Droga Pani Krystyno!
Przeszła Pani dziś samą siebie w Shirley.
Spektakl jest moim zdaniem niesamowity. Trafiony mariaż dramatu z komedią w idealnie dobranych proporcjach.
Mimo że nie mam męża, i pozornie problemy głównej bohaterki w ogóle mnie nie dotyczą, to ja odnalazłam tam jakiś fragment siebie. Ale też patrzyłam na biedną Shirley i zastanawiałam się czy moje życie też będzie tak kiedyś wyglądać.
Niesamowite. Pierwszy akt, zaniedbana kura domowa. Drugi akt, piękna, piękna. naturalna.
Do tej pory zastanawiałam się na czym polega wspaniałe aktorstwo. Dziś już wiem. Po prostu na tym, że gdy Aktorka na scenie śmieje się to widz nie śmieje się z niej, ale z nią, kiedy się wstydzi widz ma ochotę podejść i zacząć ją zachęcać. Jednym zdaniem dobre aktorstwo ogląda się wtedy kiedy całkowicie wierzy się aktorowi. A oglądając Shirley dziś wieczorem ja Pani absolutnie wierzyłam.
Uwielbiam ten fragment o pralce i kuchence
Bardzo dziękuję za wspaniały spektakl, trochę śmiechu, kilka łez, i całe morze zadumy.