Droga Pani Krystyno,
Widzę, że już kilka osób wspominało wczorajszą koszalińską "Shirley...", zrobię to i ja. Pierwszy raz miałam okazję widzieć Panią na scenie i byłam zauroczona, nadal jestem! Właściwie myślami nadal siedzę w teatrze i wciąż się uśmiecham. Chciałabym przekazać Pani bardzo wiele, ale jednocześnie te myśli wydają mi się takie banalne... Tak czy inaczej wszystko sprowadza się do jednego DZIĘKUJĘ. Dziękuję za Pani twórczość (którą - nawiasem - dopiero zaczynam poznawać i mam nadzieję, że od momentu, którym ją teraz - w wieku 17 lat - odkryłam, już mnie nie opuści), za charyzmę, za to, co Pani robi dla sztuki i to, czego nie umiem jeszcze do końca określić, za wczorajszą wizytę w Koszalinie (tak się cieszę, że Pani nas odwiedziła!)... Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
Pozdrawiam najcieplej, jak tylko umiem,
Ania