Wróciłam do domu. Poszłam do kina z Mamą, ona po seansie mnie spytała- "Czy ja też tak opowiadałam o umieraniu Babci?" Ja odpowiedziałam bez wahania- Tak. W połowie chciałam wyjść, tak się czułam jakbym wkroczyła w sferę sacrum, jakby mnie tam wcale nie powinno być. Już leciały napisy końcowe, siedziałam. Inni też się nie ruszali. Wyszłam z sali. Mnóstwo dzieciaków, popcorn, jacyś ludzie. Jak za szybą. Bo co oni mogą wiedzieć o tym co mi się teraz kłębi w głowie? Nic. Piszę coś i kasuję teraz, piszę jeszcze raz. Bo sama nie wiem co napisać. Musiałam sobie pomilczeć. Pani Krystyno, Pani jest... wyjątkowa.
Ja... dziękuję, dotknęła Pani jakiś moich najgłębszych emocji. Obnażyła nie tylko swoje uczucia, moje, widza, również.
Jeszcze myślę o "Tataraku". Piszę to Pani na świeżo, bo wieczorem już chyba tego nie ogarnę.
Ania