Kochana Pani Krystyno
Napisałam kiedyś taki wierszyk
"Małe miasteczka"
w dupie miał Bursa
małe miasteczka
a ja tu wciąż jeszcze mieszkam
wolę swoje zadupie
i już się stąd nie ruszę...
itd.itd...rozpisuję się na temat miłości i wierności do mej ziemi ojczystej...
i tylko, dlatego zacytowałam ten fragmencik, by napisać Pani, że chyba zmienię zdanie, Bursa miał rację - niestety u nas „Tataraku” jeszcze nie grali.
Mój kolega polonista zbuntował się, spakował walizkę i pojechał na majówkę do Warszawy. Poszedł do Pani teatru, poszedł też do kina na „Tatarak” i na każdej przerwie w palarni mieliśmy literackie spotkania – on opowiadał, my słuchaliśmy z otwartymi gębami. Zachwycony jest Panią, Pani teatrem, filmem. No cóż, a mi tylko przyszły go głowy takie dwie myśli – po pierwsze, jak wszyscy ludzie, których znam, Panią kochają i podziwiają, a po drugie - poczułam jakiś żal do siebie, że nie stać mnie na taki spontaniczny wyjazd do Warszawy. Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać cierpliwie na film i cieszyć się wszystkimi powtórkami w TV. Dzieki Bogu trafiam na Panią w filmach i spektaklach teatralnych. Ale ciągle mi Pani za mało...
Kochana Pani Krystyno, a czy TVP nie mogłaby nagrywać Pani teatrów i puszczać w poniedziałki? Czy to muszą być nagrania studyjne? Od czego to zależy? Dlaczego takie spektakle teatralne nie mogą być skierowane do szerszej publiczności? Czuję się upośledzona z tego powodu. A może my Pani wielbiciele powinniśmy zacząć pisać jakieś petycje do ministra kultury?
Kochana Pani Krystyno, napisałam do Pani pierwszy list w kwietniu po przeczytaniu „Moja droga B”. Książkę wyrwały mi koleżanki z pracy i wróciła do mnie dopiero dziś. Wszystkie chciały przeczytać i wszystkie po tej lekturze uwielbiają Panią jeszcze bardziej.
Serdecznie pozdrawiam od ludzi dobrej woli z radosnym uśmiechem z radosnego Zadupia, choć dzień dziś smutny, bo kolejne pożegnanie Wielkiego Człowieka.
Zuzanna