Droga Pani Krystyno,
właśnie wróciłam z Filharomonii gdzie miałam przyjemność być zaproszona bo był koncert z okazji 25-lecia Programu Pomocy Wybitnie Zdolnym Krajowego Fundusz na rzecz Dzieci (jezu, ale to poważnie brzmi).. no mniejsza na chwilę z okazją...
Więc koncert całkiem całkiem udany. Pani to jest milion razy bardziej ode mnie osobą nazwijmy to "ukulturalnioną" i pewnie zna ale chciałm polecić że bardzo przyjemny dla ucha jest Mauro Giuliani. Tak żeby sobie przy pracy posłuchać. No i Béla Bartók. Oh mniam. Rumuńskie tańce bradzo mi w do gustu przypadły. Takie nawet na muzykę filmową dobre. Żywiołowe. Dobrze budują napięcie.
No i co do płaczów.. a jakiś taki chyba płaczliwy okres. Na tym koncercie Dyrektor był uhonorowany Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Popłakał się. Ja też. W sumie mam dużo dobrych wspomnień z Funduszu z czasu jak "byłam piękna i młoda" znaczy się jak byłam podopoieczną a nie opiekunem ww. Do tej pory najwięcej przyjaciół mam z Funduszu. I Panią też "mam" trochę...To Fundusz mnie zabrał do Powszechnego na Callas. Wie Pani jak to jest... Jak się ma 15 lat i się taką Jandę zobaczy na żywo na scenie to można oszaleć Z tydzień dochodziłam do siebie...
Do dzisiaj pamiętam jakim Pani krokiem wyszła wtedy na scene I Callas pozostaje moją ulubioną Pani sztuką i nieodmiennie ubolewam że Pani już tego nie gra. No wiem, wiem.. teatr nie kino, powtórzyć się nie da...
A co do płakania...
proszę sobie swobodnie popłakać na Bagdad cafe... Ja (jak debil) się okropnie upłakałam na piątkowym Dancingu. No od generalnej się nie popłakałam ani razu na tym spektaklu (na to ile razy go widziałam rzućmy ciemną kurtynę milczenia ). Ale jakoś tak mi Pani trafiła akurat z intonacją/akcentami/tembrem głosu idealnie w taką jaką słyszę w głowie jak sobie sama czytam te wiersze (no nie czytuje ich często, nie przesadzajmy, ale jednak zdarzyło mi się..). A ja o czymś bardzo konkretnym myślę jak tego słycham i nie dałam rady się "trzymać". Aż mi było głupio samej przed sobą. Żeby mi tak leciały łzy i wcale nie chciały przestać mimo że sobie w głowie mówię STOP. Oczywiście "po" wyglądałam jak królik. Królik doświdczalny po eksperymencie okulistycznym. Dno.
muzycznie pozdrawiam i chusteczki załączam