Droga Pani Krystyno,
odpisała mi Pani wczoraj : Jeśli to prawda, jeśli to co gryzmole zachęca do teatru to warto ...
Jest Pani bardzo skromna, zbyt skromna. Znam wiele osób podobnych do mnie, choćby tu na Pani stronie, dla których przygoda z teatrem rozpoczęła się właśnie od Pani dzienników czy felietonów.
Nie wiem dlaczego tak jest w tym kraju, czy to kwestia wychowania w rodzinie, czy ciężar niedawnych czasów, zachłyśnięcie się wolnością i przejęcie konsumpcyjnego stylu życia od tego lepszego „zachodu”.
Wciąż trwa wyścig, często o przetrwanie, nie ma czasu żeby się zatrzymać i siły aby samemu zmierzyć się ze sztuką. Rozrywka podawana jest w pigułce, w gotowych scenariuszach, na tacy. Sama w tym wyścigu wciąż uczestniczę i sięgam po te pigułki, bo tak łatwiej, bez wysiłku.
Po dzisiejszym „Tataraku” rozmawiałam jeszcze długo z moją córką, studentką, która porównała go do teatru na ekranie. Pytałam się dlaczego tak mało młodych ludzi chodzi teraz do teatru, czy na ambitne, mądre filmy. Odpowiedziała mi, że tacy co chodzą nie są zbyt popularni, nie są rozumiani, że „wrażliwość nie jest teraz w modzie”.
Ale prawdą jest też, że w naszym kraju zbyt mało mówi się o prawdziwej kulturze, nie promuje się sztuki, teatru, brakuje nowych wzorców.
I za mało jest takich ludzi jak Pani, Pan Wajda czy innych o których Pani pisze i mówi.
Autorytetów, którzy własnym życiem, uporem, ciężką pracą wciąż od lat udowadniają , że warto powiedzieć coś więcej, zastanowić się. A przede wszystkim, którzy znaleźli sposób jak to przekazać ludziom w obecnych czasach.
Także proszę nie być zbyt skromną i nie mówić, że to jakieś gryzmoły, bo Pani pisanie w dziennikach, felietonach czy tu na forum, dla mnie i dla wielu innych stało się ogromnie ważne.
A niejednokrotnie dopiero teraz pozwoliło odnaleźć teatr w swoim życiu..
Ania