała dwa wyrazy
Po angielksu. Jeden znała
Z lat, gdy była jeszcze mała
I lubiła zbierać znaczki,
Drugi zaś - z unrowskiej paczki.

Tak zaczęła się nauka.
Panna Kika słówka duka,
Pchle z wysiłku puchnie główka,
Wciąż dyktuje nowe słówka:
Tirli - wojsko, pirli - woda
Tirlipirli - wojewoda.
Fiki - pole, miki - taczka,
Fikimiki - polewaczka.
Limpa - noga, pimpa - droga,
Pimpalimpa - hulajnoga...
Pisze słówka w swym zeszycie,
Wciąż je sobie przepowiada.
Pchła nie szczędzi pochwał, rada,
Że postępy są w nauce.

Chyba kurs dla pani skrócę,
Pani pilność jest wzorowa,
A ten akcent, ta wymowa,
Niech się król angielski schowa!

Jeszcze tydzień lekcje trwały,
Dały wynik doskonały.
Panna Kika, wniebowzięta,
Wszystkie słówka już pamięta
I z zeszytu płynnie czyta,
Jak Angielka rodowita.
Pchła, żegnając uczennicę,
Powiedziała pannie Kice:
Jestem dumna z panny Kiki,
Pimpalimpa, fikimiki!

Panna Kika do kawiarni,
Gdzie najludniej i najgwarniej,
Wchodzi, niby dla ochłody
Każe podać sobie lody.
Przyjaciółki siedzą w kółko,
A już Kika przyjaciółkom
Swą wyższością dogryźć rada,
Po angielsku odpowiada
Słówka, które jej do głowy
Pchła wbijała nieustannie,
By dogodzić próżnej pannie.

Naraz dziwna rzecz się stała,
Rzecz po prostu niebywała.
Oto wszystkie pchły w lokalu,
Skacząc zwinnie cal po calu,
Przeskakując przez stoliki,
Właśnie stolik panny Kiki
Otoczyły i obległy.

Przyjaciółki się rozbiegły,
A pchły grzecznie wkoło siadły
I ze smakiem lody zjadły.
Przerażona panna Kika
Od stolika szybko zmyka,
Już-już dopaść ma dorożki,
A pchły skaczą na pończoszki,
Na spódniczkę, na trzewiki
I w rękawy panny Kiki.
Tu się cała rzecz wydała:
Pchła Szachrajka nie umiała
Po angielsku, bo i skądże?
Chcąc postąpić jednak mądrze,
Nauczyła pannę Kikę
Władać świetnie pchlim językiem
I dlatego pchły na pewno
Wzięły ją za swoją krewną.

Pchła Szachrajka po tej psocie
Zamieszkała na Ochocie

I przez dwa miesiące prawie
Nie zjawiła się w Warszawie.

Był karnawał. W karnawale
Wszyscy bardzo lubią bale.
Pchła więc myśli: Doskonale!
Bal wyprawię, lecz nie u mnie.
Trzeba przecież żyć rozumnie.
Rozpisała zaproszenia,
Że bal będzie u Szerszenia
I że właśnie on zaprasza
Na sobotę. Dobra nasza!
Szerszeń, nic nie wiedząc o tym,
Kładł się właśnie wpać w sobotę,
A tu nagle mu przed ganek
Wjeżdża szereg aut i sanek.
Szerszeń pełen jest zdziwienia,
Patrzy: Co to? Zaproszenia?
Podpis mój jest sfałszowany,
Ktoś zupełnie mi nie znany
Sobie bal wyprawił u mnie!
A tu goście jadą tłumnie,
Panie w pięknych toaletach,
W autach, sankach i karetach.
Jak karnawał, to karnawał!
Ktoś mi zrobił brzydki kawał! -
Myśli Szerszeń, ale gości
Wita grzecznie - z konieczności.
Pchła, wytworna w każdym calu,
Chętnie wodzi rej na balu.
Ma na sobie suknię nową,
Plisowaną, kolorową,
Ma jedwabne pantofelki,
W lewej ręce wachlarz wielki,
I unosząc się na palcach
Wiedeńskiego tańczy walca.

Każdy pan jej czar ocenia,
Każdy pyta się Szerszenia:
Kto ta dama, ta nieznana,
Kto ta piękność, proszę pana?
Szerszeń mówić nie chce wcale,
Odpowiada coś niedbale,
Zielenieje wprost ze złości:
Nie ma czym nakarmić gości.
Nic już dzisiaj nie dostanę.
Dam im placki kartoflane!
Pchła tymczasem od kwadransa
Tańczy z wdziękiem kontredansa,
Główkę schyla i co chwila
Do tancerza się przymila,
I taneczne stawia kroczki
Leciusieńkie jak obłoczki.
Muzykańci grać przestali,
Szerszeń kręci się po sali,
Chciałby wykryć winowajcę
I ukradkiem Pchle Szachrajce
Jednym okiem się przygląda.
Towarzystko walca żąda!
Pchła już tańczyć nie ma chęci
I odmownie główką kręci.
Lepiej będzie zejść mu z oczu!
Chwilę stała na uboczu
I jak stała, tak wypadła,
Do swej bryczki szybko wsiadła,
A nim jeszcze kwadrans minął,
Już leżała pod pierzyną.

Pchle zachciało się podróży,
Bo domowe życie nuży.
Wymuskana, piękna, hoża,
Stoi Pchła na brzegu morza,
Aż tu okręt się nadarzy.
Pchła więc prosi marynarzy:
Może z sobą mnie weźmiecie,
Podróżować chcę po świecie.
Przybił okręt do przystani.
Z wielką chęcią, proszę pani!
Siedzi Pchła już na pokładzie,
To pasjansa sobie kładzie,
To na słońcu się opala,
To przygląda się, jak fala
Obok fali się przewala.
Upłunęły dwa tygodnie -
Tak przyjemnie i pogodnie!
Piętnastego dnia śród fali
Ląd ukazał się w oddali.

Pchła powiada: Kapitanie,
Niechaj okręt tutaj stanie,
Zatęskniłam już za lądem,
Więc na lądzie tym wysiądę.
Łódź kapitan spuścić każe,
Pchłę żegnają marynarze,
Łódź do brzegu zwinnie dąży,
Biała mewa nad nią krąży.

Przed oczami Pchły Szachrajki
Staje nagle zamek z bajki,
Dookoła groźne wieże,
Każda wieża zamku strzeże,
W wieżach straże i rycerze.
Zobaczyli Pchłę z daleka...
Kto to taki? Straż nie zwleka,
Szybko wsiada na rumaki,
Żeby sprawdzić, kto to taki.
Już do zamku Pchłę prowadzą,
Niech tłumaczy się przed władzą.
Wchodzi Pchła do wielkiej sali,
Gdzie rycerze się zebrali.
Serce omal jej nie pęknie.
Patrzy wokół: Jak tu pięknie!
Schody z saskiej porcelany,
Barwne ściany i dywany,
Pod sufitem słońce płonie,
A w koronie na swym tronie,
W długim płaszczu z gronostajów
Siedzi młody król Bajbaju,
Dumny władca tego kraju.

Pchła więc dworski ukłon składa
I do króla tak powiada:
Jam księżniczka Białoliczka
W purpurowych rękawiczkach.
Jestem córką króla z bajki,
Władcy wyspy Patatajki,
Pałac mam z czytego złota,
W porcie stoi moja flota,
Sto okrętów na kotwicy
Strzeże portu i stolicy.
Z puchowego wstałam łoża
I tak płynąc poprzez morza
Szukam męża w obcym kraju.

Rzecze na to król Bajbaju:
Co dziś mamy? Kwiecień?
W maju
Pojmę damę tę za żonę.
Król powidział - załatwione!
I do Pchły podchodzi dwornie,
Przed nią skłania się pokornie.
Już rycerze dla parady
Wyciągnęli swoje szpady,
Już podbiegły dworskie służki
Ucałować jej paluszki
I w niespełna pół godziny
Obwieszczono zaręczyny.
Naraz wbiega Kanclerz Państwa.

Proszę państwa, proszę państwa!
Najjaśniejszy Panie! Pono
Pchła ma zostać twoją żoną?
Wszak to wcale nie księżniczka,
Lecz od głowy do trzewiczka
Pchła zwyczajna, Mości Królu!
Zaroiło się jak w ulu,
Biegną panie i dworzanie
Poruszeni niesłychanie,
Straż zamkowa i rycerze,
Kasztelanki, masztalerze...
Ministrowie patrzą z trwogą
I zrozumieć nic nie mogą.
Król wziął szybko szkło powiększające:
Pchła! To jasne jest jak słońce!
Proszę podać mi nahajkę,
Bym ukarał Pchłę Szachrajkę!

Pchła, rzecz prosta, nie czekała,
Parasolkę swą złapała,
Zbiegła na dół jednym susem
I uciekła szybkim kłusem.

Król był bardzo rozgniewany,
Zbiegł po schodach z porcelany,
Łapcie! - wołał - Łapcie, gapie!
Ale takiej nikt nie złapie!

Po miesiącu Pchła z wyprawy
Powróciła do Warszawy.

Na Wielkanoc Pchła Szachrajka
Malowała sama jajka,
Ubijała białą pianę
Na mazurki lukrowane,
Nakładała słodką masę
I orzeszki na okrasę.
Ucierała przez dzień cały
Mak, wanilię i migdały,
Wreszcie rzekła: Czas już, aby
Służba piec zaczęła baby!
Przyskoczyły dwie kucharki
Wzięły mąki cztery miarki,
Sypią cukier tarty miałko,
Kręcą żółtka, biją białko...
Gdzie podziały się rodzynki?
Nie ma nawet odrobinki!

Przeszukały dwie kucharki
Wszystkie w domu zakamarki.
Nie ma nigdzie. Pchła w rozpaczy!
Gdzie rodzynki? Co to znaczy?
Poleciała na kominki
Do sąsiadek po rodzynki.

U sąsiadek nie dostała,
Małe rączki załamała.
Bez rodzynków nie ma ciasta!
Trudno, muszę iść do miasta.
Pył strzepnęła z pelerynki
I pobiegła po rodzynki.

Nie dostała ich w kawiarni,
Nie dostała w owocarni
Ani w sklepach kolonialnych.
To dopiero pech fatalny,
Przecież baby muszę upiec!
Cóż poradzę? - odrzekł kupiec -
Nie dostałem dziś rodzynków,
Bo rodzynków brak na rynku.

Każda inna kazałaby
Bez rodzynków upiec baby,
Ale Pchła - to rzecz nienowa -
Była bardzo pomysłowa.
Patrzy, widzi sklep z nutami.
Weszła. Pan łaskawie da mi
Utwór łatwy i zabawny,
I możliwie lekkostrwany.
W święta gości się spodziewam,
Więc im zagram i zaśpiewam.

Rzekł sprzedawca: Piękna pani,
Coś ładnego znajdę dla niej.
Może walca? Marsza może?
Marsze w dużym mam wyborze,
Dajmy na to, z bardziej znanych
Marsz żołnierzy ołowianych.
Pchła odrzekła: Lubię marsze,
Byle tylko nie najstarsze,
Niech pan przegra na pianinie...
Owszem... Pan mi to zawinie...

I po chwili była w domu.
W domu z marsza po kryjomu
Scyzorykiem w trzy minuty
Wydłubała wszystkie nuty,
Bo, jak wiecie, każda nutka
Jest czarniutka, okrąglutka,
Kropka w kropkę jak jagódka.

Do miseczki je wsypała
I do kuchni poleciała.
Tam figlarne strojąc minki
Rzekła: Oto są rodzynki!
Będą baby bardzo smaczne,
Zaraz sama piec je zacznę.

I do nocy, tak jak rzekła,
Wielkanocne baby piekła,
A kucharki w czoła pocie
Przyglądały się robocie.

W pierwsze święto przyszli goście.
Przyszli goście? Proście, proście!
Wszyscy Pchłę powitać radzi,
Pchła do stołu ich prowadzi,
Do kieliszków wino leje.
Winko smaczne, mam nadzieję,
Ale ciasto, powiem śmiało,
Wyjątkowo się udałe.
Zwłaszcza baby z rodzynkami.
Baby, mówiąc między nami,
Są po prostu znakomite!
Jedzcie, proszę, z apetytem.

No i cóż? Po długim poście
Wszystkie baby zjedli goście
Do ostatniej okruszynki.
A że zjedli też rodzynki,
Więc im potem tydzień cały
Kiszki głośno marsza grały.
To był właśnie dobrze znany
Marsz żołnierzy ołowianych.

Pchła Szachrajka myśli sobie:
Tu nic więcej nie przeskrobię,
Tutaj każdy mnie obmawia,
Trudno. Jadę do Wrocławia.

Pomyślała i po cichu
Zdjęła kufry swe ze strychu,
Spakowała wszystkie stroje,
Ulubione szmatki swoje,
Rękawiczki purpurowe
I trzewiczki atłasowe.

A nazajutrz bardzo wcześnie,
Gdy dom tonął jeszcze we śnie,
Po cichutku się ubrała
I na dworzec pojechała.

W poczekalni pierwszej klasy
Pchła wyjęła swe zapasy,
Zjadła bułki ze dwa deka
I popiła szklanką mleka,
W kąt wtuliła się i czeka.
Poczekała do obiadu,
A pociągu ani śladu.

Tłum tymczasem ciągle wzrasta,
Nowi ludzie ciągną z miasta
Z walizkami, z tobołkami,
Z dziećmi, z psami, z kanarkami...
Och, jak tłoczno! Uf, jak ciasno!
Trudno znaleźć nogę własną,
A tu nowa fala pcha się
W poczekalni i przy kasie,
I w koleji się ustawia -
Wszyscy jadą do Wrocławia!

Nawet Pchła, choć taka mała
Tak niewiele miejsca miała,
Że na jednej nóżce stała.

Gdy już czas był na kolację,
Pociąg wtoczył się na stację.
Tłum się rzucił jak szalony,
Biegli ludzie przez perony
Z walizkami, z tobołkami,
Z dziećmi, z psami, z kanarkami...

Do wagonów się tłoczyli
Krzycząc, sapiąc i po chwili
Pełny był już każdy przedział,
Jeden człek na drugim siedział.
Kto chciał jechać, choć był w strachu,
Stał na stopniu lub na dachu,
Albo pchając się niezgorzej
Szukał miejsca na buforze.

Pchła Szachrajka była mała,
Między ludzi się wmieszała,
Przepychała się wytrwale,
Aż znalazła się w przedziale,
Na kuferku w kącie siadła
I kanapkę z serem zjadła.

Popychano ją bez przerwy,
A że Pchła ma słabe nerwy,
Więc zgnieciona i ściśnięta
Ocierała z łez oczęta.

Wreszcie przyszedł maszynista,
Puścił parę i zaświstał,
Z klegami porozmawiał,
Po czym ruszył do Wrocławia.

Jedzie pociąg, jedzie, jedzie,
Ludzie tłoczą się jak śledzie,
Z parowozu para bucha,
A dokoła ciemność głucha.

Choć jest duszno i gorąco,
Śpią podróżni na stojąco,
Chrapią, sapią jak najęci,
Tylko Pchłę ta jazda smęci,
Tylko Pchła jest nie w humorze,
Bo bez jaśka spać nie może.

Pociąg stanął. Co to? Kalisz!
A Pchła myśli już: Azaliż
Mam się gnieść wśród tylu osób?
Wiem, co zrobię! Mam już sposób!
I choć duża nie urosła,
Naraz wielki krzyk podniosła
Naśladując konduktora:
Wro-cław! Wro-cław! Komu pora,
Proszę państwa, kto wysiada,
Niech wysiada i nie gada!
Mamy postój bardzo krótki,
Postój krótki - trzy minutki!

Ludzie ze snu przebudzeni
Wyskakują jak szaleni,
Skaczą drzwiami i oknami
Z dziećmi, z psami, z kanarkami...
A po chwili pociąg ruszył.

Pchła się cieszy z całej duszy.
Sama jedna pozostała.
Przedział duży, a Pchła mała,
Więc wygodnie się rozsiadła
I babeczkę z kremem zjadła.
Wkrótce z dumną miną pawia
Zajechała do Wrocławia.

Długi czas się udawało
Pchle z jej psot wychodzić cało,
Aż tu przyszła klapa wreszcie -
Przyłapano Pchłę na mieście
I zamknięto ją w areszcie.

Popłynęły do więzienia
Doniesienia, zażalenia,
Pozwy, skargi, dokumenty...
Sędzia bardzo był przejęty,
Wkrótce jednak stracił zapał
I za głowę aż się złapał.
Samych pozwów tutaj mamy
Trzy lub cztery kilogramy!
Ładną wziąłem sobie pracę!
Na niej całe zdrowie stracę,
Osiwieję, wyłysieję,
Niech się lepiej, co chce dzieje!

Poszedł sędzia do aresztu
I dozorcy pyta: Gdzież tu
Pchła Szachrajka?" "Otóż ona.
Pchła wychodzi wystraszona
I uśmiecha się nieśmiało,
I wyciąga rączkę małą.

Sędzia chrząknął i powiada:
Żal mi pani... Trudna rada...
Jeśli pani da mi słowo,
Że uczciwie i wzorowo
Odtąd żyć jest pani zdolna,
Wtenczas będzie pani wolna.

Pchła odrzekła zawstydzona:
O, pan sędzia się przekona!
Poprzysięgłam właśnie sobie,
Że nic złego już nie zrobię
I że odtąd będę życie
Pędzić bardzo przyzwoicie.

Wypełniając przyrzeczenie
Pchła zmieniła się szalenie.
Była odtąd tak uczciwa,
Jak to tylko w bajkach bywa,
Aż ją każdy chwalił wszędzie:
Z takiej Pchły pociecha będzie!

Ślub jej odbył się w adwencie
I zapewnić mogę święcie,
Że na jej weselu byłem
I szklankami wino piłem.

Miała dzieci pięć tysięcy
Albo może jeszcze więcej.

Mało dziś jest takich domków,
Gdzie nie byłoby potomków
Owej słynnej Pchły Szachrajki,
Ale... to już koniec bajki.

Jan Brzechwa
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Re: HYDE PARK

Postprzez GrejSowa So, 15.08.2009 20:56

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Re: HYDE PARK

Postprzez GrejSowa So, 15.08.2009 21:26

W ramach przerywnika chciałam Druhnom powiedzieć, że dzwoniła do mnie Madonna z Bemowa. Na własne uszy słyszałam jak śpiewa! Pozdrawia wszystkie dziewice w HP!

Obrazek
Fot. Adam Kozak / AG
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Re: HYDE PARK

Postprzez GrejSowa So, 15.08.2009 21:57

no, to leciMY dalej...

Po Pchle były oczywiście zygmuntówki. Ja przez Druhny to nie mogę spokojnie jeść i się delektować, tylko wyrzuty sumienia mam i kombinuję jak te zygmuntówki na emygrancję wysłać. Zjadłam, ale nic nie wymyśliłam. Natomiast w trakcie jedzenia zajechała naprzeciwko taka bryka. Austin. Wiem, bo przeczytałam, phi.

Obrazek

Obrazek


(When you call my name it's like a little prayer
Im down on my knees, I wanna take you there...)
Ostatnio edytowano So, 15.08.2009 22:21 przez GrejSowa, łącznie edytowano 1 raz
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ogólne