Moja Droga Pani Krysiu, odrywam się na chwilkę od "Czerwonych pazurów", na które teraz czasu niestety prawie w ogóle nie ma (jednak w przerwach od nauki wskazane jak najbardziej), żeby zapytać jak mija Pani weekend i jak się Pani w ogóle miewa...? A ja teraz czytam o premierze "Madei"... Od dłuższego już czasu chodzi za mną taka myśl, że jedną z paru rzeczy jakich żałuję w życiu jest to, że nie zobaczę już tych Pani spektakli o których tyle słyszałam, "Madei", "Callas", "Małej" chyba najbardziej... A Pani kiedyś powiedziala, że to jest właśnie piękne w teatrze, że niektórych sztuk nie da się już zobaczyć po latach, że się do nich nie wraca... Ja wiem czy to takie piękne? Nie rozumiem...
Ten Shirleyowy weekend w Polonii... Musi być cudnie! Wspominam moje przeżycia z Shirley sprzed dwóch tygodni. Cóż mi innego pozostało, kiedy w sesji nie można się nigdzie ruszyć? Dobrze, że Polonia gościnnie z "Grubymi rybami" tutaj w Lublinie i to już w ten poniedziałek!
Żeby Pani widziala jak teraz ładnie zaczyna świtać za oknem! Już trochę późno... albo już wcześnie? Więc teraz dwie opcje, albo myśląc rozsądnie można się zdrzemnąć choć parę godzin, albo idąc drogą spontanicznego myślenia zostać w "Czerwonych pazurach". No jak dla mnie to zdecydowanie ta druga Zostałam wciągnięta i pochłonięta, już pomijając, że tak naprawdę bez jednego mojego słowa sprzeciwu Mam jeszcze tylko nadzieję, że ostatkami przyzwoitości wrócę rano do książek już tych uczelnianych... Och, jak się zmusić, żeby tak się chciało jak się nie chce...? Ale wiem, że powinnam...
Pozdrowienia i uśmiechy przesyłam życząc Pani miłego dnia
Julita