W ósmej klasie podstawówki (=19 lat temu) poszliśmy do kina "Lalka" na ul Prusa. Film był miły dla oka, złociste łany zbóż, słońce (a za oknami szaruga jesienna), niestety po powrocie do szkoły czekała niemiła niespodzianka. Wychowawczyni-polonistka postanowiła sprawdzić, na ile film został zrozumiały przez młodzież, czy ją wzruszył i ewentualnie dlaczego nie wzruszył. Nasza pani miała niemiły zwyczaj zwracania się ostrym tonem do dzieci po nazwisku, do mnie też, mimo że jako miłośniczkę słowa pisanego mnie lubiła (chyba), nigdy, naprawdę nigdy nie zwróciła się po imieniu.
Rozpoczęła się rzeź. Sympatycznie seansem rozpoczęty dzień przemieniał się powoli w koszmar. Ręka pani wychowawczyni coraz mocniej waliła w biurko z wściekłością. Nie mogła uzyskać odpowiedzi na pytanie, o czym był ten film. Skuliłam się i ja, mając nadzieję, że ominie mnie masakra (naiwna, siedziałam w
pierwszej ławce, tuż pod nosem oszalałej polonistki). W końcu stało się, padło moje nazwisko. Wstałam, serce waliło jak oszalałe. "Może ty nam powiesz o czym był ten film?" Wbiłam wzrok w podłogę i wyszeptałam "O pracy..."
Rok później postanowiłam sięgnąć po książkę, na podstawie której powstał ten film. Jechałam pociągiem z moją licealną klasą mat-fiz-chem. na wycieczkę do Szklarskiej Poręby. Mój wychowawca, matematyk,
przechadzając się po wagonie, podszedł do mnie zaciekawiony tym, co czytam. Gdy zauważył tytuł, na jego twarzy pojawił się wyraz obrzydzenia...
Znakomitą kreację w filmie stworzyła Marta Lipińska. A monologi Emilii Korczyńskiej weszły na stałe do mojego słownika i mojej pamięci. I kiedy w jesienną szarugę obżeram się czekoladą, rozgrzeszam się w myślach : „Kakao mnie wzmacnia”.
"- Moja Tereniu czy możesz sobie przedstawić podobnie piękną, podobnie promienną egzystencję jak tej margrabiny!... Ach! takiego życia nawet wyobrazić sobie nie podobna! Być gwiazdą pierwszej wielkości na dworze takiego króla... Bawić się, jaśnieć...Być kochaną... O, tak! I przez kogóż? Przez margrabiego de Créquy!... Jakąż musiała być miłość tych wykwintnych, pięknych, poetycznych ludzi! Ach! takiego szczęścia
wyobrazić sobie nawet nie podobna! Wśród nich i ja byłabym zdrową,wesołą, zadowoloną, mogłabym tańczyć, żyć! Ach! Jakże nierówno pomiędzy ludźmi rozdzielone jest szczęście!
-Biedna jesteś mamo z tą swoja chorobą.
-Chorobami, Widziu, chorobami. Ale teraz już mi lepiej. Kakao mnie wzmacnia."
Pozdrawiam ciepło !
Wielbicielka noworodków i wybitna znawczyni czekolady