Alter ego

Tutaj publikujcie swoje opowiadania, scenariusze, felietony, rysunki itp

Alter ego

Postprzez paulka162 Śr, 18.02.2009 17:07

Zdobyłam się na odwagę i wklejam jedno z moich opowiadań. Składają się one na sporą całość, może kiedyś wstawię kolejne.

Ciasteczkowy potwór
No i czego się, kurcze pióro, gapisz? Co? Stoi taki na przystanku, patrzy się tępym wzrokiem i objeżdża wszystkich od stóp po czubek głowy. To co, że przystojny? Co z tego, że typ ciacha, że mam ochotę go schrupać, na podwieczorek, na kolację? Na kolację ze śniadaniem, rzecz jasna. Kto mu dał takie prawo? Najlepiej nie zwracajmy na niego uwagi.
Właśnie przyszłam, autobus mi przed chwilą odjechał, jak pech to pech, następny będę miała za 15 minut dopiero. Oko mam źle umalowane? Wiem, że się rozmazałam, nie musi mi tego tak demonstracyjnie dawać do zrozumienia. Tusz kapie na buty, dobrze, że deszcz przed chwilą padał, przynajmniej jak coś to na deszcz zrzucę. Czy ja już mówiłam, że nienawidzę deszczu? Mówiłam… źle ze mną, zapominam. Ale nie przez ten cholerny deszcz płakałam. Deszcz, chociaż budzi wspomnienia to jednak z uśmiechem sobie przypominam… nieważne.
Z wydawnictwa wyszłam! Wiesz, co ten debil jeden powiedział? No redaktor, przecież mówię! Powiedział, słuchaj, że to się nie nadaje do wydania, że ludzie w dzisiejszych czasach takiej prozy nie czytają, a wiersze? Skoro prozy nie czytają, to wierszy tym bardziej, w dodatku są jakieś takie zbyt liryczne. Trzymajcie mnie ludzie, bo mu przywalę, jakie mają być wiersze do cholery, jak nie liryczne? Epickie? Kto go redaktorem naczelnym mianował? No, kto się pytam? Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem… Uspokój się, mówię, uspokój, liczę dla złapania równowagi, lecz mimowolnie łzy ciekną mi po policzkach. Nosem siorbię jak bachor jakiś, który kolano sobie stłukł.
- Proszę to zmienić, formę, styl. – Moja druga książka! Poprzednia sprzedała się bardzo dobrze, nawet nakład musieli wznowić. A i drugie tyle by się jeszcze sprzedało. „Cudowne odkrycie” tak o mnie gazety pisały. A ten mi mówi, żeby styl zmienić. – A wiersze… zastanawiam się czy w ogóle je wydamy, to się nie sprzeda. Proszę Pani trzeba patrzeć w przyszłość, liryka istnieje jedynie w historii, na lekcjach języka polskiego, współcześni poeci praktycznie są nieznani. – A jak, kurcze pióro, mają być znani, jak takie bęcwały jak Ty nie chcą ich wydawać, myślę. Wychodzę z kwitkiem, mam przynieść poprawiony tekst. Może by tak zanieść wiersze do innego wydawnictwa? Niech mnie tu w dupę pocałują.
Weszłam do cukierni, nastrój sobie poprawić chciałam ciastkiem z kremem. No i oczywiście musiał mi krem chlapnąć na płaszcz, duża tłusta plama. No nic, mówię, dojadę do domu to zapiorę. A tu deszcz mnie po drodze na przystanek spotkał. Stoję, czekam na ten autobus, jak sierota ostatnia wyglądam. Tusz mi na noski butów kapie, tłusta plama rozpłynęła się na płaszczu jakby już na zawsze tam miała zostać, woda z foliówek z zakupami cieknie – no niezły krajobraz po bitwie jednym słowem. Już nie wspomnę o strumykach na policzkach. Czy tak wygląda w dzisiejszych czasach młoda, początkująca literatka? Poetko – prozaiczka, przepraszam. Tak brzmi lepiej – literatka to taka szklanka jest, aczkolwiek nazwa ostatnio lekko przykurzona. Stary, brudny płaszcz, nie stać mnie na nowy, zakupy w foliach, kiepski tusz… A przecież od tego chciałam uciec, od tej szarej prozy życia, wszystko by nie skończyć jak moi koledzy, którzy stali się zwykłymi robolami już na samym początku. Ach, te ideały, nieważne, że nie będę miała, z czym zrobić kanapek, ja muszę iść dziś do teatru! Zdawało mi się, że jeśli nie przeczytam akurat w tej chwili, stojąc przed wystawą księgarni, tamtej książki to umrę, albo jeśli nie zobaczę tamtego przedstawienia to świat się zawali! Co się ze mną stało? Gdzie się podziałam? Dalej tak czuję, nie? Ty najlepiej możesz o tym wiedzieć, sama nieraz mi mówisz „głupia, przecież tę sztukę widziałaś już dwa razy, po co Ci trzeci? Idź lepiej zakupy zrób, ser żółty, olej się skończył. Kiedy ty ostatnio wędlinę jadłaś?” Nieważne.
Stoi i patrzy. Łapy w kieszeniach, spojrzenie spode łba, kurtka skórzana – jakby z żurnala wyszedł. Chcę zapaść się pod ziemię,
Raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy… Spokój, spokój… Nie myśl o swoim wyglądzie, żeby tylko nikt znajomy mnie w takim stanie nie zobaczył. Za wszelką cenę nie wyciągaj z torby lusterka, przecież załamiesz się, jak w nie spojrzysz.
- Powstrzymaj się – szepczę, no masz, jeszcze pomyśli, że gadam sama do siebie. Nie dość, że z wyglądu katastrofa to jeszcze wariatka do kompletu. Przecież nie każdy musi wiedzieć, że dwie jesteśmy, prawda? Ale ręka już biega po przedmiotach w torebce. Jest, mały, zimny, ciężki, płaski przedmiot. Wyjmujesz, otwierasz.
-O kurcze pióro! – wyrywa mi się, niechcący.
- Fakt – mówi z kpiącym uśmiechem, wyobrażasz sobie? Jak śmie? Kto mu pozwala?
– Nie wyglądasz najlepiej. Czy coś Ci się stało? – Przepraszam, czy my się znamy? Czy my jesteśmy na Ty? Czy my się sobie przedstawialiśmy? Nie przypominam sobie. Bezczelny. Jak Anka to robi? Od niej faceci w samym szlafroku wychodzą. Podrywając pytają czy może jej w czymś pomóc, a mnie? „Czy się coś, kurcze pióro, Ci stało?”. Rozdzieram się na pół przystanku, wyzywać zaczynam, fakt, ponosi mnie, ale mam już dosyć dzisiejszego dnia, miarka się przebrała! Dosyć!
-Masz temperament- mówi. Piana leci mi z pyska ze złości. – Do twarzy Ci, kiedy się wściekasz, pokazujesz pazurki, lepiej Ci niż we łzach. – Ułaskawia mnie. Rozmawiamy chwilę, miły. Bolesław- Ciacho ma na imię. Nieźle go matka skrzywdziła. Zapraszam Ciacho na kawę do siebie. Przecież serce zamknięte, dawno zrezygnowało z poszukiwania trzeciego związku, czymże jest kawa? Cicho, to jest inny typ, to nie jest klucz do konserw typu potencjały, ten jest nawet średnio inteligentny. W mieszkaniu poważnie zaskoczyła go moja ilość książek, o Tołstoju, biedaczek, nigdy nie słyszał. Ale czego od Ciacha wymagać? Ciacho ma smakować, a nie myśleć. A to smakowało, oj smakowało… Kawa, w wino się zmieniła, okazało się, ze my nagle dużo tematów wspólnych mamy… No i tak się rozgadaliśmy, że na noc musiał zostać, tramwaje ostatnie jeździć przestały. Ciii… nie przypominaj, że są nocne autobusy. Co to było za ciacho, co to był za kremik, co to była za noc!? Mmmmhhmm… Kremówka ze srebrną kuleczką na czubku! Nawet z trzema kuleczkami! A potem, ślub, dzieci i żyli długo i szczęśliwie, oglądając seriale telewizyjne. Pstryk, kurtyna zaciągnięta, nie ma o czym marzyć, nie ma o czym gadać, nie ma o czym śnić.

- Powstrzymaj się – szepczę, no masz, jeszcze pomyśli, że gadam sama do siebie. Nie dość, że z wyglądu katastrofa to jeszcze wariatka do kompletu. Przecież nie każdy musi wiedzieć, że dwie jesteśmy, prawda? Ale ręka już biega po przedmiotach w torebce. Jest, zimny, ciężki, płaski przedmiot. Nie zdążyłam wyjąć go. Podjechał autobus, nie mój. Wsiadł i musiałam się patrzeniem obejść. A co Ty myślisz, ze ja z Tobą mam tylko gadać? Że mi pomarzyć nie wolno? Nawet od swojego alter ego czasem człowiek potrzebuje odpocząć!
Do budy! Ale już!
"Niby wszystko takie jasne, a tak ciemno"
Avatar użytkownika
paulka162
 
Posty: 1621
Dołączył(a): Śr, 17.01.2007 15:42
Lokalizacja: szósta chmurka na lewo, patrząc pod słońce

Re: Alter ego

Postprzez ZENOBIA Wt, 14.04.2009 16:09

kiedyś wstawię kolejne.


...no Panna Paulka to mysli ze ile jeszcze w tej kolejce mozna stac i czekac ? no jakranyno !


....oraz pozdrawiam :wink:
odniosłam sie.
Avatar użytkownika
ZENOBIA
 
Posty: 3139
Dołączył(a): Cz, 30.10.2008 17:35

Re: Alter ego

Postprzez Nostalgija Cz, 16.04.2009 11:38

ZENIA!!!! Jesteś!!!
Nostalgija
 
Posty: 3765
Dołączył(a): Wt, 27.03.2007 22:20
Lokalizacja: z otchłani źrenic

Re: Alter ego

Postprzez ZENOBIA Cz, 16.04.2009 21:34

heloooou NOSTIIII !!! :)

....co tam ja , gorzej , bo jak widac Paulke nam wcięło gdzies , kurdelebele no :(
odniosłam sie.
Avatar użytkownika
ZENOBIA
 
Posty: 3139
Dołączył(a): Cz, 30.10.2008 17:35

Re: Alter ego

Postprzez Nostalgija Cz, 16.04.2009 21:37

Zenia wszystkich wcina i wcina. I ni cholery nie wiedzieć gdzie
Nostalgija
 
Posty: 3765
Dołączył(a): Wt, 27.03.2007 22:20
Lokalizacja: z otchłani źrenic

Re: Alter ego

Postprzez paulka162 Pt, 17.04.2009 10:46

Hej Zenia! A bo tu nikt nie zaglądał to i ja prawie zapomniałam, że coś w ogóle zamieszczałam
"Niby wszystko takie jasne, a tak ciemno"
Avatar użytkownika
paulka162
 
Posty: 1621
Dołączył(a): Śr, 17.01.2007 15:42
Lokalizacja: szósta chmurka na lewo, patrząc pod słońce

Re: Alter ego

Postprzez ZENOBIA Pt, 17.04.2009 20:26

...jak to ''nie zagladal'' ? ..no jak to ''nie zagladal'' ?! ...a te 110 wejść do wątku to co ? malymiki ? na mojego czuja to tu calkiem sporo luda wysiaduje ponumerkowana w kolejce, no to niech Paulka nie pitoli bez sensu tylko podrzuca ODCINEK part two , okiej :roll: ? .........znaczy ...prosze uprzejmie, chcialam powiedziec .


no to caluje Paulke z nalezytym szaconkiem i czekam .

ps. ciacho.... ''Boleslaw''....allle perwersja 8)
odniosłam sie.
Avatar użytkownika
ZENOBIA
 
Posty: 3139
Dołączył(a): Cz, 30.10.2008 17:35

Re: Alter ego

Postprzez sonja Pt, 17.04.2009 20:34

Dobry wieczór.
Avatar użytkownika
sonja
 
Posty: 17740
Dołączył(a): Pn, 18.04.2005 23:50
Lokalizacja: z szarości ...

Re: Alter ego

Postprzez ZENOBIA Pt, 17.04.2009 20:39

Sonija :)
odniosłam sie.
Avatar użytkownika
ZENOBIA
 
Posty: 3139
Dołączył(a): Cz, 30.10.2008 17:35

Re: Alter ego

Postprzez Nostalgija Pt, 17.04.2009 20:39

Cześć Sonja!!
Nostalgija
 
Posty: 3765
Dołączył(a): Wt, 27.03.2007 22:20
Lokalizacja: z otchłani źrenic

Re: Alter ego

Postprzez kinia0406 Pt, 17.04.2009 20:40

dobry wieczór Paniom :D
kinia0406
 
Posty: 12698
Dołączył(a): So, 07.05.2005 19:15

Re: Alter ego

Postprzez sonja Pt, 17.04.2009 20:43

wrociłam z raboty. Ogłaszam, ze zaczał sie weekend ...uff
Avatar użytkownika
sonja
 
Posty: 17740
Dołączył(a): Pn, 18.04.2005 23:50
Lokalizacja: z szarości ...

Re: Alter ego

Postprzez paulka162 Pt, 17.04.2009 20:46

dobry wieczór:) :D Witam witam:)
a mi się kończy dobre błogie lenistwo... :(


no Zenia, tyle Pań przyciągnęłaś, żem się teraz speszyła :oops:
"Niby wszystko takie jasne, a tak ciemno"
Avatar użytkownika
paulka162
 
Posty: 1621
Dołączył(a): Śr, 17.01.2007 15:42
Lokalizacja: szósta chmurka na lewo, patrząc pod słońce

Re: Alter ego

Postprzez ZENOBIA Pt, 17.04.2009 20:58

nie ja jeno Twój literacki przekaz , czlowieku no , rozumisz


witam kolejkie :)
odniosłam sie.
Avatar użytkownika
ZENOBIA
 
Posty: 3139
Dołączył(a): Cz, 30.10.2008 17:35

Re: Alter ego

Postprzez kinia0406 Pt, 17.04.2009 21:04

paulka162 napisał(a):no Zenia, tyle Pań przyciągnęłaś, żem się teraz speszyła :oops:

myślałby kto, żeś taka wstydliwa :twisted:
kinia0406
 
Posty: 12698
Dołączył(a): So, 07.05.2005 19:15

Re: Alter ego

Postprzez paulka162 Pt, 17.04.2009 21:05

O Kinia!!!

Deszcz
Wszedłeś w moje życie z butami, tylko cholera zapomniałeś wytrzeć je
o wycieraczkę. A ja taką ładną kupiłam z napisem: „Witamy!”, ale Ty zawsze ignorowałeś moje sygnały. I już od samego początku z Tobą jakieś problemy. Wszedłeś z tymi brudnymi buciorami, piachu naniosłeś, a w zasadzie błota mokrego, ale to ja po Tobie posprzątałam. Widać mamusia porządku nie nauczyła. Przecież Ty do niedawna jeszcze pranie do mamusi woziłeś, bo instrukcji obsługi pralki nie chciało ci się przeczytać. To nic, że ponad 100 km z hakiem, ale mama ugotuje, upierze – to się liczy. Po co Ci ja taka, jak z mamą sobie samowystarczalni jesteście, a może byliście… Inteligentny to Ty zawsze byłeś, ale za to dwie lewe ręce w spadku dostałeś, tylko, po kim? Nie wiem, trzeba listonosza przesłuchać. No dobrze, dobrze, już nie będę taka uszczypliwa, też ideałem nie jestem.
Z czasem pokochałam CIę i staliśmy się jednością, mimo tych butów, wycieraczki, piachu, zapomniałam o tym. Czas się nie liczył, żyliśmy z dnia na dzień, byle tylko być ze sobą. Budziliśmy się wcześnie rano by móc ze sobą być jak najdłużej, rozmawiać, gotować – po prostu spędzać czas. Krzyk rozkoszy tyle razy rozdzierał nocną ciszę…Na sen było szkoda czasu, bo nie wiedzieliśmy ile jeszcze pożyjemy, ile jeszcze ta miłość pożyje. Ten jedyny lęk spędzał nam sen z powiek. Lęk o tą miłość, że umrze Ona przed nami. Wyrzekliśmy się wszystkiego i wszystkich. Ja przestałam się spotykać z przyjaciółkami na ploteczki, Ty do mamusi pranie wozić – w sumie, po co jak ja też uprać mogłam. Co to za filozofia? Byle tylko kolorów nie pomieszać. Raz wrzuciłam swoją czerwoną bluzkę z Twoimi białymi koszulami. No przez pomyłkę przecież! No i potem miałeś różowe prawie wszystkie. Nawet bardzo zły nie byłeś, tylko pogłaskałeś po główce – jak małą dziewczynkę – i powiedziałeś: „Kochanie, nawet przy praniu trzeba myśleć”. Oj nie spodobało mi się to, nie spodobało. Pozwolisz, że zapalę – nie będzie przeszkadzał Ci dym? Zdenerwowałam się, zawsze to wspomnienie budzi we mnie złość. Jak dobrze, że akurat wtedy różowy stał się taki modny, właśnie wśród mężczyzn. Facet
w różowej koszuli był postrzegany za modnego, otwartego na nowe propozycje, podążającego z duchem czasu. Nawet w pracy Cię za to pochwalili, ale o tym to już mi nie powiedziałeś… Bo, po co? Tylko, że myśleć kochanie trzeba, jakbym ja, kurcze pióro, mózg od czasu do czasu włączała. Wiem, wiem, że mimo to wierzyłeś we mnie. Potem już się bardzo pilnowałam, długo nie mogłeś odzyskać do mnie zaufania w tej kwestii. Kiedy słyszałeś turkot pralki widziałam strach w twoich oczach, a gdy wyjmowałam pranie wstrzymywałeś oddech.
Kolegów to Ty nigdy zbyt wielu nie miałeś, nie byłeś zbyt towarzyski – taki typ samotnika, z mamusią dzwoniącą rano i wieczorem. A ja za każdym razem, kiedy Anka dzwoniła mówiłam „przepraszam, nie mogę” albo „Piotrek ma dziś wolny wieczór od pracy, chcieliśmy go spędzić razem” – nie robiłam tego
z jakimś wielkim żalem, w końcu miałam ciebie. Jedyny strach, że miłość umrze przed nami, i co wtedy? Co by nam pozostało? Tobie różowe koszule – jedyna oznaka, że kiedyś byłam. A mnie? Mnie tylko deszcz.
Narodziliśmy się z deszczu, pamiętasz? Przyszedłeś po mnie do pracy, odprowadzić mnie do domu na Waszyngtona. Pieszo z Arkadii na Pragę Południe, to ho ho kawał drogi. Przez most świętokrzyski szliśmy i akurat mżyło. Od razu było dobrze, ot tak po prostu, jak z nikim. Podczas drugiego spotkania poszliśmy na spacer i strasznie lało, chwyciłam Cię pod ramię. Zaproponowałam, żeby wstąpić do kawiarni, aby przeczekać deszcz, potem spytałeś „ czy mogę trzymać panią za rękę również, gdy nie pada?”. Uśmiechnęłam się tylko, patrząc Ci ufnie w oczy. A potem były godziny, dni, nawet i tygodnie się zdarzały, gdy nie wychodziliśmy z mieszkania, byle jak najdłużej być z sobą. Byłeś zazdrosny o każdą minutę spędzoną z kimś innym, nawet z panem sklepikarzem przy kasie, kiedy płaciłam za bułki. Dlatego wszędzie chodziliśmy razem, nie wypuszczałeś mnie z rąk nawet na moment.
A ja się czułam wreszcie potrzebna. Po wiecznym byciu marginesem wiedziałeś jak mnie złapać, jak podejść. Po doświadczeniach życia baliśmy się, że to nie będzie długo trwało – ta sielanka-, dlatego staraliśmy się nasycić sobą na zapas, na całe życie. Mówiłeś: „Nawet, jeśli miłość szlak trafi, to zostanie nam to wspomnienie siebie.” Prorok pieprzony. Pewnie, że tak długo wytrzymać się nie da. Miesiąc, rok, dwa i zaczyna się rutyna. Cały czas jeszcze iskrzyło, cały czas płomień się palił. Tak bardzo chcieliśmy doczekać momentu, że to my umrzemy pierwsi, nie miłość. Podsycaliśmy ten płomyk na siłę, nawet deszcz go nie zgasił – w końcu z niego powstaliśmy. Nie zauważyliśmy, że miłość choruje.
Z ciągłego przemoknięcia złapała przeziębienie, które zaniedbane rzuciło się na płuca. Coraz częściej zdarzały jej się osłabnięcia, omdlenia albo gorączka – wyskakująca znienacka, tak, że oblewały ją poty, ze zaczynała majaczyć. Pojawiał się nieraz i ból mięśni, dreszcze, trzęsło nią jakby miała padaczkę. Zaczęła kaszleć, nawet pluła krwią, ból w klatce piersiowej, aż wreszcie duszności. Nie zauważyliśmy tego. Myśleliśmy, ze to przejściowe, a ona jeszcze była do uratowania. Dusiła się, stawała się sina, brakowało jej powietrza a my nie zrobiliśmy nic. Zignorowaliśmy wszystkie objawy, jak ty niegdyś tę wycieraczkę. A potem budząc się pewnego dnia poczuliśmy, że jej już nie ma, że jesteśmy sobie totalnie obcy. Szukałeś Jej - ja przeczuwałam, co się stało - ale na marne. Nawet nie wiedzieliśmy gdzie została pochowana i kiedy! Choćby żeby kwiatki na grobie położyć, świeczkę zapalić. Nic. Koniec.
-Aniu, spotkamy się jutro wieczorem? Ach, Robert przychodzi… No to może pojutrze?
Tak bardzo nienawidzę deszczu.
"Niby wszystko takie jasne, a tak ciemno"
Avatar użytkownika
paulka162
 
Posty: 1621
Dołączył(a): Śr, 17.01.2007 15:42
Lokalizacja: szósta chmurka na lewo, patrząc pod słońce

Re: Alter ego

Postprzez kinia0406 Pt, 17.04.2009 21:08

paulka162 napisał(a):Pieszo z Arkadii na Pragę Południe, to ho ho kawał drogi

a myśmy chyba tak kiedyś szły... :)

ale mi się podoba to Twoje pisanie... :D
kinia0406
 
Posty: 12698
Dołączył(a): So, 07.05.2005 19:15

Re: Alter ego

Postprzez paulka162 Pt, 17.04.2009 21:15

A my szłyśmy szłyśmy, tylko czy do domu doszłyśmy czy gdzieś po drodze zrezygnowałyśmy?
Podoba? :oops: :oops:
"Niby wszystko takie jasne, a tak ciemno"
Avatar użytkownika
paulka162
 
Posty: 1621
Dołączył(a): Śr, 17.01.2007 15:42
Lokalizacja: szósta chmurka na lewo, patrząc pod słońce

Re: Alter ego

Postprzez kinia0406 Pt, 17.04.2009 21:17

poddałyśmy się pod mostem Poniatowskiego :wink:

a podoba, podoba i to bardzo :)
kinia0406
 
Posty: 12698
Dołączył(a): So, 07.05.2005 19:15

Re: Alter ego

Postprzez paulka162 Pt, 17.04.2009 21:19

chyba już za mostem... to wtedy prawie mi zeszłaś na moście?
"Niby wszystko takie jasne, a tak ciemno"
Avatar użytkownika
paulka162
 
Posty: 1621
Dołączył(a): Śr, 17.01.2007 15:42
Lokalizacja: szósta chmurka na lewo, patrząc pod słońce

Następna strona

Powrót do Wasza twórczość